Dzisiaj wyjątkowy post, do którego zainspirował mnie ten film:
Zobaczyłam go 2 dni temu i poryczałam się...
Ten mały chłopczyk cierpiał na anacefalię, śmiertelną wadę mózgu. Jego
rodzice odmówili aborcji. Zdecydowali, że pozwolą mu żyć i umrzeć śmiercią naturalną.
Jestem pełna podziwu dla
tych rodziców. Mimo tego, co przeżywali, potrafili się cieszyć i ciążą i
tymi kilkoma godzinami z synkiem. To jest miłość!
Ten obraz nie wychodzi mi z głowy od dwóch dni. Cały czas myślę o małym Graysonie i jego rodzicach. Patrzę ma moją Bubinkę i dziękuję Bogu, że jest zdrowa, świetnie się rozwija i jest takim radosnym dzieckiem.
Ja tez się poryczałam. Najbardziej uderzyła mnie czułość i uwaga, z jaką go myli... Podziwiam ich.
OdpowiedzUsuńMnie też ten filmik wzruszył ogromnie!
OdpowiedzUsuńNie widziałam wcześniej tego filmiku, przeczytałam Twój opis i wiedziałam co mniej więcej będzie - odtworzyłam i pękłam:( Nie wyobrażam sobie...:(((((((((((
OdpowiedzUsuńnie mam odwagi odtworzyć filmiku... już po samym opisie chce mi się płakać...
OdpowiedzUsuńTeż się poryczałam. Mam znajomych w Lublinie, którzy przeżyli podobną historię.
OdpowiedzUsuńPodziw, to jest chyba najlepsze słowo!
OdpowiedzUsuńCzy muszę pisać to co dziewczyny powyżej.. poryczałam się okrutnie !
OdpowiedzUsuń