wtorek, 28 maja 2013

Spotkanie Mam Blogerek - upominki: Infavit

Odnośnie suplementacji witamin jestem pogubiona, bo jeśli chodzi o witaminę D3 różne wersje słyszałam:

1) Podawać do roczku.
2) Podawać przez cały pierwszy rok a w drugim tylko poza sezonem letnim.
3) Podawać dopóki dziecko rośnie.
4) Przyjmować całe życie.
5) Wcale nie trzeba suplementować, bo to co ze słońca wystarczy.
6) Jak mama karmi piersią to sama powinna przyjmować a dziecku w mleku przekazać.

Nie wiem, komu wierzyć. Tyle sprzecznych zaleceń. Osobiście po konsultacji z lekarzem wybrałam więc wersję drugą. Podawałam Bubince witaminę D przez cały pierwszy rok i teraz kontynuuję. Zrobię jednak przerwę w cieplejsze miesiące. Właśnie kończy nam się ostatnie opakowanie i następne będzie dopiero w październiku.


Na Spotkaniu Mam Blogerek firma Infavit obdarowała nas zestawem witamin D3 oraz C i kilkoma witaminowymi lizakami. Lizaki przeznaczone są dla dzieci powyżej 3. roku życia, więc sama je zjadłam ;) Witamina C jeszcze nietknięta, bo jestem przeciwna suplementowaniu bez konsultacji z lekarzem. Jak zajdzie taka potrzeba, to wtedy będziemy zażywać. Natomiast witamina D dotarła do nas w idealnym momencie, właśnie kiedy kończyło nam się poprzednie opakowanie.



Dotychczas wybierałam witaminy w kapsułkach twist-off. Te od Infavitu są w buteleczce z dozownikiem-pompką. Niby jest to wygodniejsze, bo pozwala precyzyjnie dozować odpowiednią ilość płynu prosto do buzi dziecka. Nie zostaje nic w kapsułce, nie leje się po brodzie itp. Niby tak, w praktyce jednak bywa różnie. Jak dziecko nie otworzy dobrze buźki albo zamknie za wcześnie to i tak pocieknie po brodzie. Poza tym w ulotce czytam, że nie należy końcówką dozownika dotykać ust ani mleka. A innych rzeczy można? Bo ciężko zachować absolutną sterylność. Witaminki mam w koszyczku razem z innymi akcesoriami używanymi przy kąpieli i nie ma rady, żeby ta buteleczka tam prosto stała i nie stykała się z niczym dookoła. Tu jednak kapsułki pakowane osobno były bardziej sterylne. Witaminy w buletelce z dozownikiem są tańsze i nie pozostawiają żadnych śmieci (pustych kapsułek), nie ma też ryzyka, że kapsułka wpadnie do buzi dziecka i zostanie połknięta bądź dziecko się nią zadławi. Jak widać każde rozwiązanie ma i plusy i minusy.

A Wy suplementujecie? Wolicie kapsułki, butelkę z pompką a może dozowanie kroplomierzem?

3 komentarze:

  1. Ja i przy Marti i przy Adasiu nie stosowałam/nie stosuje tych kapsułek twist off i zawsze dozuję na łyżeczkę nigdy prosto do buzi. Jakoś tak jest wygodniej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli chodzi o czas stosowania witaminy D3, to nam lekarz zalecił do końca 18 miesiąca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to się zgadza, bo Dorotka miała 18 miesięcy w kwietniu. Potem nastają te ciepłe miesiące a potem już jej drugie urodziny i nie trzeba suplementować ;)

      Usuń