Witajcie po długiej przerwie! Jednak powrót do normalnego trybu po urlopie trwa co najmniej tyle co sam urlop. Więc choć wróciliśmy z Niemiec niespełna miesiąc temu, to wciąż nadrabiam zaległości. A było i wciąż jest co robić.
Kończymy składać drugi numer Kwartalnika Laktacyjnego, więc ostatnio zajmowałam się pisaniem, przeprowadzaniem wywiadów i uaktualnianiem bazy adresów.
Do tego spotkania Klubu Mam wymagały ode mnie zaangażowania. A i teraz, jak już miałam wszystko do końca miesiąca zaplanowane, to wyszły pewne komplikacje i zmiany, które jeszcze muszę uwzględnić. Mamy też szansę postarać się znów o dofinansowanie naszych spotkań w klubie. Muszę tylko zaplanować tematy na pół roku do przodu, napisać i złożyć wniosek. Czas mam do 20. czerwca, więc to tuż tuż. Z drugiej strony zastanawiam się, co będzie ze spotkaniami po wakacjach. Ja będę świeżo po porodzie i nie wiem, jak szybko się ogarnę po tym wydarzeniu i będę mogła znów zająć się organizacją spotkań a jednak jeśli byśmy dostały te dofinansowanie, to jest pewne zobowiązanie, żeby te spotkania się odbywały regularnie. Mętlik w głowie mam...
Oczywiście oprócz klubu i kwartalnika mam jeszcze normalne życie, obowiązki domowe, Bubinkę i rosnący brzuszek, którym też trzeba się zająć i regularnie odwiedzać ginekologa i robić badania (glukozowe "przyjemności" już za mną). Muszę się jeszcze umówić na kontrolę do okulisty i dentysty. Tuż przed naszym wyjazdem na urlop miałam USG połówkowe. Dzidzia rośnie zdrowo i prawdopodobnie jest dziewczynką. Za dwa tygodnie mam kolejne USG i jestem ciekawa, czy informacje o płci się potwierdzą czy nie. Również za dwa tygodnie zaczynam szkołę rodzenia z moją doulą. Wspominałam już, że będę rodzić z doulą? ;)
Jako, że jutro zaczynam 30. tydzień ciąży, odczuwam syndrom wicia gniazda. Segreguję ciuszki, kompletuję wyprawkę pieluszkową i znów wpadłam w szał pieluszkowych zakupów. Mam już tego
raczej dość a nawet za dużo a wciąż przekopuję Chustoforum i Allegro i
wszystkie strony polskich producentów w poszukiwaniu malusich
pieluszkowych skarbów. Uzależnienie normalnie! Bubinka mi się już prawie odpieluchowała, więc moje pieluszkowe zainteresowania przerzucam na modele w rozmiarze newborn ;)
Między tymi wszystkimi zajęciami udało mi się wziąć udział w warsztatach na temat motywacji, w spotkaniu Mother Power pod Krakowem i w Katowickim wydaniu Mlekoteki. Dzieje się, dzieje!
Oj, dzieje się! Widać, że Cię energia rozpiera:)
OdpowiedzUsuń