Ach wakacje, wakacje. Cisza na blogu była, bo dwa tygodnie się urlopowaliśmy. A potem trzeba było ogarnąć szarą rzeczywistość. Nie do wiary, jak mieszkanie może się zabrudzić po dwóch tygodniach nieobecności. I jak wielką górę prania można przywieźć z wojaży. Ale nie samym sprzątaniem człowiek żyje, więc i wesele było i rodzinne grillowanie. A teraz mąż wrócił już do pracy a ja do blogowania :)
A gdzie to się urlopowaliśmy? Ano w Szklarskiej Porębie. Nocowaliśmy, tak jak w zeszłym roku, w Ośrodku "Mauritius". Dostaliśmy nawet ten sam apartament. Jako, że Szklarską poznaliśmy już nieco w zeszłym roku, teraz skupiliśmy się na zwiedzaniu okolicznych miast i atrakcji.
I tak zwiedziliśmy:
1. Świeradów Zdrój. Wjechaliśmy wygodną kolejką gondolową na Stóg Izerski. Przeszliśmy się szlakiem. A potem spacerowaliśmy jeszcze po Parku Zdrojowym.
2. Jelenią Górę (centrum). Pochodziliśmy po rynku i uliczkach starego miasta, i odwiedziliśmy dwa kościoły.
3. Karpacz. Zwiedziliśmy zabytkowy Kościół Wang - najstarszy drewniany kościół w Polsce, którego konstrukcja wykonana jest bez użycia gwoździ. Powstał na przełomie XII i XIII wieku w miejscowości Vang w Norwegii. Później po wielu perypetiach i przenoszeniach, kościół został odbudowany w Karpaczu i od 1844 roku aż po dzień dzisiejszy służy miejscowej ludności ewangelickiej i jest atrakcją turystyczną Karpacza.
Wjechaliśmy też na Kopę i zdobyliśmy Śnieżkę.
W drodze powrotnej widziałam jedną panią w miniówie i klapkach na szpilkach. Wprawdzie podejście na Śnieżkę nie jest zbyt wymagające, ale jednak uważam, że taki strój na górskie wyprawy nie jest odpowiedni. Pani wyglądała kuriozalnie.
4. Suchą (gmina Leśna). A konkretnie Zamek Czocha.
Później pojechaliśmy nad Jezioro Leśniańskie poplażować trochę.
5. Harrachov (CZ). Odwiedziliśmy dwukrotnie. Jednego dnia spacerowaliśmy po mieście i skosztowaliśmy przysmaków kuchni czeskiej. Za drugim razem wjechaliśmy na Čertovą horę. Z wyciągu mogliśmy w pełnej krasie podziwiać skocznię mamucią. A na górze żałowaliśmy, że nie wzięliśmy ze sobą koca. No wspaniałe miejsce na piknik! Nie ma tłoku, można znaleźć zaciszne miejsce, podziwiać widoki, kontemplować przyrodę.
6. Kowary. Tam zwiedzaliśmy tajną kopalnię Uranu. Mimo upału na dworze, trzeba się było ciepło ubrać, bo w środku jest tylko 9 stopni. Trasę przeszliśmy w ciemnościach. Drogę oświetlaliśmy sobie latarkami. Przewodnik bardzo ciekawie opowiadał o tej kopalni. Świetna sprawa. Polecam zobaczyć.
7. Jelenią Górę (Cieplice). O wiele piękniejsze niż centrum. Jest deptak, jest duży Park Zdrojowy, gdzie można spacerować godzinami albo odpoczywać na ławkach w cieniu drzew albo w słońcu przy fontannach. Bawiliśmy się też na placu zabaw, ale mimo iż duży, to strasznie zaniedbany. W ostatnią niedzielę byliśmy tam na nabożeństwie w kościele Zbawiciela, gdzie, jak się okazało, proboszczem jest znajomy ksiądz :)
8. Piechowice. Tu zajrzeliśmy do Huty Szkła "Julia", gdzie mogliśmy na własne oczy zobaczyć proces produkcji szklanych naczyń i bibelotów. Niesamowite wrażenia! Panowie robiący szklane figurki muszą być nie tylko hutnikami, ale też artystami. Cuda powstawały na naszych oczach. Po obchodzie mogliśmy zrobić oryginalne okazy i napić się kawy w miejscowej kawiarence.
9. ...i oczywiście Szklarską Porębę. Spacerowaliśmy po mieście, wędrowaliśmy leśnymi szlakami turystycznymi, wjechaliśmy na Szrenicę i korzystaliśmy z dobrodziejstw groty solnej.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na jeden dzień we Wrocławiu, żeby pospacerować po rynku (Bogusia chciała zobaczyć fontannę, którą widziała w telewizji) i odwiedzić zoo. Na koniec jeszcze połechtaliśmy kubki smakowe w Pijalni Czekolady E.Wedel.
Pogoda dopisała nam przez cały pobyt. Jeśli padało to tylko nocami lub nad ranem a tak to słonecznie i ciepło, właściwie upalnie. Wyjazd zaliczam do bardzo udanych! :)
Piękne wakacje! :)
OdpowiedzUsuńOch cudne miejsca pozwiedzaliście. Zbieram się i zbieram do Szklarskiej i jakoś ciągle dotrzeć nie mogę. A panie w szpileczkach na szlaku to już wcale nie taka rzadkość, może to jakaś nowa dyscyplina sportowa ... kto wie :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że wakacje się udały :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że jak schodziłam z Tarnicy (może to ze względu na brak kondycji, ale dla mnie to nie było takie 'hop siup') to widziałam matkę z córką idące pod górę, gdzie obie miały taki sam strój, jak wyżej wymieniona Pani. Nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać.