sobota, 7 grudnia 2013

Co z tym Mikołajem?

Moje stanowisko w sprawie Mikołaja jest jasne. Nie mogę przekazać dziecku czegoś, w co sama nie wierzę. Nie mam zamiaru oszukiwać Bubinkę, że Mikołaj przynosi prezenty. W zamian za to dostaje podarunki od bliskich, opowiadam skąd się wziął taki zwyczaj i kim był Mikołaj biskup Miry. Tak, biskup a nie czerwony pajac z Coca Coli.

Wczoraj babcia chciała zrobić wnuczkom frajdę i zaprosiła je na spotkanie z Mikołajem do domu parafialnego. Miałam nadzieję, że skoro to przy kościele, to chociaż będzie tam pan przebrany za biskupa. Niestety był to ten komercyjny przebieraniec, który oczywiście oznajmił, że prezenty ma tylko dla grzecznych dzieci. Spytał, czy wszystkie były grzeczne i czy aby na pewno. Och, jak ja nie lubię tego określenia! Co to w ogóle znaczy być grzecznym? Pewnie cichym, potulnym, posłusznym, poddanym, bez własnego zdania. Tego chcemy dla naszych dzieci? A potem nagle chcemy, żeby dały sobie radę w życiu, były odważne, przebojowe, asertywne. Gdzie tu logika? Precz z byciem grzecznym! Poza tym prezent dany w nagrodę za bycie grzecznym, nie jest już prezentem. Jest właśnie nagrodą za coś. Prezenty dajemy komuś, aby okazać uczucia, aby sprawić komuś przyjemność, bez żadnych warunków.

Poza tym po wczorajszym spotkaniu naszła mnie taka myśl, że to niezła fucha dla pedofila. Przebierze się taki za Mikołaja i może bezkarnie brać dzieci na kolana i pomacać ukradkiem. Temu wczoraj źle z oczu patrzyło. Może nie był pedofilem, ale podejścia do dzieci nie miał za grosz. Na szczęście Bubinka nie chciała nawet na niego spojrzeć. Wcześniej świetnie bawiła się z elfem, ale jak pojawił się Mikołaj, to chciała wracać do domu. Kurczowo się mnie trzymała i odwracała głowę, kiedy odbierałyśmy prezent. Podarek zainteresował ją dopiero, gdy była daleko do tego przebierańca. Inne dzieci też niezbyt chętnie podchodziły do tego pana. Były wyraźnie onieśmielone, a niektóre na siłę posadzone na kolanach Mikołaja nie wyrażały zadowolenia. A były to dzieci w naprawdę różnym wieku, od dwulatków do nastolatków. Z pewnością poczuły magię świąt i będą miały piękne wspomnienia z dzieciństwa...

Czy pozbawiając córkę wiary w Mikołaja odbieram jej część dzieciństwa? Czy odbieram jej magię świąt? Moim zdaniem nic z tych rzeczy. Jestem z nią szczera, uczę historii i kultury, pokazuję radość dawania. To jest magia!

TU możecie przeczytać więcej wypowiedzi osób z podobnym podejściem do kwestii Mikołaja.

16 komentarzy:

  1. Padłam. Ze skrajności w skrajność :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No taki beton ze mnie o radykalnych poglądach :)

      Usuń
    2. Ale z tym idealnym zawodem dla pedofila to pojechałaś po całości :P

      Usuń
    3. No wiem, ale jak tak patrzyłam na tego wczoraj, to takie skojarzenia miałam. Sorry...

      Usuń
    4. Ja też się ostatnio nad tym zastanawiałam i jestem coraz bliższa Twoim poglądom. A jeśli chodzi o określenie grzeczny - nie grzeczny to zgadzam się z Tobą całkowicie.

      Usuń
  2. Moim zdaniem odbierasz:) ale to tylko moje zdanie...a pedofil hmm nie oceniaj książki...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam inną opinię, pisałam o tym wczoraj. Choć nie twierdzę, że odbierasz Córce dzieciństwo. Zgadzam się jedynie z Twoim podejściem do "grzeczności".
    A wiesz, przedszkolanka to też genialny zawód dla pedofila. I trener pływania np. Albo taki lekarz. Bez paranoi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fizjoterapeuta dziecięcy, psycholog, a nawet logopeda. Pedofile są wszędzie. Idealne zawody no.

      Usuń
    2. No i nie zapominajmy o księdzu... Ale żeście się uczepiły tego pedofila. Widzę, że muszę sprostować. Absolutnie nie twierdzę, że każdy, kto przebiera się za Mikołaja jest pedofilem. Nie twierdzę, że ten, z którym się spotkałyśmy nim jest. Nie przyłapałam go na niczym niestosownym. Jednak taka naszła mnie myśl i się nią tu podzieliłam. I absolutnie nie jest to myśl główna tej notki li i jedynie mała dygresja. Nie wiem, może to ze mną coś nie tak, że nachodzą mnie takie myśli. W paranoję jednak nie popadam.

      Usuń
  4. Oh Aniu! Ja sobie nie wyobrażam swojego i teraz Mateusza dzieciństwa bez Mikołaja. To właśnie z nim wiążą się moje jedne z najpiękniejszych wspomnień, ten czas wyczekiwania na prezenty, na pierwszy śnieg. I nawet jak odkryłam, że prezenty podrzuca mama to i tak wciąż wierzę, że gdzieś tam jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to też niewyobrażalne. Nie popadajmy w skrajności :\

      Usuń
    2. Dla mnie to też niewyobrażalne. Nie popadajmy w skrajności :\

      Usuń
  5. współczuję...........

    OdpowiedzUsuń
  6. nie wiem kiedy dokładnie sie to stalo, ale my z siostra dosc wczesnie zostałysmy poinformowane o tym przebierańcu, nie pamietam ile miałam lat, ale ze 4 może... a wcześniej pamietam może jeden raz kiedy czekałam na prezent, byłam za mała i za głupiutka żeby zrozumieć o co chodzi, czy to komercja czy przebieraniec, a tym bardziej nie wiedziałabym o co chodzi z tym biskupem...

    OdpowiedzUsuń
  7. Współczuję Twojej córce bardzo. Już teraz jej mi żal, bo z takim podejściem do wielu rzeczy o których piszesz Ona nie będzie miała koleżanek ani kolegów w przedszkolu czy szkole. Chyba, że będzie edukowała sama w domu jak kiedyś wspominałaś, albo sama stworzysz Zespół Szkolono - Przedszkolny na Twoich nieco dziwny zasadach i poglądach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Anonimie, nie potrzebujemy Twojego współczucia. Moja córka na razie chodzi do Klubu Malucha i spotyka się z innymi dziećmi w Klubach Mam i potrafią się razem bawić. Wiadomo, że jeszcze nie zawiązują przyjaźni, ale myślę, że moje poglądy jej w tym nie będą przeszkadzać. Sama mam może nieco dziwne zasady, ale są moje, są szczere i nie narzekam na brak znajomych. Mam całkiem spore grono koleżanek i kolegów a nawet przyjaciół, którzy albo podzielają moje podejście do niektórych spraw, albo nie, ale nie przeszkadza nam to w tworzeniu relacji. Jestem więc spokojna o przyszłe relacje mojej córki z innymi dziećmi czy to w przedszkolu czy w szkole czy na studiach czy gdziekolwiek indziej.

      Usuń