czwartek, 28 lutego 2013

Bubinka poleca - otulacz Pupeko

W ostatniej notce wspomniałam o fantastycznych otulaczach Pupeko. Rozwinę więc temat.

Miałam już kilka pulowych otulaczy różnych marek. Jedne są lepsze, inne gorsze. Większość jest całkiem OK, ale tylko otulacz Pupeko naprawdę mnie zachwycił. Co sprawia, że jest wyjątkowy?

Po pierwsze jego wielkość! Kiedy kupiłam pierwszy otulacz byłam zaskoczona rozmiarem. Pomyślałam: "O matko, czy to na pewno one size i będzie pasował na mały tyłeczek Bubinki?" Rzeczywiście otulacze od Pupeko są zdecydowanie większe od tych innych marek. Porównanie na poniższym zdjęciu. W środku Pupeko, po obu stronach inne otulacze standardowych wymiarów.


Dzięki tej wielkości świetnie sprawdza się do formowanek. Jako jedyny daje radę szczelnie otulić pupę z grubą nocną formowanką. Bubinka ma ok. 10 kg. Otulacz ten nosi zmniejszony do rozmiaru M, więc ma jeszcze spory zapas. Nie mam obaw, że nie wystarczy na cały okres pieluchowania. Mniejsze otulacze czasem odciskają się przy nóżkach. Ten układa się miękko i nie uwiera. No i jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby przeciekł.


Po drugie rzepy. Wybór między rzepami, napami a troczkami to kwestia indywidualna. Z pewnością każda z tych opcji ma swoje plusy i też co innego może się sprawdzić u noworodka, którego przewijamy także w nocy, co innego u ruchliwego niemowlaka a jeszcze co innego u półtoraroczniaka, który sam majstruje przy pieluszce. Lubię rzepy, bo łatwo dopasować wokół brzuszka i szybko się je zapina. Trzeba tylko pamiętać, żeby je zapiąć na tzw. ślepe rzepy do prania, by się nie zniszczyły i nie haczyły lamówek. Rzepy stosowane przez Pupeko są trwałe, trzymają dobrze nawet po wielu praniach. Dodatkowo zastosowano w nich nowatorskie rozwiązanie - bawełniane wstążeczki ułatwiające odpinanie. Jak dla mnie bomba!

 

Po trzecie wzory i kolory. Są tak bajecznie kolorowe i piękne, że każda mała pupa znajdzie coś dla siebie. Bubinka ma dwa: batik i delikatna krata, ale nie wykluczam kupna kolejnych. Choć zawsze mam dylemat, który wzorek wybrać a wszystkich niestety mieć nie mogę.


I po czwarte cena. 47 zł za wzorzysty otulacz hand made in Poland to jedna z najniższych cen na rynku. A za taką jakość, to cena wręcz rewelacyjna! Nie zastanawiać się, brać!

sobota, 23 lutego 2013

Pupeko dla mamy

Miesiąc luty obfituje w testy nowych produktów. Dziś przedstawiam Wam kolejną polską firmę - Pupeko. W ofercie firmy są pieluszki wielorazowe różnego typu, od prefoldów przez formowanki dzienne i nocne aż po kieszonki i otulacze. Do tego wszelkie akcesoria: wkłady do pieluch, woreczki, myjki i waciki. Również i dla mamy coś się znajdzie: wkładki laktacyjne, wkładki higieniczne i podpaski. Sporo? A to i tak jeszcze nie cała oferta. Sprawdźcie na Pupeko.pl
 
Ja poznałam markę Pupeko poszukując właśnie wielorazowych wkładek laktacyjnych. Bardzo mi się spodobały. Później kupiłam jeszcze ich myjki bambusowe, bambusowe waciki kosmetyczne, wkładki higieniczne, wkłady do pieluszek, wkładki "sucha pupa", prefoldy bambusowe i otulacze. Jestem bardzo zadowolona z tych produktów. Świetna jakość użytych materiałów i staranne wykonanie a do tego 100% polski handmade! Jeśli szukacie otulaczy PUL to polecam te od Pupeko. Miałam już różne, jedne lepsze, inne gorsze, ale Pupeko są bezkonkurencyjne!

Ale dziś nie o otulaczach będzie. Dziś będzie coś dla mam. Do testowania bowiem dostałam wkładkę higieniczną "bambusowa wygoda" z warstwą PUL.


