Ostatnie dni były pod hasłem pokonywania lęków. Bubinka przekonała się do nocnika. Nie woła jeszcze na siusiu i kupę, ale już da się posadzić na nocniku i chwilę na nim posiedzi. Wcześniej mogła go oglądać z każdej strony i się nim bawić, ale próby posadzenia jej na nim kończyły się fiaskiem. Nie nalegaliśmy, bo nie chcieliśmy jej zrazić. Czekaliśmy cierpliwie aż w końcu coś zaskoczyło. Było już kilka posiedzeń "na tronie", ale tylko jeden raz udało się chwycić siku. Oby tak dalej!
Buba poszła za ciosem i przekonała się też do dużej wanny. Dotychczas kąpaliśmy ją w małej
wanience a każde podejście do dużej wanny kończyło się paniką,
usztywnieniem ciała, płaczem i szybszym biciem serca. Nie wiem, co ją
tak przerażało. Nie zmuszaliśmy jej do wejścia tam, ale co jakiś czas
próbowaliśmy ją zachęcić. No i kilka dni temu tatusiowi się udało. Jak
zwykle po powrocie z pracy poszedł się kąpać, ale tym razem zabrał ze
sobą gumową kaczuszkę i plastikową łopatkę - akcesoria, które zwykle
towarzyszą Bogusi w kąpieli. Bawił się nimi sam a Bubinka patrzyła. Aż w
końcu też zapragnęła pobawić się kaczuszką i dała się rozebrać i
wsadzić do wanny. Tak jej się to spodobało, że później nawet nie chciała
z niej wychodzić. No to w końcu małą wanienkę można wynieść na strych,
gdzie poczeka na kolejne maleństwo.
Wiem, że przejście do dużej wanny nastąpiło u nas dość późno. Cieszę się jednak, że nastąpiło to w czasie, kiedy Bogusia była na to gotowa. Obyło się bez płaczu, tak jakoś naturalnie. Myślę, że to jest najważniejsze. Mamy lubią się przechwalać, jak to ich dzieci od urodzenia zasypiają samodzielnie, od trzeciego miesiąca życia delektują się smakiem marchewki, od skończenia sześciu miesięcy gardzą małą wanienką a jako roczniaki sikają na nocnik itp. Uważam, że nie jest najważniejsze, jak szybko dziecko osiąga pewne etapy, ale w jakich warunkach się to dzieje. Czy odbywa się z ich inicjatywy, z inicjatywy rodziców, ale za aprobatą malucha, czy może jest wynikiem przymusu.
Na wszystko przychodzi czas. Znajomi straszą mnie, że będę miała problem z odstawieniem małej od piersi skoro jeszcze tego nie zrobiłam. Będę też miała problem z przeniesieniem jej do osobnego łóżka i nauczeniem samodzielnego zasypiania. A ja myślę, że odbędzie się to naturalnie, spokojnie, bez przymusu, w czasie kiedy córka będzie na to gotowa. I wątpię, że będzie usypiała przy cycku do osiemnastki, jaką to wizję roztaczają ciotki "dobra rada". Zakład, że odbędzie się to znacznie szybciej? Choć nie koniecznie dziś, za tydzień, miesiąc a może nawet rok. Na pewno w odpowiednim dla niej czasie.
Och skad ja znam... "wychowujesz maminsynka" itd... mój 2,5 letni synek spi od niedawna w swoim lóżeczku i na
OdpowiedzUsuń"cycy" przybiega juz tylko rano, zaraz po przebudzeniu. Pare miesięcy temu wydawało sie to zupełenie niemożlwie:) Ale wszystko odbyło się naturalnie, bez płaczu i przymusu. Tak jak piszesz dzieci same dorastają, a my tylko niedługo będziemy tęsknic za tymi chwilami kiedy byłysmy dla maluchów takie niezbędne :)
A mój synek, tak jak przewidywał lekarz sam (ku mojej rozpaczy) zrezygnował z piersi w wieku 18 miesięcy. Ale chwała, że on nie rozpaczał tylko ja (to było jak byłam w I miesiącu ciąży). Podobno hormony zmieniają smak mleka.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że na wszystko przychodzi czas i nigdy do niczego nie zmuszałam. Jestem jednak za tym, aby zachęcać, pokazywać. Można dziecko spróbować położyć do innego łóżka jeśli nie będzie miało nic przeciw to ok. Tak samo nocnik czy wanna. Można co jakiś czas próbować, a niekoniecznie czekać, aż dziecko samo zechce.
OdpowiedzUsuńOstatni akapit Twojego postu należałoby wydrukować i powiesić nad łóżkiem.
OdpowiedzUsuńmój też nie woła ani siku ani kupa... co nie przeszkadza mu korzystać z toalety ;)
OdpowiedzUsuń