wtorek, 30 czerwca 2015

Jadzinka testuje - otulacz wełniany Puppi

Kolejnym produktem Puppi, który testowałyśmy jest otulacz wełniany one size.

Producent pisze o swoim produkcie:
Otulacze PUPPI wykonane są z dwóch warstw mięciutkiej, cienkiej flaneli wełnianej - 100% wełna merynosów, produkowanej w Polsce. System odpowiednio rozmieszczonych nap sprawia, że bez problemu dopasujemy jego rozmiar zarówno na maleńkie niemowlę jak i na starszego Malucha. Otulacz starczy więc na cały okres pieluchowania. Kolorowe napki wraz z ozdobnym obszyciem stanowią dodatkowo ciekawy akcent kolorystyczny.
Struktura wełny oraz zawartość w niej lanoliny sprawia, że otulacz świetnie trzyma wilgoć, utrzymując ją wewnątrz pieluszki. Ponadto jest to tkanina oddychająca, pozwalająca na odpowiednią cyrkulację powietrza, minimalizując tym samym ryzyko odparzeń. Co ważne, wełna posiada niewielką przewodność cieplną, co zapewnia utrzymanie odpowiedniej temperatury skóry, tak więc świetnie się sprawdza zarówno zimą, jak i latem podczas upałów.
Fantastyczną i zaskakującą cechą wełny jest także to, że tworzy ona środowisko nieprzyjazne rozwojowi bakterii. To właśnie dzięki temu otulacze wełniane pierzemy znacznie rzadziej niż te wykonane z tkanin syntetycznych. Jeśli nie zdarzy nam się większe zabrudzenie, otulacz po przewinięciu dziecka rozwieszamy do wywietrzenia. Kiedy całkowicie wyschnie, nadal będzie miał neutralny zapach, co świadczy o tym, że jest czyściutki i baz problemu można użyć go ponownie. Otulacz wystarczy wyprać nawet raz na dwa tygodnie.


 

A jaka jest nasza opinia? Pieluszka jest przepiękna w energetycznym zielonym kolorze z żółtym ozdobnym obszyciem i żółtymi i niebieskimi napkami. Uszyta jest bardzo starannie z naturalnej wełny merynosów. Dzięki swoim właściwościom wełna świetnie nadaje się na lato. Jest cienka i przewiewna a jednocześnie szczelnie chroni przed przeciekaniem, nie przyjmuje zapachów i szybko schnie. Po użyciu wystarczy otulacz wywietrzyć i można użyć ponownie. Średnio raz na dwa tygodnie piorę go ręcznie w letniej wodzie z dodatkiem płynu do prania wełny. Po praniu otulacz nie stracił formy i sprawdza się bardzo dobrze. Plusem jest to, że od razu po zakupie jest gotowy do użycia i nawet po kilku praniach nie traci swoich właściwości. Co odróżnia go od otulacza Ecodidi, który testowałam z Bogusią dwa lata temu. Kurację lanolinową wystarczy zrobić raz na 2-3 prania.

Otulacz ten jest bardzo zgrabny, decydowanie węższy w kroku niż Ecodidi, dzięki czemu ładnie się dopasowuje do małej pupy a delikatne gumki nie uciskają nóżek. Z drugiej strony sprawia nieco problem, kiedy chcę zmieścić pod nim formowankę. Nie wiem, jak formowanki Puppi, bo jeszcze nie miałam przyjemności ich testować, ale te noworodkowe Pupeko, które wciąż używamy na co dzień, mieszczą się na styk. Lepiej w tym wypadku sprawdza się włożenie samego wkładu do otulacza. Uwielbiam ten składany wkład bambusowy Puppi, który już opisywałam. Składam  go teraz inaczej, wzdłuż krótszego boku (czemu wcześniej na to nie wpadłam?) i nic nie wychodzi, ani górą, ani bokiem. 

Otulacz, mimo, iż jest wełniany, jest przyjemny w dotyku i nie "gryzie". Zapinany jest na dobrej jakości napy. Dostępny w sklepie igle-figle.pl w kilku różnych, ciekawych wersjach kolorystycznych do wyboru. Polecam również kolekcję limitowaną - otulacze z wełny w dwóch kolorach.

piątek, 5 czerwca 2015

MLEKOTEKA w Rybniku - relacja

28. maja, w czwartek, razem z naszym Klubem Mam włączyłyśmy się w akcję Mlekoteka. Patronem akcji jest m.in. Kwartalnik Laktacyjny, więc byłam tam w podwójnej roli - jako liderka klubu i jako przedstawicielka KL.


