środa, 5 września 2012

Irytujące

Kiedy z Bubinką bawi się ktoś inny, kilka rzeczy szalenie mnie irytuje.

Pierwsza, to sytuacja, w której podają jej jakiś przedmiot po czym zaraz wołają: "Tylko nie do buzi! To jest be!" To co, miała to sobie tylko pooglądać i pomacać? Dla mnie normalne jest, że niemowlę wszystko bada ustami, więc nie oczekuję, że dając mu komórkę, sztucznego kwiatka czy kolorowe foliowe opakowanie po cukierkach tego nie zrobi. Liczę się z tym, że cokolwiek jest w zasięgu ręki mojej córki, trafi do jej buzi. Z jej pola widzenia usuwam więc wszystkie niebezpieczne lub cenne przedmioty. Tym bardziej sama jej ich nie podaję. Ale też wiele rzeczy pozwalam jej zbadać językiem choć pewnie wszędzie tam (o zgrozo!) czają się zarazki. Wolę stworzyć córce bezpieczną przestrzeń do swobodnej zabawy niż nieustannie wołać za nią: "Tam nie! Tego brać nie wolno! To zostaw!"

"Kiedy bezustannie przypominamy, że to wolno, a tego nie wolno, nie dajemy dziecku przestrzeni na samodzielne myślenie i zmuszamy je do wyboru między pełnym niechęci posłuszeństwem a buntem."*

Ale też nie wpadam w panikę, kiedy widzę, jak Bogusia dzielnie i nieraz boleśnie ćwiczy nowe umiejętności. Nie trzymam jej cały czas i nie wołam co chwila: "Uważaj, bo spadniesz/bo się uderzysz/bo się przewrócisz." Nie mogę i też nie jestem w stanie uchronić jej przed każdym upadkiem. Nieraz przytrzasnęła sobie palce szufladą, albo zaryła głową w podłogę ucząc się raczkować. Wtedy biorę ją na ręce, przytulam i pocieszam. Nie mówię, że nic się nie stało i nie odwracam uwagi grzechotką.

Co mnie irytuje jeszcze bardziej, to nieustanne uczenie małej chodzenia. Jak tylko Bogusia jest w rękach dziadków, niemal od razu widzę, jak stawiają ją na podłodze przytrzymując pod pachami i ćwiczą: "raz, dwa, raz, dwa, lewa, prawa, idziemy". No na litość Boską! Ona ma niecałe osiem miesięcy! Wprawdzie rozwija się nad wyraz szybko. Od kilku tygodni sama wstaje i potrafi już stać trzymając się stolika jedną ręką, wymachując zabawką w drugiej, ale nie oznacza to, że jest gotowa na piesze wycieczki! Będzie gotowa, jak sama zacznie chodzić. W swoim czasie. Póki co, takie ćwiczenia są dla niej trudne i frustrujące, bo nie potrafi zrobić tego, czego od niej oczekują. Nie utrudniajmy ale i nie przyspieszajmy naturalnego rozwoju.


"Kiedy dziecko powinno już chodzić i mówić.
Wtedy kiedy chodzi i mówi.
Kiedy powinny wyrznąć się ząbki?
Akurat wtedy kiedy się wyrzynają.
I niemowlę tylko godzin spać powinno,
ile mu potrzeba, by było wyspane."

Janusz Korczak.


*Lawrence J. Cohen "Rodzicielstwo przez zabawę", str. 38

10 komentarzy:

  1. Dobry tekst!!! Zgadzam się w 100% ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja jeszcze dodam , że nie cierpię gdy Antosia ktoś całuje po rączkach/paluszkach, szczególnie wewnętrznych częściach dłoni, jak dla mnie to niehigieniczne szczególnie jak ktoś pali, przecież maluszek non stop te rączki potem w buzi trzyma.
    Nie lubię tez jak ktoś mi zwraca uwagę nie kładź tak bo, tak też nie, na poduszce byłoby mu najlepiej itp.! Nieraz w myślach przeklinam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się w 100%. Ale też rozumiem, że inna mama może sobie nie życzyć, bym np ja pozwalała jej dziecku wszystko do buzi wkładać. Mi to akurat nie przeszkadza, uważam, że lepiej, kiedy dziecko ma kontakt z bakteriami, może sobie wyrobić naturalną odporność.
    Za to osobiście irytuje mnie, gdy odwiedza nas małe dziecko i jego matka podnosi alarm, gdy tylko dziecko zbliża się do naszego (czystego i zadbanego) psa i ma do nas pretensje, czemu nie zostawimy psa w ogródku (heloł, on tu też jest domownikiem, czemu ma cierpieć bo goście przyszli?). Jak się nie podoba, to trzymać dziecko na rękach i już, albo przyjść bez dziecka :P
    W ogóle, jak już poruszyłaś temat "irytujące", to dodam, że drażnią mnie niektóre matki, które oczekują, że wszyscy będą wokół ich dziecka skakać. To tak z mojego ostatniego dośwkiadczenia, musiałam się podzielić moją frustracją ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to to! z psem, teściowa nieraz mówi, ze czas go oddać! szalona! 6lat go mamy! ostatnio jej powiedziałam że jak jeszcze raz to usłyszę chyba się będę musiała obrazić a ona mi że trudno haha! będzie jazda niedługo coś czuję ;)

      Usuń
    2. No to trudno, jak to tak teściową razi, to niech nie przychodzi :P
      A tak serio, przerażają mnie niektórzy ludzie, którzy po pojawieniu się dziecka nagle zapominają o swoim zwierzaku albo się go pozbywają. To jest żywa istota, która kocha i jest przywiązana do swoich! Rodzina to jego stado, pojawienie się nowego członka nie powinno nigdy oznaczać eliminacji innego, ale poszerzenie stada. Owszem, bywa, że jeśli nie ma innego dziecka pupil czuje się zagrożony, ale wystarczy o nim nie zapomnieć i też poświęcić chwilę na pieszczoty, by tego nie było. A jak dziecko podrośnie, to mamy idealnego kompana do zabawy, przy okazji uczymy dziecko wrażliwości poprzez kontakt ze zwierzęciem, potem, wprowadzając drobne obowiązki typu "piesek zawsze musi mieć czystą wodę w misce i to ty tego pilnujesz" odpowiedzialności za żywą istotę.
      Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że pupil i dziecko to idealne połączenie i warto! Jedyne, to pilnować, by gdy dziecko jest malutkie, zwierzak nie zrobił mu niechcący krzywdy np pazurkami, a gdy dziecko podrośnie, na odwrót (tak, dziecko też może, nawet niechcący, zrobić zwierzęciu krzywdę).

      Usuń
  4. Zgadzam się Aniu!! Mój Synuś już teraz ma etap, że bierze wszystko do buzi i mam nerwy jak ktoś wyjmuje mu rączki z buzi i mówi, że nie wolno... przecież wszystkie małe dzieci biorą do buzi rączki, a potem inne przedmioty, taka naturalna kolej rzeczy!

    OdpowiedzUsuń
  5. moj ma 15 miesiecy i nadal wszaystko mu laduje w buzi.. znowu ukradlam Ci cytat!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dokładnie tak!
    Ja zwykle zwracałam uwagę delikatnie. Albo zawczasu uprzedzałam. "Nie dawaj czegoś, czego nie może wziąć do buzi, nie stawiaj, nie sadzaj, nie mów, że nic się nie stało". I tak do znudzenia.

    OdpowiedzUsuń