To już ostatni wpis recenzujący upominki od sponsorów Spotkania Mam Blogerek. Pora opisać pozostałe, mniejsze prezenty. Dwa z nich kompletnie nie przypadły mi do gustu.
Od firmy She bijou dostałyśmy bransoletki. Szczerze mówiąc nie podoba mi się. Kawałek sznurka i napis "mama". Właśnie ten napis mi się nie podoba. Zakładając biżuterię chcę przede wszystkim podkreślić moją kobiecość a nie fakt bycia mamą. Owszem, jestem dumna z macierzyństwa i nie uważam, żeby macierzyństwo przeczyło kobiecości. Wręcz przeciwnie - jest jej spełnieniem. Ale to, że jestem mamą widać, gdy idę z córką i ona jest wtedy moją ozdobą. Nie muszę dodatkowo obwieszczać tego światu napisem na nadgarstku. Właśnie dlatego, że mam dziecko, rzadko zakładam biżuterię. Przy codziennych obowiązkach jest to po prostu niewygodne. Na co dzień noszę jedynie obrączkę. Od czasu do czasu jakiś naszyjnik. Na większe szaleństwo pozwalam sobie tylko na wyjątkowe okazje. Na stronie She bijou znalazłam kilka bransoletek, które z chęcią bym założyła, ale tej akurat nie.
Drugi gadżet, który jest nam kompletnie nieprzydatny to uniwersalny smoczek do picia Chillipeeps, który dostaliśmy od firmy Mablo. Smoczek ten można nakręcić na butelkę z wodą lub wkręcić do kartonika z napojem. Bubinka nigdy nie piła przez smoczek i nie widzę powodów, by nagle miała zacząć, więc ten wynalazek jest nam zbędny. W ogóle zastanawiam się nad sensownością tego ustrojstwa. Mogę sobie wyobrazić, że może się przydać, by niemowlęciu podać wodę źródlaną. Wystarczy nakręcić smoczek na oryginalną butelkę... Choć jest to bardzo naciągane zastosowanie. Producent pisze: "Smoczek Chillipeeps, w niezwykły sposób rozwiązuje częsty problem wielu
rodziców będących poza domem razem z głodnym dzieckiem i nie mających
przy sobie czystej, odkażonej butelki." Rany! To wychodząc z dzieckiem rodzic może zapomnieć zabrać ze sobą butelkę, ale smoczek Chillipeeps będzie z pewnością miał przy sobie, toż to przecież artykuł pierwszej potrzeby! No dobra, nabijam się. Kompletnie jednak nie rozumiem zastosowania tego smoczka do kartoników. Nie znam żadnych kartoników z napojami przeznaczonych dla niemowląt a starsze dzieci już przecież nie piją, a przynajmniej nie powinny pić przez smoczek. Ten gadżet to pomyłka.
W wielkiej torbie z prezentami znalazłam też poradnik senny i próbkę mleczka do ciała od Johnson's Baby. Poradnik dotyczył raczej snu niemowlęcia, więc wylądował w koszu. Mleczko używamy, gdyż brakło nam oliwki. Nie jest złe, ale rewelacji też nie ma. Nie odpowiada mi zapach i lepka konsystencja. Był też przewodnik dla rodziców "Pierwsze 2 lata życia dziecka", który przejrzałam pobieżnie, ale nie znalazłam w nim nic dla siebie. Dalej był magazyn "ABC dobrej mamy", z którego wyjęłam jedynie kupony rabatowe. Kuponów rabatowych było właściwie całe mnóstwo od pozostałych sponsorów. Zakamarki dorzuciły notes a play.work.create przypinkę. Kupony rabatowe to jest to! Z pewnością się przydadzą przy zakupach :)
Wydawnictwo ikropka ma i dla Was niespodziankę. Na hasło: "bałagan" otrzymacie 40% rabatu na zakup książki na stronie wydawnictwa.
Mi bransoletka się podoba, chciałabym taką :D natomiast o tym smoczku myślę tak samo jak Ty! :)
OdpowiedzUsuńJak chcesz, to Ci ją oddam. U mnie się marnuje :)
Usuńhmmm oczekiwałaś rocznego talonu na paliwo? :)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem. Nie, nie oczekiwałam Bóg wie czego. Paczki, które dostałyśmy były naprawdę wielkie i każda mama dostała mnóstwo podarków. Było ich tyle, że dwa miesiące zajęło mi opisywanie ich w co drugiej czy trzeciej notce. Większość była OK, kilka naprawdę świetnych, ale nie wszystko przecież musi mi się podobać i nie wszystko musi mi się przydać.
Usuń