Koralowa Mama tym postem dała mi dzisiaj do myślenia. Przyłapałam się na tym, że często narzekam na moje już nie tak jędrne piersi. Niestety nieraz świadkiem tych moich utyskiwań jest Bogusia. Przed ciążą miałam kilka kompleksów związanych z własnym ciałem. Jakoś nieszczególnie mi to utrudniało życie, ale jednak jakby kto pytał, mogłam jednym tchem wymienić, co mi się w moim ciele nie podoba. Było też kilka rzeczy, z których byłam zadowolona: kształt ust, zgrabne nogi i ładne jędrne piersi w optymalnym rozmiarze.
W ciąży i zaraz po porodzie biust powiększył mi się gwałtownie o kilka rozmiarów. Przy rozmiarze 75H grawitacja daje się mocno we znaki. Nie mogło to pozostać bez znaczenia dla wyglądu biustu. Dziś już laktacja jest unormowana, piersi zmalały, ale nie sterczą już tak ładnie jak kiedyś. I choć wiem, że piersi są do karmienia a nie do wyglądania i chociaż nigdy nie żałowałam decyzji o dziecku (ba, nawet chcę kolejne), i choć mam świadomość, że i wiek a nie tylko ciąża mają na to wpływ, to jednak wciąż nie do końca pogodziłam się z tym, jak zmieniło się moje ciało.
Wciąż powtarzam sobie, że powinnam nadal być dumna z moich piersi. Nie z wyglądu, ale z tego, że dają Bubince to co najlepsze: pokarm, ciepło, ukojenie, bliskość. I to się liczy! I jestem z tego dumna, ale jednak trochę mi żal. Chyba to wpływ naszej kultury. Mimo wszystko jednak powinnam to zachować dla siebie a nie dzielić się tym z Bogusią. Nie chcę, żeby w przyszłości mi powiedziała, że nie chce mieć dzieci albo karmić piersią,
bo boi się, że jej cycki obwisną jak mi. Uroczyście przysięgam nigdy więcej
przy córce nie narzekać na wygląd mojego biustu ani na wygląd w ogóle. Chcę, żeby ona sama potrafiła akceptować swoje ciało jakiekolwiek ono nie będzie. Ja wciąż się tego uczę.
Też czasami się zastanawiam jak bedą wygladały moje piersi po karmieniu. Wierzę, że nie tak źle (mam nadzieję) a dużo mogą zdziałać ćwiczenia po, odpowiedni stanik , w którym nawet się śpi, i masaże, kremy. I nie będzie tak źle, chociaz tak jak było przed to nie bedzie nigdy.
OdpowiedzUsuńJednak to, że wykarmiłyśmy nasze dzieci- bezcenne. To wspaniała wartość i nie zamieniłabym tego nawet za najpiękniejszą parę piersi świata.
Pozdrawiam ciepło;)
Cóż. Coś za coś. Jednak według mnie piersi przede wszystkim są do wyglądania. :)
OdpowiedzUsuńPrzysięga wypowiedziana głośno obowiązuje bardziej :)
OdpowiedzUsuńTeż coś wiem na ten temat, za mną 2 ciąże i 2 karmienia a już za kilka dni rozpoczynam kolejne karmienie. Dzieci karmiłam do około 2 lat. Piersi są jakie są, po karmieniach malały do mikroskopijnych rozmiarów (mniejsze niż miałam)a muszę się pochwalić, że miałam ładne piersi. Jednak najgorzej jest z brzuchem 3 ciąże robią swoje. Po pierwszej jeszcze jakoś się doprowadziłam do ładu ale po drugiej to było już gorzej, ciekawe jak będzie teraz?:) damy radę, ćwiczenia, ćwiczenia i dużo cardio. Coś jeszcze Wam powiem, o dziwo po tych wszystkich ćwiczeniach najpierw zmalały mi piersi a reszta później.
OdpowiedzUsuńNie ma chyba na świecie osoby (nie tylko kobiety), która była by w 100% zadowolona ze swojego ciała. Ja sama mam co do siebie obiekcje, po ciąży moje ciało zmieniło się ogromnie. I mimo, że mam problem z zaakceptowaniem siebie, to staram się nie narzekać ;) Gdybym miała do wyboru piękne, jędrne ciało do końca życia, albo wygląd taki jaki mam teraz, ale z moją córeczką, to nie zastanawiała bym się ani chwili! :) Nie wyobrażam sobie życia bez mojego dziecka, ale z rozstępami na brzuchu już tak hehe ;)
OdpowiedzUsuń