Zorganizowałyśmy spotkanie o charakterze prelekcji i pogadanki na temat: "Kontrowersje w karmieniu piersią". Naszym ekspertem w temacie była położna i certyfikowana doradczyni laktacyjna Katarzyna Osadnik z Centrum Świadomego Rodzicielstwa.


Gospodynią była doula Iwona Pinocy, która przygotowała dla nas salę, pyszne ciasta i napoje.
 

Na spotkanie do Tulio przyszło ok. 15 pań, z czego połowa w ciąży, co bardzo nas cieszy.


Kilka mam zabrało swoje pociechy, które w czasie spotkania bawiły się swobodnie na podłodze.


W części głównej spotkania poruszałyśmy zagadnienia m.in. długiego karmienia, karmienia w ciąży, karmienia w tandemie, karmienia bliźniąt, karmienia i używek itp. Uczestniczki brały aktywny udział w dyskusji, chętnie zadawały pytania i dzieliły się swoim doświadczeniem. Obalone zostały powszechne mity na temat karmienia naturalnego.


Po części dyskusyjnej wyświetliłyśmy prezentację na temat portalu gdzierodzic.info oraz rozlosowałyśmy wśród uczestniczek książkę wydawnictwa Mamania "Droga mleczna".


Trzy godziny minęły nam bardzo szybko w sympatycznej, radosnej atmosferze i czas było się pożegnać. Dziewczyny nie wyszły jednak od nas z pustymi rękami. Każda z nich dostała paczuszkę, w której była garść informacji na temat karmienia, ulotki, próbki suplementu wspomagającego laktację Femaltiker i rabaty od naszych partnerów, koszulove.com, wydawnictwa Mamania, Pawła Zawitkowskiego i kokosi.pl oraz wizytówki naszych lokalnych partnerów.


Całe spotkanie uwieczniła na fotografiach Fotola, czyli Aleksandra Szymała. Obecna była również pani redaktor lokalnego tygodnika Nowiny. 

Dziewczyny, dziękuję Wam wszystkim i każdej z osobna za to spotkanie, za cudowną atmosferę, ożywioną dyskusję, uśmiechy na Waszych twarzach. Niech mleczna moc będzie z Wam!

piątek, 22 maja 2015

Jadzinka testuje - długi wkład konopny Puppi

Kolejnym produktem Puppi, który testowałyśmy jest długi wkład konopny.

Producent pisze o nim:
Tkanina konopna jest prawdopodobnie najbardziej chłonną i ekologiczną spośród tkanin. Konopie są uprawiane bez pestycydów i nawozów, są bardzo odporne na choroby i mało wymagające.

Wkłady konopne PUPPI wykonane są z dwóch warstw niebielonej tkaniny konopnej. Jej skład jest dodatkowo wzbogacony o włókna bambusowe, znane ze swojego działania antyseptycznego oraz bawełnę organiczną. Tkanina posiada certyfikat Oeko-Tex oraz atest dla dzieci poniżej 3 roku życia.

Wymiary: 13x70 cm

- po złożeniu uzyskujemy aż 4 warstwy chłonne
- czas schnięcia skrócony w porównaniu do wkładów składających się z większej ilości warstw
- nie twardnieje po praniu jak inne wkłady konopne
- antyalergiczne i antyseptyczne właściwości przeciwdziałające odparzeniom
- wkład jest bardzo wytrzymały, przetrwa pieluchowanie niejednego dziecka

Skład: 30% konopie, 45% bambus, 25% bawełna organiczna
gramatura: 400g/m2


Jak to widzi mama? Już poprzedniej recenzji pisałam, że wkłady Puppi wyróżniają się spośród innych niezwykłą chłonnością. Już wkład bambusowy chłonął sporo, ale konopny to opcja mega! Świetne na długie wyjścia i na noc. Nie jest tak mięciutki jak bambusowy, ale jest dość przyjemny w dotyku. Używam go od prawie trzech miesięcy i na razie nie traci na miękkości. Potwierdzam też krótki czas schnięcia a na słonku i wietrze schnie wręcz błyskawicznie.


