Wciąż słyszę pytania: "Jak długo zamierzasz karmić piersią?", "Jak długo Bogusia będzie jeszcze z wami spała?" i tym podobne. Do niedawna miałam idylliczne wizje, że karmić będę do samoodstawienia, że spać będę z córką aż sama zechce mieć swoje łóżko, że dzieci będziemy mieć trójkę w odstępach co trzy lata i że do pracy wrócę dopiero jak najmłodsze pójdzie do przedszkola. Ha, pogodzić to wszystko chyba nie sposób!
Ostatnio w czasie wizyty u teściów wyszedł temat karmienia. Akurat leciała reklama jakiegoś mleka następnego. Mąż się zaśmiał. Ja w tym czasie przeglądałam gazetki z marketu, znalazłam promocję tego mleka i pokazałam mężowi z żartem mówiąc: "o, w promocji jest, ale Bogusia to by musiała mieć takie z nr 3 a nie 2". Oboje się uśmiechnęliśmy, bo i tak nie zamierzamy jeszcze przechodzić na mleko modyfikowane. Tfu, w ogóle nie zamierzamy. No i tu wtrąciła się teściowa:
Ona: To nie będziecie jej żadnego mleka dawać?
Ja: Przecież ma na razie z piersi.
Ona: No ale później?
Ja: Jak sama się odstawi, to znaczy, że już nie potrzebuje mleka wcale.
Ona: No ale mleko zdrowe, dużo wapnia, witamin. Ja nie mówię, żeby samo mleko, ale z kakałkiem. Jak już do szkoły pójdzie, to szkoda by było, żeby mleka nie piła...
Dalej już nie wdawałam się w dyskusję, bo jak już wspomniała o szkole. Toż to dopiero za kilka dobrych lat! Nie będę gdybać, co wtedy będzie. Czy mała będzie piła kakałko czy samo mleko, czy wcale, czy może jeszcze na cycu będzie(!) Chciałabym karmić do samoodstawienia, ale nawet tego nie przewidzę. Może przyjdzie czas, że będę w zagrożonej ciąży, że zachoruję i będę musiała przyjmować mocne leki, albo że mnie samą karmienie zacznie męczyć i wtedy odstawię Bubinkę ja. A może ona odstawi się prędzej niż myślę i będzie dla mnie szok. Różnie może być, więc już teraz nie wyrażam się jednoznacznie na ten temat.
Tak samo sprawa ma się ze współspaniem. Też ostatnio usłyszałam pytanie o to, jak długo Bogusia będzie z nami spała w łóżku. Odpowiedziałam, że tak długo jak będzie chciała. 10 lat? Może tak, ale najpewniej nie, bo raczej sama wcześniej powie, że jest już duża i chce mieć swoje łóżko. Potem pomyślałam znowu: co tu gdybać? Może sama się wyprowadzi do swojego łóżka a może ja ją tam przeniosę. Może będę z nią mogła spać i 10 lat a może w między czasie pojawią się kolejne dzieci i to one będą bardziej potrzebowały tego rodzaju bliskości. Kto wie, jak to będzie? Przyjdzie czas, to wszystko się jakoś dostosuje do konkretnej sytuacji.
Przyjdzie czas, że poczuję, że pora wrócić do pracy, to wrócę, choćbym miała Bogusię z kimś innym zostawić. Przyjdzie czas, że poczuję, że to odpowiednia pora na kolejne dziecko i czy to będzie za kilka miesięcy czy kilka lat, dopiero wtedy zdecyduję. Nie teraz. Koniec z gdybaniem, koniec ze snuciem sztywnych planów na kolejne dziesięciolecia. Żyjmy tym, co jest tu i teraz! Jeśli coś mi TERAZ odpowiada to to zostawię, jeśli coś mi TERAZ przestanie odpowiadać, to to zmienię.