Jak już pisałam, mam kilka wkładek od Pupeko. Dokładnie 10 sztuk starszej wersji wkładek "bambusowa delikatność". "Bambusowa wygoda" różni się od nich przede wszystkim wielkością. Posiada też nieprzemakalną warstwę PUL, której tamte nie mają. Tyle, jeśli chodzi o suche fakty tak na gorąco. Za jakiś czas opiszę moje wrażenia z testów.

piątek, 22 lutego 2013

Testujemy pieluszki - Ecodidi

Jak wiecie wspieram polskie rękodzieło i uwielbiam pieluszki wielorazowe. Dlatego przedstawiam Wam Ecodidi - nową markę na polskim rynku. Założycielka firmy, pani Marta, jest zaradną mamą, która pewnego dnia zaczęła szyć dla swoich dzieci. Z czasem opracowała idealny krój i sposób uszycia swoich pieluszek. Pieluszki Ecodidi wyróżniają się zastosowaniem naturalnych materiałów (wełna, bawełna, bambus) i charakterystycznym ozdobnym wykończeniem - zygzaczkiem. Innowacją jest wpinana kieszonka do wełnianego otulacza. Nie spotkałam się z tym rozwiązaniem wcześniej a wydaje mi się świetnym pomysłem. 


Wczoraj dotarł do nas zestaw testowy: wełniany otulacz, wpinana kieszonka do otulacza, pieluszka formowana i myjka bawełniana. Zestaw robi niesamowite wrażenie. Pieluszki są piękne i taaakie mięciutkie! Wykonane bardzo starannie. Zaczynamy więc testowanie. Co jakiś czas będę się z Wami dzielić wrażeniami z używania poszczególnych produktów.

czwartek, 21 lutego 2013

Wybór imienia

Wybór imienia dla dziecka to dla niektórych żaden problem, od lat mają swoje typy. Inni długo zastanawiają się i rozważają różne opcje. Warto wybrać odpowiedzialnie, bo imię to prezent na całe życie.

Ja od kilku lat miałam wybrane imiona dla dzieci. Długo był Paweł i Zofia. Później Jadwiga zmieniła Zofię. Kiedy już zaszłam w ciążę i wybór imienia dla dziecka stał się sprawą realną a nie jedynie gdybaniem moje typy się zmieniały co jakiś czas. Początkowo chciałam Natalkę, później do brzuszka mówiłam Michałku, bo miałam przeczucie, że będzie synek. Mąż proponował Madzię, a zaraz po USG, na którym dowiedzieliśmy się, że będziemy mieli córkę, wspominał o Emilce.

Na drugi dzień po tym badaniu pojechaliśmy na kilkudniową wycieczkę do Sandomierza i tam mieliśmy w końcu czas, by usiąść i na spokojnie podjąć decyzję. Wzięłam kalendarz, kartkę i długopis. Czytałam po kolei imiona z kalendarza i zapisywałam te, które spodobały się mnie lub mężowi. I tak powstała lista dwudziestu kilku imion żeńskich. Nadszedł etap eliminacji. Wykreśliliśmy wszystkie bardzo popularne imiona. Wszystkie te, które już występują w naszych rodzinach. Wszystkie, które podobały się mi a mężowi nie i wszystkie, które podobały się jemu a mi nie. Zostało kilka imion, z których odpowiedzialny tata wybrał jedno - Bogumiła. Powiedział, że jest takie dostojne a nie śmieszne. Mało popularne a ładne. I ma fajne zdrobnienie - Bogusia. Ja kilka dni przyzwyczajałam się do tego, że będziemy mieć małą Bogumiłkę, ale przyszedł czas, że nie wyobrażałam już sobie zmiany. Drugie imię wybrałam ja. Zawsze chciałam, żeby nasze dzieci (a przynajmniej pierwszy syn i pierwsza córka) miały drugie imiona po rodzicach, więc jest Bogumiła Anna.

poniedziałek, 18 lutego 2013

Mama Tag

Już jakiś czas temu zostałam zaproszona przez Emmę do zabawy Mama Tag. Dziękuję :) i już nadrabiam zaległości i odpowiadam na pytania:

1. Czy jesteś mamą pracującą czy siedzącą w domu? Jestem mama pracującą w domu. Może i nie zarabiam, ale spędzania czasu z dzieckiem siedzeniem w domu bym nie nazwała.

2. Czy chciałabyś aby było odwrotnie? To znaczy, czy chciałabym zarabiać? No, tak i nawet mam pomysł, jak to pogodzić z "siedzeniem w domu". Mam nadzieję, że już niedługo zacznę realizację. Ale na razie co do szczegółów ciii...

3. Czy śpisz w nocy? Śpię choć z przerwami na karmienie. Odkąd zaszłam w ciążę, nie przespałam ani jednej nocy bez pobudki. Trochę tęsknię za tymi czasami.

4. Przedmiot dla dziecka "must have". W sensie że przydatne akcesoria czy może zabawka, którą dziecko musi mieć? Jeśli to pierwsze, to z pewnością chusta do noszenia. A to drugie - piłka, lala, klocki, kredki, książeczki.

5. Ile planujesz dzieci? 2, albo i 3.

6. Czy chodzisz na imprezy? Ile razy w miesiącu? Chodzę na imprezy rodzinne razem z rodziną i wracamy wcześnie ;) Całonocne balowanie w morzu alkoholu już za mną. Wyszalałam się i więcej nie potrzebuję.

7. Ulubiony program Twojego dziecka. Teledyski na MiniMini+

8. Wymień jedną rzecz, którą kupiłaś dla dziecka będąc w ciąży a nie użyłaś jej po narodzinach. Kilka kosmetyków, kremów.