A co na to Jadzinka? Testowała wkład wielokrotnie w ciągu dnia, w czasie zabawy, spacerów i podczas drzemek. Wkład składam na pół i wkładam do kieszonki lub (rzadziej) bezpośrednio do otulacza. Przy zmianie pieluch nawet po czterech godzinach (tak, wciąż zdarzają jej się tak długie drzemki) wkład jeszcze nie był całkiem zmoczony. Pokusiłam się więc na wypróbowanie go na noc, mimo iż zwykle zakładam jej jednorazówki. Do otulacza wsadziłam oba wkłady Puppi - ten konopny i ten bambusowy. Warstwa była dosyć gruba, ale dzięki temu, że oba wkłady są miękkie, nie krępowały ruchów dziecka. A to ważne, gdyż Jadzina ostatnio przybiera najróżniejsze pozycje w czasie snu. Pieluszka przeszła test pozytywnie. Wytrzymała 10 godzin bez przecieku, ale rano wkłady były całkiem mokre, choć wilgoć nie wydostała się na zewnątrz.
  

Podsumowując, wkład wykonany jest bardzo starannie, żadna nitka nie wychodzi, nic się nie pruje i nie zaciąga. Jest niezwykle chłonny, pozostaje miękki nawet po wielu praniach. Z czystym sercem mogę polecić wkład konopny Puppi. Ten i inne wkłady, jak również pieluszki formowane i wełniane otulacze możecie nabyć na www.igle-figle.pl

A dla użytkowników Instagrama igle-figle.pl ma 10% rabatu na zakupy. KLIK po szczegóły. 

niedziela, 3 maja 2015

Bubinka nie wróciła z majówki na noc do domu...

W miniony wtorek były moje urodziny. W poniedziałek była piękna, wiosenna pogoda, więc zaprosiłam kilka koleżanek z dziećmi na (przed)urodzinowego grilla. To było miłe spotkanie w gronie sympatycznych osób. Zainaugurowaliśmy sezon grillowy i otwarliśmy plac zabaw ogrodzie. Pomysł na imprezę przyszedł mi do głowy bardzo spontanicznie i szybko dogadałam się z dziewczynami co do terminu. 

Przyjechała moja siostra Ola ze swoją Dorotką. Była Piegowata Ewa z Martynką i Adasiem, Mamuszka z Polą i Antuanem, Phoebe z Frankiem i Wiola z Alicją. No i oczywiście ja i moje pocieszki Bubinka i Jadzinka :) Siedziałyśmy na tarasie, smakowałyśmy ugrillowane mięsiwo i kiełbaski, przepyszną sałatkę kartoflaną Phoebe i inne dobroci. Ola przywiozła obłędny tort, który zniknął w mgnieniu oka. Nasze dzieciaki w tym czasie zajęte były zabawą w piaskownicy lub na macie, zjeżdżały na zjeżdżalni, huśtały się na huśtawce, wspinały się na drabinki i goniły się po całym ogrodzie. Od czasu do czasu przybiegały do nas, by coś przekąsić, napić się lub po prostu przytulić.


Miało nie być prezentów, a jednak dostałam kilka drobiazgów. Największą niespodziankę zrobiły mi dziewczyny z facebookowej grupy. Ewa przekazała mi od nich upominek. Czy ktoś mówił, że internetowa przyjaźń nie istnieje? Kochane moje! Dostałam od m.in. bon upominkowy na dowolny zabieg o wartości 150 zł w Centrum Urody i Rehabilitacji RehaEsstetica. Czy Czy ja mam deja vu? Już myślę, na jakie zabiegi go wykorzystam. W zeszłym roku obcięłam i zafarbowałam włosy i zrobiłam pedicure. W tym roku może peeling, masaż, znów fryzjer? Do RehaEsstetica chodzę na fitness, to i jakieś SPA się przyda :)


