czwartek, 18 września 2014

Jaka jest Twoja supermoc?

Pierwsza myśl, jaka mnie naszła zaraz po urodzeniu Bubinki: "Nareszcie! Już po wszystkim." I uczucie ulgi. Żadnej euforii, żadnego zakochania w noworodku. Tylko ulga.

Pierwsza myśl, jak mnie naszła po urodzeniu Jadzi: "Chcę ją przystawić do piersi". Poród był szybki i fantastyczny. Właściwie nie zdążyłam się zmęczyć, więc żadnej ulgi nie poczułam. Myślałam tylko o tym, żeby już ją nakarmić. Taka krejzolka ze mnie ;)

Pamiętam pierwsze karmienie Bogusi. Pielęgniarka przyniosła mi córkę już umytą i ubraną i przystawiła mi do piersi. A raczej ścisnęła mi sutka i wepchnęła małej do buzi. Aż mnie to zszokowało.

Pierwsze karmienie Jadzi wyglądało zupełnie inaczej. Po porodzie mogłyśmy się przytulać skóra do skóry przez dwie godziny. W tym czasie pozwoliłam małej samej dopełznąć do sutka. Trochę jej pomogłam, żeby złapała i potem już ssała pięknie. Zdjęcie w poprzedniej notce przedstawia właśnie nasze pierwsze karmienie.

Cieszę się, że mogę dać moim córeczkom to czego najbardziej potrzebują na start - bezwarunkową miłość, opiekuńcze ramiona, poczucie bezpieczeństwa, bliskość i najlepszy pokarm dopasowany indywidualnie do każdej z nich.


Koszulkę dostałam już miesiąc temu od koszulove.com. Jak tylko dojdę do swojego rozmiaru sprzed ciąży (a mam nadzieję, że to nastąpi niedługo), chętnie ją założę i będę nosić z dumą. Produkuję mleko. Indywidualnie dopasowane zarówno dla mojej 2,5-tygodniowej Jadzi jak i dla 2,5-letniej Bogusi. Zawsze w odpowiedniej temperaturze, w odpowiedniej ilości, sterylne, świeże i przyjemnie podane :) Z miłością dla moich dzieci. A jaka jest Twoja supermoc? ;)

środa, 17 września 2014

Jadzia już jest z nami!

To już ponad dwa tygodnie jak Jadzia jest z nami. Dokładnie 30. sierpnia o 11:03 przyszła na świat nasza druga córeczka. Ważyła 3260 g i mierzyła 55 cm. Poród miałam wywoływany, ale przebiegł ekspresowo i bez problemów. To był piękny poród... więcej o tym będzie w osobnej notce.


Tymczasem wciąż próbuję ogarnąć rzeczywistość z dwójką dzieci. A to nie jest łatwe. Fizycznie mi ciężko, psychicznie też. Dopadł mnie baby blues, co skutecznie odbiera mi chęci na cokolwiek. Na szczęście przez większość czasu mogę liczyć na pomoc męża, rodziców, siostry czy teściowej. Zajmują się Bogusią, czasem ugotują obiad czy pozmywają naczynia. To już dużo.

Ja teraz głównie siedzę i karmię. A że mogę to robić przed komputerem, to znaczy, że już niebawem możecie się spodziewać nowych postów na blogu :)