9. Ulubione jedzenie Twojego dziecka. Chyba chrupki kukurydziane. W każdych ilościach :)

10. Ile samochodów ma Twoja rodzina? Jeden.

11. Waga sprzed ciąży, w trakcie i po urodzeniu dziecka. Przed ciążą 54,2 kg. Tuż przed porodem 71 kg. Po porodzie 57,5 kg. Teraz 53,4 kg.

12. Wymarzone wakacje z dzieckiem. Ja chcę wrócić do Sandomierza. Byliśmy tam, jak byłam w ciąży. Tam wymyśliliśmy imię dla naszej córki. Pięknie tam jest. Chcę Bogusi pokazać.

13. Wymarzone wakacje bez dziecka. Powtórka podróży poślubnej, czyli rejs statkiem wycieczkowym po Morzu Śródziemnym.

14. Jak zmieniło się Twoje życie po urodzeniu dziecka? Diametralnie! Zmieniło się moje postrzeganie świata i samej siebie.

15. Dokończ zdanie: Rozpływam się, jak widzę... śpiącą Bubinkę :)

16. Gdzie robisz zakupy dla dziecka? Najczęściej przez internet.

17. Ulubiony produkt do makijażu i do pielęgnacji ciała. Ostatnio prawie się nie maluję a do pielęgnacji ciała aloesowe mydełko w płynie i oliwka ze słodkich migdałów.

18. Huggies czy Pampers? Ani jedno, ani drugie.

19. Czy zawsze chciałaś mieć dziecko? Zawsze chciałam kiedyś w przyszłości mieć dziecko. Aż ta przyszłość w końcu nadeszła.

20. Najlepsza część bycia mamą. Obserwować, jak dziecko co dzień uczy się czegoś nowego i... samej uczyć się co dzień nowych rzeczy.

Do zabawy zapraszam:

sobota, 16 lutego 2013

Tam, gdzie jest miejsce na rezygnację, jest miejsce na coś nowego

W środę zaczął się czas pasyjny. Jak co roku biorę udział w akcji 7 tygodni bez, do której i Was zachęcam. Warto na te 7 tygodni zrezygnować z czegoś, by znaleźć miejsce na coś nowego.

W tym roku postanowiłam, że ograniczę siedzenie na fejsie. Zwykle komputer włączony jest niemal cały dzień i co chwilę zerkam, czy ktoś coś napisał. To już zakrawa o nałóg. Dlatego postanawiam, że z komputera będę korzystać tylko rano, jak Bubinka jeszcze śpi i ewentualnie wieczorem jak Bubinka już śpi. A czas, kiedy nie śpi będziemy spędzać razem i nie zaniedbywać spacerów. 

Może też dzięki temu, że wyłączę komputer, znajdę więcej czasu na czytanie książek albo na jakieś twórcze zajęcie... A jak mi się uda przez ten czas pasyjny, to i później będzie już łatwo to kontynuować.

piątek, 15 lutego 2013

Walentynki

Walentynki mają chyba tyle samo zwolenników jak i przeciwników. Jedni wpadają w serduszkowy szał, drudzy twierdzą, że kocha się na co dzień a nie od święta. A może wybrać złoty środek?

Nie przekonują mnie argumenty przeciwników Walentynek. Kochamy się na co dzień, okazujemy sobie tę miłość, więc co robimy w Walentynki? Bojkotujemy je i tego dnia nie damy nawet buziaka ukochanemu? Nie! To jest wręcz kolejna okazja do świętowania miłości. To tak jakby nie obchodzić Dnia Kobiet, bo przecież kobiety należy doceniać codziennie. Tak, jakby nie obchodzić Dnia Matki i Ojca, Babci i Dziadka, bo i rodzicom i dziadkom szacunek i uznanie należy się na co dzień. Owszem, należy się, ale w tym szczególnym dniu możemy okazać nasze uczucia w niecodzienny sposób. Nie jestem za tym, żeby obsypywać się serduszkami, wydawać majątek na kolację przy świecach i tandetną komedię romantyczną w kinie. Nie ważne są prezenty, ważny jest wspólnie spędzony czas i bliskość. Zabiegani na co dzień często nie mamy wiele czasu na chwilę we dwoje. A Walentynki to całkiem dobra okazja, by się na chwilę zatrzymać i spotkać razem na kanapie z kubkiem herbaty, porozmawiać, poprzytulać, wycałować...

Kocham mojego męża. I kocham owoc naszej miłości - naszą córkę.

środa, 13 lutego 2013

Krzywy kubek

Skoro jestem już przy temacie jedzenia, napiszę co nie co o gadżetach przydatnych przy stole. Pisałam już kiedyś o wysokim krzesełku. Dziś napiszę o kubku.

Jak wiecie, Bubinka nie używała butelki ze smoczkiem. Pierwszy napój inny niż mleko mamy dostała po ukończeniu siódmego miesiąca, kiedy zaczęła więcej zjadać z talerza przy obiedzie. To była woda do popicia posiłku. W czym podawać napoje starszemu niemowlęciu, które nie zna butelki? Czy opłaca się wprowadzać kubek niekapek, żeby niedługo i tak zamienić go na zwykły? Takie dylematy miałam wtedy i szybko się one rozwiały, kiedy usłyszałam o kubeczku Doidy.

Jak to zwykle bywa, sceptycznie podeszłam do sprawy. Kubek taki jakiś dziwny mi się wydawał. Krzywy taki. Ale jak to bywa dalej, poczytałam o jego zaletach i postanowiłam spróbować osobiście. "Kopnięty kubeczek" w kolorze pomarańczowym zagościł w naszej kuchni.

zdjęcie z www.doidycup.pl

Kubeczek Doidy jest bardzo lekki i poręczny. Ma dwa uchwyty, które pomagają  prosto trzymać kubek w małych rączkach. Jest również bezpieczny dla dziecka, gdyż nie zawiera BPA. Polecany jest do pojenia niemowląt już od 3. miesiąca życia. Dzięki specjalnemu kształtowi dziecko widzi jego zawartość i nie musi się mocno odchylać do tyłu, żeby wypić do końca a na czole nie odbija mu się ślad. Picie z tego kubeczka wymaga wykonywania tych samych ruchów szczęki co podczas ssania piersi, więc nie koliduje z karmieniem piersią. Dziecko trenuje mięśnie szczęki i języka, co korzystnie wpływa na umiejętność żucia i rozwój mowy.

Pijąc z otwartego kubka, dziecko uczy się prawidłowego jego użycia i szybko opanowuje sztukę picia bez wylewania. Zauważmy, że pijąc z butelki czy kubka niekapka dziecko musi je mocno przechylić by napój zaczął spływać. Później przyzwyczaja się do takich ruchów i ucząc się picia z otwartego kubka często wylewa sobie całą zawartość na twarz, gdyż nie wie, jak mocno może przechylić naczynie, by się napić a przy tym nie rozlać dookoła.

Dodatkowo omijając etap picia z niekapka maluch unika warunków sprzyjających rozwojowi próchnicy i problemów z prawidłowym mówieniem. Zapobiegamy także wykształceniu złych nawyków żywieniowych. Zauważmy znów, że wiele dzieci korzystających z butelki lub niekapka pije niemal non stop. Chodzą z butelką, co chwile robią kilka łyków, czasem z nią zasypiają. Dziecko ma mniejszy apetyt, bo jego żołądek cały czas jest pełny. Ma mniej energii do zabawy, bo zużywana jest ona do trawienia. Ponadto, jeśli w butelce jest inny napój niż czysta woda, cierpią na tym zęby dziecka regularnie przepłukiwane np. soczkiem. Doidy wymaga świadomości przy piciu. Nie można z nim bezwiednie chodzić i cyckać po trochu. Trzeba nalać odpowiednią ilość i napić się odpowiednio przechylając kubek a później go odstawić. Dzięki temu dziecko uczy się popijania do posiłku a nie między posiłkami.

Kubeczek Doidy jest świetnym wstępem do picia z "dorosłych" kubków. Wygląda podobnie i wymaga podobnych umiejętności. Dziecko z łatwością uczy się picia z kubka kapka, co sprawia mu wiele frajdy i dodaje pewności siebie i odwagi w zdobywaniu kolejnych samodzielnych doświadczeń. Do tego dostępny jest w wielu fantastycznych żywych kolorach, które spodobają się maluchom.

zdjęcie z www.mamazen.pl
 
Bubinka szybko załapała jak pić z tego kubeczka. Na początku podtrzymywałam jej kubek kiedy piła. Teraz wyraźnie chce być bardziej samodzielna. A że przy tym jeszcze sporo rozlewa, pozwalam jej eksperymentować tylko z wodą. Nie nalewam jej też pełnego kubka, tylko tak na jeden łyk. Świetnie sobie radzi czym zadziwia współbiesiadników.

wtorek, 12 lutego 2013

BLW i bałagan

Jedną z największych wątpliwości sceptyków BLW zaraz po problemie krztuszenia się i dławienia jest problem bałaganu przy jedzeniu. Nie ma co ukrywać, sześciomiesięczne niemowlę debiutując przy stole nie będzie potrafiło dłuższą chwilę siedzieć prosto, jeść czysto i pić bez wylewania. Roczniak też tego nie potrafi. Nawet kilkulatek będzie miał z tym problem. Dziecko prędzej czy później będzie musiało nauczyć się samoobsługi przy jedzeniu i tak czy siak będzie robiło bałagan zanim nie opanuje tej sztuki. Czy to będzie w wieku kilku miesięcy czy kilku lat, i tak Was to czeka.

