czwartek, 3 października 2013

Pierwszy dzień w pracy

Miałam we wtorek wrócić do pracy. Niestety Bubinka jeszcze chora, więc nie mogłam zabrać jej do klubu malucha. Musiałam zostać z nią w domu. Za to wczoraj dziadek i babcia mieli wolne i zaopiekowali się wnuczką. Tak więc z lekką obsuwą zaczęłam pracę. Dziś znów zostaję w domu a w piątek znów dziadkowie będą małą bawić. Taka sytuacja.

Przyznam, że wyluzowana byłam aż do ostatniej chwili. Dopiero rano dopadł mnie stres. Oczywiście zastanawiałam się jak Bogusia zniesie tę rozłąkę, czy będzie się dobrze bawić, czy będzie miała apetyt, jak długo i czy w ogóle będzie spać popołudniu itp. Zastanawiałam się też, jak ja sobie poradzę bez niej, czy będę się mogła skupić na pracy, czy nie będę wydzwaniać lub SMSować z pytaniami, no i czy praca będzie mi się podobać, ludzie, atmosfera... Tyle niepewności.

Szczęśliwie wszystko ułożyło się idealnie. Zdążyłam małą rano przebrać, nakarmić, przekazać dziadkom. Przytuliłyśmy się na do widzenia. Powiedziałam jej, że idę do pracy i wrócę popołudniu. Obyło się bez płaczu, nawet pomachała mi pa pa ;) No i zniknęłam na 8 godzin z domu. W firmie bardzo przyjemnie. Robota też mi się podoba. Jakoś nie martwiłam się już o Bubę. Wiedziałam, że jest w dobrych rękach a jak coś, to przecież mam telefon. No i koło południa dostałam takie radosne zdjęcie.


Podobno dwa razy pytała o mnie i zdziwiła się, że jestem w pracy, ale nie płakała. Mąż bardzo szybko wrócił do domu i się nią zajął. A jak ja przyszłam, to mała wcale nie wyglądała na stęsknioną. Owszem, uśmiechała się, bawiła się ze mną, przytulałyśmy się, ale wieszania na karku ani na cycu nie było. Myślę więc, że i jutro będzie dobrze.

Trochę się martwię, bo ona wciąż kaszle i nie widzę poprawy. Wszelkie syropy, krople, inhalacje, oklepywanie, nawilżanie powietrza, itp. nic nie dają. Mam nadzieję, że do niedzieli jej przejdzie.

3 komentarze:

  1. Zdrówka dla Maleńkiej.
    Ja też się martwiłam i panikowałam najbardziej w ten dzień kiedy szłam do pracy, okazało się że niepotrzebnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj takie zdjęcia cieszą! Sama to przeżywałam w maju, więc wiem o czym piszesz. Powodzenia w nowej pracy, i niech córeczka bez problemu się przestawi na pracującą mamę!;)

    OdpowiedzUsuń