W piątek pojechaliśmy na majówkę do Oli. Mimo, iż pogoda nie dopisała, to jednak grill działał a nasze dziewuszki Bogusia i Dorotka świetnie się razem bawiły. Zabawa tak je pochłonęła, że gdy przyszedł czas powrotu do domu Bubina się zbuntowała i oznajmiła, że ona zostaje na noc u Dorotki. Siostra się zgodziła, ale ja byłam pełna obaw. Bo trzylatka czasem coś chlapnie, ale niekoniecznie jest świadoma konsekwencji. Wzięłam więc Bogusię na rozmowę i wyjaśniłam, że jeśli zostanie, to powinna wiedzieć, że my jedziemy, mamy w nocy nie będzie, przyjedziemy po nią dopiero następnego dnia. Pokazałam jej, gdzie się umyje i gdzie będzie spać. Kuzynka z chęcią zaoferowała się pożyczyć piżamkę i przytulankę. Bogusia wciąż podtrzymywała swoje zdanie, więc pożegnałyśmy się i pojechałam z mężem i Jadziną do domu zostawiając naszą starszą córkę. To było tak spontaniczne, nieplanowane, że aż dziwnie się z tym czułam. Moje dziecko nie wróciło z majówki na noc do domu... Myślałam, że takie rzeczy dopiero za kilkanaście lat! A tak mnie straszyli, że długim karmieniem i wspólnym spaniem przywiążę dziecko do siebie i już beze mnie nie zaśnie. A ona nie dość, że opuściła nasze łóżko, naszą sypialnię, to jeszcze nasz dom i nocowała 25 km dalej. Oczywiście obawiałam się, jak to będzie i czy nie urządzi jakichś scen w nocy, ale wiem, że jakkolwiek by nie było, to siostra da radę a ja zostawiłam córkę pod dobrą opieką. A może moje obawy były na wyrost? Sama siebie uspokajałam.

I rzeczywiście nie było tak źle. Było wręcz fantastycznie! Ola pisała, że Bogusia tylko raz spytała o mamę, zawołała na siusiu w nocy i spała dalej spokojnie a rano zjadła śniadanie i znów radośnie bawiła się z kuzynką. W południe zawieźli ją do babci. My też skorzystaliśmy. W domu dawno nie było tak cicho i spokojnie. Nasza niemowlaczka szybko poszła spać i mogłam więcej czasu spędzić z mężem. Kiedy odbieraliśmy naszą córkę, na powitanie rzuciła mi się w ramiona uśmiechnięta i opowiadała, co robiła z Dorotką, że było fajnie. Ale dodała, że teraz chce już spać w domu, bo bardzo tęskniła. Moja duża dziewczynka!

czwartek, 9 kwietnia 2015

Jadzinka testuje - składany wkład bambusowy Puppi

Po ponad miesiącu testowania przyszedł czas na pierwszą recenzję produktów marki Puppi. Na pierwszy ogień wzięłam bambusowy wkład składany MINI.

Producent pisze o nim:
Kolejny super-chłonny wkład w kolekcji PUPPI. Po złożeniu na trzy, otrzymujemy sześć warstw wyjątkowo miękkiej froty bambusowej, gdy złożymy go na cztery, będziemy mieli aż osiem warstw chłonnych! Maksymalna chłonność, która rewelacyjnie sprawdzi się nocą, podczas spacerów czy w trakcie ząbkowania. Dodatkowym atutem jest krótki czas schnięcia.
Wkłady bambusowe PUPPI w przeciwieństwie do wielu tego typu produktów na rynku są w całości wykonane z froty bambusowej, znanej ze swojej chłonności oraz działania antyseptycznego. Tkanina posiada certyfikat Oeko-Tex oraz jest atestowana dla dzieci poniżej 3 roku życia.

- brak tanich wypełniaczy z mikrofibry lub zwykłej froty bawełnianej
- antyalergiczne i antyseptyczne właściwości przeciwdziałające odparzeniom
- wkład pozostaje miękki nawet po wielu praniach
- krótki czas schnięcia
- możliwość składania na kilka różnych sposobów

 
Jak to widzi mama? Wkład składam na trzy i wkładam do kieszonki lub bezpośrednio do otulacza. Nie bardzo wiem, jak go złożyć na cztery. Byłby wtedy albo zbyt wąski, albo szeroki i krótki. Niestety złożony na trzy jest nieco za długi i wystaje z pieluszki. Muszę więc sporo podwijać, przez co z przodu robi się gruba buła. Myślę, że gdy Jadzina podrośnie i zwiększymy rozmiar pieluszki, będzie pasował idealnie. 