Ja sama pamiętam, że w wieku przedszkolnym robiłam bałagan przy jedzeniu. Pamiętam, jak po zakończonym posiłku mama zawsze zlecała mnie i siostrze zabawę w kurki i musiałyśmy wydzióbywać okruszki z dywanu. Kiedy byłam już w szkole średniej a moja najmłodsza siostra była przedszkolakiem, miałam okazję przypomnieć sobie jak to było. Siostra jadła całą sobą. Jedzenie jakoś zawsze nie mieściło się w talerzu i lądowało na stole, krześle, pod stołem. Napoje nagminnie były rozlewane na obrus i ubranie. A po skończonej biesiadzie odbywała się znana mi już zabawa w kurki. Teraz przerabiam to samo z Bogusią. Tyle, że na razie w kurki bawię się ja.

Bałagan przy nauce samodzielnego jedzenia jest nie do ominięcia. Przy BLW po prostu pojawia się wcześniej, ale dzięki temu, że dziecko ma możliwość częstego trenowania techniki jedzenia, szybko opanowuje tę umiejętność. Jest wiele sposobów na to, by ograniczyć skutki rozrzucania jedzenia. Nie bez znaczenia jest proste krzesełko do karmienia, które łatwo wyczyścić. By ochronić podłogę, można rozłożyć pod krzesełkiem zmywalną matę, ceratę lub zwykłe gazety, które po prostu wyrzucamy po skończonym posiłku. Dla ochrony ubranka przydaje się duży śliniak z rękawami i kieszonką, do której wpadają kawałki jedzenia. W bardzo ciepłe dni dziecko może siedzieć przy stole w samej pieluszce.

Kiedy Bubinka zaczynała poznawać nowe smaki, bardzo dużo rozrzucała dookoła. Wtedy było to raczej przypadkowe. Kilka miesięcy później był taki czas, że jedzenie prawie wcale nie lądowało na podłodze. Teraz znów trochę rozrzuca i wyraźnie robi to świadomie. Kiedy już nie chce jeść, zaczyna eksperymentować. Z cwaną miną upuszcza kawałki na podłogę, albo wręcz rzuca nimi z rozmachem. Przewraca miskę do góry nogami i wylewa zawartość kubka nierzadko na siebie. Później zastyga w bezruchu zaskoczona uczuciem wilgoci na ubraniu. Ja się tym nie przejmuję, bo wiem, że to też ważny etap rozwoju. A posprzątać, umyć córkę i ją przebrać nie jest ciężko.

poniedziałek, 11 lutego 2013

BLW - korzyści dla rozwoju mowy

Ostatnio w Klubie Mam było spotkanie z logopedą. Mówiła ona między innymi o tym, jak ważne dla prawidłowego rozwoju narządów artykulacji jest, żeby dzieci zbyt długo nie były karmione papkami. Warto jak najwcześniej dawać dzieciom kawałki, które mogą żuć. Pomyślałam, że to właśnie jedna z zalet BLW!

"Dziecko, przechodząc przez etap spożywania papek, nie zaczyna w odpowiednim momencie ćwiczyć mięśni oralnych. Bo te same mięśnie, które służą do żucia, do rozdrabniania pokarmu, służą później do mówienia. Jeżeli dziecko będzie w odpowiednim czasie przeżuwało pokarm, będzie później wyraźniej mówiło."*

Jaki to jest ten odpowiedni czas? Zwykle sześciomiesięczne niemowlę jest już gotowe by samodzielnie jeść jedzenie w kawałkach. Potrafi już w miarę prosto siedzieć i z łatwością radzi sobie podnosząc różne przedmioty rękami i kierując je do ust. Jeśli nasz bobas to potrafi i na dodatek sam się garnie do spróbowania smakołyków z talerza rodzica, to znak, że już czas włączyć go do wspólnych posiłków. Oczywiście sześć miesięcy to taka umowna granica. Niektóre niemowlęta będą na to gotowe nieco wcześniej inne nawet kilka miesięcy później. Ważne, żeby obserwować dziecko i podążać za nim. To, że dziecko nie ma jeszcze żadnych zębów nie jest przeszkodą. Z łatwością poradzi sobie rozgniatając dziąsłami kawałek ugotowanej na miękko marchewki, ziemniaka czy brokuła.

Zachęcam do przeczytania artykułu na ten temat na portalu dziecisawazne.pl.


sobota, 9 lutego 2013

Niedoświadczona

Bloga Bubinkowo założyłam po to, by dzielić się z innymi moją wizją rodzicielstwa. Chcę promować ideę rodzicielstwa bliskości, karmienie piersią i rozszerzanie diety metodą BLW, co-sleeping, chustonoszenie, ekopieluchowanie i inne pokrewne tematy. Piszę, o tym, jak to jest u nas, co się sprawdziło a co nie. Może jakieś młode mamy się tym zainspirują. Ale nie twierdzę, że jest to jedynie słuszna metoda. Wręcz przeciwnie! Jest to jedna z wielu możliwości. I z pewnością w każdej rodzinie zupełnie inaczej będzie to wyglądać. Nawet i u nas wyglądało by to inaczej gdybyśmy mieli mniejsze mieszkanie, gdybym musiała szybko wrócić do pracy, gdybym miała bliźniaki lub dzieci rok po roku. Gdybym w ogóle miała więcej dzieci.

