piątek, 28 września 2012

W poszukiwaniu pracy

No i przyszedł czas, by pomyśleć o sobie. A konkretnie o pracy. Jako, że w styczniu skończą mi się dochody a utrzymanie rodziny z jednej skromnej wypłaty listonosza graniczy z cudem, pora pomyśleć o jakimś dochodowym zajęciu. Problem jednak jest taki, że zajęcie to musi być chałupnicze, bo Bubinki zostawiać jeszcze nie chcę.

Na tę chwilę najsensowniejszym, choć niekoniecznie najprzyjemniejszym rozwiązaniem wydaje się być tłumaczenie tekstów niemiecko-polskie/polsko-niemieckie. Wykształcenie językowe jest, choć bardziej w kierunku nauczania niż tłumaczenia, ale zawsze coś. A może przyjdą mi do głowy inne pomysły...? Tzn. pomysły może by i były, ale wykształcenia kierunkowego brak, więc najpierw trzeba by było się przekwalifikować a to już zajmuje czas i pieniądze. Zostaje pomarzyć i zająć się czymś, co mogę robić już... Hmm... any idea?

3 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Hmm, to ja już chyba wolę tłumaczenia :) A w ogóle to muszę sobie ten niemiecki przypomnieć trochę.

      Usuń
  2. czemu? można konwersacje ze studentami robić ;) korki to niekoczniecznie dzieciaki ;)

    OdpowiedzUsuń