W poniedziałek w Klubie Mam w Czerwionce było spotkanie z doradczynią laktacyjną Katarzyną Osadnik. W spotkaniu wzięło udział
sporo mam ze
swoimi maluszkami i mamy w ciąży. Taka frekwencja bardzo mnie cieszy, bo temat ważny.
Pani Kasia dostarczyła nam dużej
porcji wiedzy dotyczącej laktacji i wielu ciekawostek z nią związanych.
Pokazała, jak prawidłowo przystawić dziecko do piersi, jak radzić sobie w
różnych sytuacjach kryzysowych i po czym poznać, że dziecko się najada.
Większość informacji nie była dla mnie nowa. Uważam, że mam sporą wiedzę na temat karmienia naturalnego popartą też ponad 22-miesięcznym doświadczeniem w karmieniu, ale zawsze chętnie dowiaduję się czegoś nowego. Cieszę się więc, że i na tym spotkaniu mogłam poszerzyć swoją wiedzę. Wreszcie dowiedziałam się, jak prawidłowo zakładać kapturki, kiedy już są
potrzebne. Pamiętam, że w pierwszych dniach i tygodniach po porodzie bardzo popękały mi brodawki i karmienie było dość bolesne. Próbowałam karmić Bubinkę przez kapturki, ale nie wychodziło nam to. Młoda wyraźnie ich nie akceptowała. Wtedy myślałam, że źle dobrałam ich rozmiar. Teraz wiem, że po prostu źle je zakładałam. Dowiedziałam się też, że są różne rozmiary laktatorów i żeby odciąganie było jak najbardziej efektywne a przy tym bezbolesne, powinno się odpowiednio do swoich piersi dobrać rozmiar lejka laktatora.
Na poniedziałkowym spotkaniu rozprawiłyśmy się też z popularnymi
mitami związanymi z karmieniem piersią i wzmocniłyśmy w sobie pewność,
że jesteśmy w stanie wykarmić nasze dzieci. Doradczyni odpowiadała też
na pytania uczestniczek i
udzielała porad. Uważam spotkanie za bardzo udane i myślę, że każda z mam
wyszła z niego bogatsza w wiedzę.
Szkoda, że doradczynie laktacyjne nie odwiedzają mam po porodzie tak jak położne - myślę, że byłaby to świetna inicjatywa!
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę. Chociaż jeśli matka chce to i bez porad będzie karmić, żyjemy w XXI w, i fachową literatura na ten temat można wszędzie bez problemu zdobyć :)
UsuńEh żałuję, że nie mogłam być :(. Lubię zgłębiać wiedzę na temat kp. Może jeszcze kiedys będzie okazja :)
OdpowiedzUsuńA na marginesie... Czy dziś nawet do tej podstawowej czynności fizjologiczne potrzebne jest specjalne doradztwo ? Nasze babcie sobie bez tego radziły. Nie wystarczy własnejmatki, babci, cioci spytać w razie problemu ?
OdpowiedzUsuńTak, z przemyśleń o współczesności...
To byłoby wspaniałe. Niestety lobby firm produkujących mleko modyfikowane zrobiło swoje przez te wszystkie lata. Już naszym mamom i babciom mówiono, jak mają karmić (co 3 godziny i nie częściej), co nieuchronnie doprowadziło do straty pokarmu, potem pojawiały się coraz to nowsze mity na temat karmienia naturalnego i to właśnie one, zamiast realnego wsparcia, są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Dziś my - mamy karmiące możemy wreszcie przerwać ten łańcuch i przekazywać naszym córkom fakty na temat karmienia, dawać przykład i w przyszłości służyć radą i wsparciem. Mam nadzieję, że dzięki współczesnej fachowej wiedzy na temat laktacji, dzięki działaniom na rzecz popularyzacji karmienia piersią, publicznego karmienia piersią i długiego karmienia piersią, ta jakże fizjologiczna czynność stanie się na powrót widziana jako coś normalnego i oczywistego.
UsuńAle przecież z punktu widzenia genów, ewolucji, w dwa pokolenia mechanizm produkcji pokarmu się nie zmienił. Wiem, że w pierwszych dniach szpital robi sporo złego. Ale z doświadczeń własnych i znajomych - która z mam świeżych chciała, karmiła samodzielnie.
OdpowiedzUsuńTu raczej intuicja powinna działać. Wiedza fachowa kojarzy mi się z naukową, a tu mamy proste czynności, naturalne wsparte doświadczeniem pokoleń.
Zrzymam się na trend na szkolenia itp w podstawowych sprawach. Ale z drugiej strony wiem, że dawna wielopokoleniowa wspólnota zanika, rozprasza się, i trudno coś temu zaradzić. Takie czasy. Ale to już całkiem inny temat
Zgadzam się.
UsuńOczywiście tu powinna działać intuicja i zwykle działa. Jednak niestety dość często jest zagłuszana przez otoczenie, które wmawia młodym, niedoświadczonym mamom, że jeśli noworodek "wisi na piersi" to znaczy, że się nie najada, że jeśli odciągnięte mleko nie jest białe tylko przejrzyste, to znaczy, że to woda a nie mleko, albo jak jest żółte bądź nawet brunatne to trucizna!, że jak 4-miesięczne niemowlę nie przesypia nocy to mleko za chude i wiele innych tego typu bzdur. Nawet jeśli intuicja podpowiada inaczej, wiele mam woli posłuchać swoich mam, babć, teściowych, bo przecież one są bardziej doświadczone, mimo że własne dzieci karmiły krótko lub wcale. Dlatego uważam, że teraz potrzebne jest promowanie karmienia piersią, przekazywanie właściwej wiedzy a nie mitów na temat karmienia i przede wszystkim wsparcie młodych mam w karmieniu, realne wsparcie a nie typu: "nie przejmuj się, że nie wychodzi, butelka to nie samo zło".
UsuńRównież się zgadzam, tyle że matka, która nie chce karmić piersią to nawet doradca laktacyjny jej nie pomoże. Mało tego promowanie, przekazywanie właściwej wiedzy, obalanie mitów odbierze jako "terror laktacyjny".
UsuńJeśli ktoś chce karmić to będzie to robił, nawet bez żadnego specjalnego wsparcia.
A ja czasem mam wrażenie, że rzeczywistość, średnia leży gdzieś pośrodku, między ideologią i propagandą piersi i butelki . Nie popadajac w skrajności. Bo często zbyt agresywną promocja przynosi skutek odwrotny :)
Usuń