Tak, no i to jest właśnie koronny argument tych, którzy mnie krytykują. Mówią: "Tak mądrujesz. Widać, że jesteś młodą mamą jedynaczki." Zgadza się, że mam jedynie rok doświadczenia z jednym dzieckiem. Ale to wcale nie oznacza, że nie mam prawa się wypowiadać na temat macierzyństwa. Przecież ja nikogo nie zmuszam do przyznawania mi racji. Ja tylko zachęcam do spróbowania pewnych rozwiązań, ale mam świadomość, że nie w każdym wypadku dobre jest dzielenie łóżka z dzieckiem. Nie zawsze dobre jest noszenie w chuście. Nie wszystkim mogą odpowiadać pieluchy wielorazowe. Nie każda mama może długo karmić piersią. Nie każda może długo zostać z dzieckiem w domu. BLW też nie zawsze się sprawdzi.

Mam koleżanki, które jako młode matki jedynaków prowadziły warsztaty na temat chustonoszenia, ekologicznego pieluchowania i BLW. Komuś najwyraźniej nie przeszkadzało ich krótkie doświadczenie. Mnie jeszcze nikt nie zaprosił do wygłoszenia wykładu, poprowadzenia seminarium czy cyklu spotkań na tematy poruszane na tym blogu. Kto wie, może to jeszcze przede mną ;) Bo nieprawdą jest, że tylko mamy gromadki dorosłych dzieci mają odpowiednią wiedzę, by radzić innym mamom. Każda mama, nawet debiutująca w tej roli może dzielić się z innymi swoim rosnącym doświadczeniem.

czwartek, 7 lutego 2013

Akuku! Oto paczka!

Firma Akuku szuka do współpracy blogujące mamy. Więc i ja się zgłosiłam. Razem z Bubinką będę testować kilka produktów.

Do testowania miałam sobie wybrać 3 dowolne produkty z ich strony internetowej.  Akuku ma duży wybór akcesoriów dla dzieci. Wszystkie wyglądają zachęcająco i ciężko było wybrać te 3 produkty, ale się zdecydowałam. Będziemy więc testować śliniak wiązany z rękawami, talerzyk ze sztućcami i kubek ze słomką i uchwytami.

Wczoraj doszła paczka z fantami:


Śliniak - duży, wykonany z ceraty. Ma długie rękawy i kieszeń, do której wpadają kawałki jedzenia.
 
Talerzyk - talerz dwukomorowy z antypoślizgowym spodem. W zestawie jest też komplet sztućców - łyżeczka i widelec. 

Kubek - lekki, nietłukący. Posiada wygodne uchwyty i chowaną słomkę. Pojemność 240 ml.

Wszystkie produkty dostałam dopasowane kolorystycznie do siebie - pomarańczowe. Zaczynamy testowanie. Co jakiś czas będę się dzielić spostrzeżeniami.

środa, 6 lutego 2013

Buciki do nauki chodzenia

Kiedy dziecko zaczyna wstawać a później robić pierwsze kroki warto pomyśleć o bucikach. Niekiedy można jeszcze usłyszeć, że na tym etapie najlepsze są wysokie za kostkę buciki ze sztywną (ortopedyczną) podeszwą. Nic bardziej mylnego! Mała stopa do prawidłowego rozwoju potrzebuje jak najwięcej swobody. Dlatego najlepiej, gdy dziecko może chodzić boso. Wtedy nic nie krępuje małej stópki i nie przeszkadza jej w prawidłowym czuciu podłoża. Jeśli w domu jest chłodno można dziecku założyć skarpetki z podeszwą antypoślizgową albo specjalne paputki uszyte z miękkiej skóry jagnięcej.


Kiedy Bubinka uczyła się stawać na nóżkach a później stawiać pierwsze kroki, zwykle robiła to w skarpetkach z tzw. ABSami. Na wyjścia np. do Klubu Mam ubierałam jej skórzane paputki. Świetnie się sprawdzały, bo nie usztywniały nóżki a dodatkowo chroniły skarpetki przed zabrudzeniem. Teraz, gdy mała już pewnie chodzi a nawet biega, paputki są w codziennym użyciu także w domu (w samych skarpetkach się ślizgała). Butki mają miękkie zamszowe podeszwy antypoślizgowe, zapewniające komfort dziecku w nauce chodzenia. Dzięki zastosowaniu naturalnych materiałów, skóra dziecka nie poci się, co jest dodatkową zaletą. Zakładanie paputków ułatwia gumka, która też dobrze trzyma buciki na nóżce i zapobiega ich spadaniu. Około roczku zmieniliśmy buciki na większy rozmiar, bo wcześniejsze zrobiły się za ciasne. Bogusia tak je polubiła, że gdy czasem zapomnę jej je założyć, to mi je przynosi i się upomina. Polecam!