Poza tym mankamentem nie widzę wad. Wkłady Puppi wyróżniają się spośród innych niezwykłą chłonnością i miękkością. Mam kilka czterowarstwowych wkładów bambusowych Puppi w rozmiarze S, których używałam do noworodkowych pieluszek. Kupiłam je jako używane i sama sporo używałam, bo to moje ulubione. I mimo intensywnej eksploatacji i częstego prania wciąż pozostają niesamowicie miękkie. Wkład składany używam dopiero od miesiąca i też na razie nie traci na miękkości. Jest milusi jak kaczuszka. Potwierdzam też krótki czas schnięcia. Aż się zdziwiłam, bo wszystkie dotychczasowe wkłady jakie miałam, także mikrofibrowe i także inne składane schły o wiele dłużej niż ten. Po praniu strzepuję go kilkukrotnie i rozwieszam na suszarce. Na drugi dzień już jest gotowy do ponownego użycia, gdzie wiele innych wkładów wciąż jest wilgotnych. Niebawem zainaugurujemy suszenie na słonku, co myślę jeszcze bardziej przyspieszy schnięcie.
A co na to Jadzinka? Testowała wkład wielokrotnie w ciągu dnia, w czasie zabawy jak i podczas drzemek. Początkowo wkładałam go do pieluszek z kieszonką, ale to właściwie profanacja ;) Tak milusi materiał aż się prosi, żeby bezpośrednio otulać nim pupę. Więc teraz najczęściej wkładam go w otulacz. 


Jadziucha lubi też traktować ten wkład jako przytulankę. Przy przewijaniu wyrywa mi go, miętosi i przytula. Nie dziwię się, jest naprawdę mięciutki. Dzięki tej niezwykłej miękkości wkład dobrze się układa w pieluszce, nie uwiera i nie krępuje ruchów. Dodatkowo zaskoczyło mnie (oczywiście pozytywnie) to, że pomimo puchatej struktury i złożeniu wkładu na trzy, warstwa nie jest grubaśna i pupa wygląda zgrabnie. Wkład jest ekstremalnie chłonny. Nawet po trzech godzinach wciąż jeszcze nie był zupełnie przemoczony. Niedawno Jadzia przechodziła zapalenie oskrzeli i niestety po antybiotykoterapii miała bardzo podrażnioną pupę. Na złagodzenie tego stanu świetnie działała kąpiel z dodatkiem mąki ziemniaczanej, smarowanie żelem aloesowym i częste wietrzenie. Ale i rodzaj pieluszek miał niemałe znaczenie. Najczęściej używaliśmy coolmaxu tuż przy pupce, ale w tym wypadku bambus był niezastąpiony i już po dwóch dniach była wyraźna poprawa stanu skóry.  

  
Podsumowując, wkład wykonany jest bardzo starannie z naturalnego bambusa o właściwościach antyseptycznych i przeciwgrzybiczych. Jest niezwykle chłonny, pozostaje miękki nawet po wielu praniach i wyróżnia się krótkim czasem schnięcia. Z czystym sercem polecam bambusowy wkład składany (jak i inne wkłady bambusowe) Puppi. Możecie je nabyć na www.igle-figle.pl

piątek, 3 kwietnia 2015

Zdrowych Świąt!

W tym roku jakoś w ogóle nie czuję atmosfery świąt. Nie potrafię ich tak przeżywać, jakbym chciała. I nie chodzi tutaj o pogodę, która bardziej pasuje do Bożego Narodzenia niż do Wielkanocy. Choć ta aura też nie sprzyja.

Od kilku tygodni zmierzamy się z chorobami. Najpierw jakieś wirusy, jelitówki, teraz poważniejsze sprawy. Bogusia miała zajęte płuca, Jadzia oskrzela. Mąż walczy z anginą. Wszyscy trzej na antybiotykach. Szczęśliwie u mnie skończyło się na lekkim przeziębieniu, bo gdybym ja jeszcze zaległa w łóżku z gorączką, to kto by się nami wszystkimi zajął?

No i jak tu cieszyć się świętami? Jak tu przeżywać? Jak celebrować? Kiedy człowiek martwi się o zdrowie najbliższych. Kiedy próbuje wytłumaczyć 3-latce, że to niedobre lekarstwo trzeba brać, żeby wyzdrowieć. Kiedy czasem całą noc nosi i tuli niemowlę, któremu kaszel utrudnia spanie. Kiedy zastanawia się, jak się zorganizować w razie, gdyby konieczna okazała się hospitalizacja. Kiedy musi zrezygnować z ciekawych spotkań towarzyskich, a nawet z pójścia do kościoła na nabożeństwo, że o zwykłym spacerze nie wspomnę...


