W październiku przyszła do nas wielka paczka z Lidla a w niej śliczny, dwuczęściowy zimowy kombinezon dla Bubinki.
I tak sobie ten kombinezon leżał i czekał na zimę, aż w końcu będziemy mogły go testować w czasie beztroskich zabaw na śniegu. I tak mamy już luty a zimy jak nie było tak nie ma. Pogoda iście wiosenna.
Śnieg spadł, a raczej przyprószył z trzy razy i to tak ledwo ledwo, że na sanie za mało, na lepienie bałwana też. I zaraz stopniało to wszystko. Gdzie ta zima? Może chociaż znów na Wielkanoc będzie biało...
Paweł się śmiał, że napadało tyle, że na sanki za mało ale żeby się wywalić i pupę obić to wystarczająco :D
OdpowiedzUsuńO widzisz a u nas przez miesiąc tyle było co to na sanki starczyło ale mrozu po -15 stopni :(
OdpowiedzUsuńU nas tak sobie bym powiedziała, zima była i owszem ale baaaaardzo skąpa, a trwał nawet nie tydzień.
OdpowiedzUsuń