Więcej o tych bucikach można przeczytać TU.

wtorek, 5 lutego 2013

Poduszka do karmienia

Pisałam już nie raz o gadżetach, w które się zaopatrzyłam, a które okazały się zbędne (łóżeczko, komoda do przewijania). Pisałam też o takich, których zakup okazał się strzałem w dziesiątkę (chusta do noszenia, wielorazowe pieluszki i wkładki laktacyjne). Teraz pora napisać o czymś, co uznałam za niepotrzebne a co już nieraz jednak by się przydało. Poduszka do karmienia!

Konkretnie myślę teraz o długiej ergonomicznej poduszce w kształcie litery C, np. kojec firmy Motherhood. Podobno przydaje się już podczas ciąży w przybraniu wygodnej pozycji w czasie snu. Można nią też otulić nowo narodzone dziecko, by w czasie snu czuło się podobnie jak w brzuchu mamy. No i oczywiście pomaga wybrać wygodną pozycję podczas karmienia, co ma nie lada znaczenia dla prawidłowej techniki przystawiania dziecka do piersi.

Ja jakoś w ciąży nie odczuwałam potrzeby specjalnej poduszki. Spałam w miarę spokojnie raz na lewym raz na prawym boku. Ewentualnie podkładając jaśka między kolana. Ale kto wie, czy dzięki takiej długiej poduszce w kształcie litery C bóle pleców i żeber, które dokuczały mi w ostatnich miesiącach nie byłyby znośniejsze?

Kiedy Bogusia przyszła już na świat radziłam sobie z karmieniem posiłkując się zwykłą poduszką. Z resztą teraz też często tak robię. Oczywiście specjalny rogal do karmienia nie jest rzeczą bez której nie da się obejść, niemniej jednak uważam, że warto kupić. Zwykła poduszka jest zbyt płaska i nie podtrzymuje dziecka odpowiednio dobrze. Karmiąca mama wtedy najczęściej po prostu pochyla się nad dzieckiem. Cierpi na tym jej kręgosłup. Karmienie noworodka może zajmować nawet pół godziny lub dłużej, dlatego warto w tym czasie przyjąć wygodną pozycję. Im dłużej karmiłam, tym częściej myślałam nad kupnem specjalnej poduszki. I tak myślałam i myślałam, aż w końcu stwierdziłam, że teraz to się już nie opłaca. Trzeba było zaopatrzyć się w nią już na samym początku albo jeszcze w ciąży a im dziecko starsze, tym bardziej ruchliwe przy piersi a i samo karmienie trwa dość krótko. Wciąż więc odwlekałam zakup rogala na bliżej nieokreślony czas. Teraz myślę, że jednak świetnie sprawdziłby się również przy karmieniu w pozycji leżącej w nocy, kiedy to coraz bardziej odczuwam potrzebę podparcia pod plecy. Taka poducha mogłaby też posłużyć jako zabezpieczenie przed upadkiem dziecka z łóżka w czasie snu. Tak, zdecydowanie żałuję, że nie zaopatrzyłam się w tego typu gadżet.

niedziela, 3 lutego 2013

Wybór wózka

Pamiętam, że zanim Bubinka pojawiła się na świecie, wybór odpowiedniego modelu wózka spędzał mi sen z powiek. Wiele dni spędziłam na wielogodzinnym przeglądaniu internetu w poszukiwaniu wózka idealnego. Porównywałam modele, robiłam tabelki. Jeden miał to, drugi tamto, trzeci jeszcze coś innego, ale nie było modelu, który miałby to wszystko. Przede wszystkim chciałam wózek 3 w 1, a oprócz tego musiał mieć lekką ramę, żebym poradziła sobie sama z wnoszeniem go do autobusu; 4 duże pompowane koła, które w prawdzie dodawały ciężkości, ale miały się najlepiej sprawdzić na nierównej nawierzchni w lesie albo w śniegu. Przednie koła oczywiście musiały być skrętne z funkcją blokady. Do tego ważny był dla mnie zespolony hamulec, duży kosz na zakupy i masa innych gadżetów. Koniec końców wybrałam model Emjot Miyo.



Wózek ten ma to, o co mi chodziło i kilka innych gadżetów jak pompka w zestawie, zawieszka odblaskowa itp. Gondola duża i ładna. Spacerówka sprawia wrażenie topornej, ale w sumie fajnie się prowadzi. Fotelik jest, bo jest. W sumie komplet niezły, nie ma co narzekać, ale teraz wybrałabym zupełnie co innego.

Przede wszystkim drugi raz nie wybrałabym wózka 3 w 1, tylko zainwestowała raczej w porządny fotelik samochodowy z wysokimi notami w crash testach. Szczerze mówiąc, gdyby tylko o mnie chodziło, zastanowiłabym się nawet nad wersją 2 w 1. Wózek głęboki być może w ogóle bym sobie podarowała. Małe niemowlę jest jeszcze dość lekkie, więc można nosić je w chuście bez obaw o ból pleców. Nie dość, że to wygodne, bo nie trzeba przejmować się nierównościami terenu, zaspami śniegu, wysokimi krawężnikami, schodami itp., to jeszcze ręce są wolne a dzieciątko śpi wtulone w rodzica. Jest mu ciepło i przyjemnie, czuje znajomy zapach, słyszy bicie serca mamy, jest łagodnie kołysane w rytm jej kroków, zaspokaja swoją potrzebę bliskości i bezpieczeństwa.