Zaiste zdrowych świąt życzę sobie, mojej rodzinie i Wam wszystkim.
Znajdźcie chwilę na zadumę, na zastanowienie się nad priorytetami.
Znajdźcie czas na bycie razem, na wspólną rozmowę, na zabawę, śmiech i świętowanie.
Niech Chrystus zmartwychwstały zagości w Waszych sercach, Waszych domach i rodzinach.
I niech nadejdzie już wiosna!
Wesołych Świąt!

środa, 25 marca 2015

Wielopieluchowanie małego niemowlęcia

O pieluchowaniu noworodka już było i obiecałam Wam kolejny wpis z tej serii. Więc dziś o wielopieluchowaniu młodszego niemowlęcia. 

Jako, że opcja formowanki na troczki + otulacz bardzo przypadła mi do gustu a z rozmiaru S Kokosi Jadzina wyrosła, szukałam czegoś większego i znalazłam! Ideałem okazał się zestaw od Pupeko. Bambusowe formowanki S na troczki z doszytą bambusowo-coolmaxową wkładką w formie języka + otulacz S. Tak formowanki jak i otulacz okazały się za duże na noworodka, ale kiedy Jadzia już nabrała trochę ciała, świetnie się układały.

I tak otulacze S sprawdzają się w przedziale wagowym 4-6,5 kg, czyli u nas mniej więcej od 2-5 miesiąca. Pomyślałam, że przydały by się w nich napki zmniejszające do rozmiaru XS, żeby już wcześniej można było ich używać. Już miałam przekazać tę sugestię producentowi, ale okazało się iż sam na to wpadł i już w nowej wersji to rozwiązanie znajdziecie. Od 5. miesiąca przeszłyśmy już na moje ulubione otulacze w uniwesalnym rozmiarze. 

Formowanki starczają na dłużej. Na początku nadmiar materiału podwijałam na brzuszku a teraz jest to już niepotrzebne. Jadzia ma prawie 7 miesięcy i waży ok. 7,5 kg a te formowanki wciąż pasują i jeszcze trochę nam posłużą. Są naprawdę rewelacyjne. Nie są grube, zgrabnie wyglądają na pupie, ale są bardzo chłonne i pozostają mięciutkie, nawet po wielu praniach. Wkładka z coolmaxu zapewnia uczucie świeżości i doskonałą cyrkulację powietrza. Dodatkową zaletą jest to, że kupkę bardzo łatwo się spiera z tego materiału. Troczki to bardzo wygodne rozwiązanie. Łatwo dopasować do rosnącego obwodu brzuszka a nie podrażniają jak rzepy. Pieluszki te można nabyć pojedynczo lub w wygodnych zestawach po 5 sztuk.

Mam 11 sztuk formowanek, w tym jedna obszyta materiałem dresowym oraz 4 otulacze S. Na dzień idzie ok. 5-6 formowanek i 1-2 otulacze, więc taki zestaw wystarczał nam spokojnie na 2 dni. 


Na noc bez zmian, czyli wciąż zakładam jednorazówki i tak już raczej zostanie. Na wyjścia wybieram kieszonki one size. Lubię te z przeszyciami i coolmaxem Kokosi i Ecodidi. Oba modele są bardzo podobne, mają dobry jakościowo PUL, są miękkie, dobrze się układają. Jedyna istotna różnica, to regulacja rozmiaru. Kokosi ma 3-stopniową a Ecodidid 4-stopniową regulację. Do środka wkładam pojedynczy wkład bambusowy. Moje ulubione wkłady to Puppi, gdyż są najgrubsze i najbardziej chłonne z dostępnych na rodzimym rynku, ale lubię też wkłady Kokosi i Ecodidi. Na razie mam 3 kieszonki Kokosi i jedną Ecodidi i póki co, to nam starcza. Jednak Jadziucha niedawno zaczęła uskuteczniać różne akrobacje przy przewijaniu, więc Jeśli to się nasili i będą zdarzały się ucieczki z przewijaka, będziemy musiały całkowicie przejść na kieszonki ze względy na szybkość obsługi i wtedy z pewnością zaopatrzę się w kolejne sztuki. Wtedy też na pewno napiszę o nich więcej.