Gondola jednak przydała się przede wszystkim dziadkom, kiedy chcieli wyjść z małą na spacer. Na chustowanie nie dali się namówić, więc wózek okazał się niezbędny. Faktem jest też, że był taki okres, kiedy i mnie ratował. Bogusia potrzebowała być nieustannie noszona. Odkładana momentalnie się budziła. Wystarczyło jednak, że wyszłam z nią na godzinny spacer a ona zasypiała w wózku i spała w nim jeszcze przez godzinę czy dwie po powrocie a ja wtedy mogłam zrobić rzeczy, które nawet z dzieckiem w chuście się nie da. Jednak do tych celów w zupełności wystarczyłby jakikolwiek model wózka bez zbędnych pierdół, jedynie wygodny w prowadzeniu, zwrotny i dobrze zamortyzowany. Mógłby być nawet z drugiej ręki.

Natomiast z pewnością kupiłabym lekką spacerówkę. Wózek spacerowy przydał mi się w Dzięgielowie, kiedy byłam tam sama z córką, bez męża. Zastanawiałam się, czy w ogóle go tam brać, ale wzięłam i sobie chwalę. Dzięki temu półroczna wtedy Bogusia nie przebywała godzinami unieruchomiona w nosidle, wygodniej mi też było w czasie posiłków, kiedy mała była w wózku a nie na moich plecach, no i w koszu wózka mogłam wozić niezbędne mi akcesoria. Teraz, kiedy Buba waży już niemal 10 kg też nieraz wolę spacerować z wózkiem niż ją nosić. Nosidło używam głównie w domu i gdy wiem, że będę musiała skorzystać z komunikacji miejskiej albo wejść gdzieś po schodach.

sobota, 2 lutego 2013

Wietrzenie magazynów

Wystawiłam kilka aukcji na Allegro. Są tam między innymi pieluszki wielorazowe, ubranka i akcesoria dla niemowląt a także książki, szczególnie przydatne dla studentów turystyki.

piątek, 1 lutego 2013

Testujemy pieluszki - Pupus

Pupus to firma oferująca pieluszki wielorazowe i akcesoria pieluszkowe. Temat mi bliski, więc zgłosiłam chęć przetestowania z Bubinką ich nowości - pieluszki formowanej. Formowanka to pieluszka wielorazowa, która nie posiada warstwy nieprzemakalnej, dlatego jeśli chcemy zabezpieczyć ubranka przed zamoczeniem, należy na nią założyć otulacz. Wybrałam ten rodzaj pieluszki, bo na co dzień używamy kieszonek, ale po ostatnich z nimi problemach (o tym kiedy indziej) zachciało mi się odmiany. Prawidłowo dobrana formowanka i otulacz zapewniają najlepszą ochronę przed przeciekaniem przy nóżkach. Formowanki Pupus są szyte ręcznie w Polsce z polskiej bawełny z certyfikatem "Bezpieczny dla Niemowląt". Wczoraj pieluszka do nas dotarła i wywarła na mnie niesamowite pierwsze wrażenie.


Pieluszka jest piękna! Wykonana bardzo starannie. Równo obszyta, żadna nitka nie wystaje. Widać, że tworzona z sercem. Z zewnątrz obszyta jest dzianiną bawełnianą z motywem w biedronki (dostępne są też inne wzory). Wewnątrz wszyta warstwa mięciutkiego mikropolaru, który sprawia, że dziecko nie odczuwa wilgoci. Wokół nóżek i na pleckach delikatna gumka dla idealnego dopasowania do małej pupy. Formowanki Pupus są dostępne w trzech rozmiarach. My będziemy testować pieluszkę w rozmiarze 7-13 kg. Zapinana jest na szeroki rzep. Wydaje mi się on dość sztywny, ale trzyma mocno. Pieluszki mają też wszyte zabezpieczenie chroniące rzepy przed zniszczeniem w czasie prania.

Jestem tą pieluszką oczarowana i już bym chciała rozpocząć testowanie. Na razie wrzuciłam ją do kubła, gdzie czeka na pranie przed pierwszym użyciem. Bubinka sprawdzi dopasowanie, chłonność i wygodę a ja wytrzymałość pieluszki, łatwość obsługi i spieralność zabrudzeń. Za jakiś czas podzielę się z Wami wrażeniami.

A już teraz zapraszam do sklepu Pupus.pl, gdzie prócz formowanek znajdziecie też kieszonki, otulacze, wkłady do pieluszek, woreczki na pieluszki, maty do przewijania i całą masę innych akcesoriów przydatnych przy pieluchowaniu.