środa, 24 października 2012

Ach śpij, kochanie!

Zalajkowałam za Facebooku kilka portali dla mam, głównie fun page'ów firm produkujących artykuły dla dzieci, których i tak nie używam ;) Zalajkowałam je, bo często toczą się tam dyskusje na temat wychowania dzieci.

Jednym z poruszanych problemów był sposób usypiania niemowląt i przeglądając komentarze odniosłam wrażenie, że jako jedna z nielicznych mam jeszcze usypiam dziecko, bo inne, dużo młodsze od Bubinki, już od dawna zasypiają same. Czy to ja mam zacofane dziecko, czy inne są tak samodzielne? Myślę, że pewnie są takie niemowlęta, które bez problemu zasypiają same tam gdzie akurat są i nie potrzebują do tego specjalnych warunków czy akcesoriów. Ale ile z tych teraz samodzielnie zasypiających przeszło trening zasypiania metodą cry-out? Domniemam, że całkiem sporo. A jeśli nie to, to mamy mają inne metody, np.: "Moja córka zasypia sama od urodzenia. Po kąpieli daję jej mleko z kaszką. Potem kładę do łóżeczka, daję smoczek, pieluszkę/przytulankę i puszczam karuzelę z kołysanką. Dwie minuty i córcia zasypia." - pisze dumna mama. Wygodne.

Bubinka nie ma smoczka, ssie pierś. Nie ma przytulanki, przytula się do mamy. Nie zasypia patrząc w karuzelę, tylko na moją twarz. Nie słucha nagranych kołysanek, tylko występ mamy na żywo. Nie śpi w pustym łóżeczku, tylko blisko mnie. Może i nie zasypia w dwie minuty, ale w dwadzieścia i nie sama a ze mną. Może i nie mam wtedy czasu dla siebie, ale czas poświęcony córce nie jest stracony. A do tego ile pieniędzy zaoszczędzonych, bo nie potrzebuję tych wszystkich gadżetów!

Mówią mi, że powinnam nauczyć córkę zasypiać samodzielnie, bo inaczej ZAWSZE już będzie ode mnie zależna i NIGDY nie zaśnie bez mamy. Ciekawe... to wprowadzając te wszystkie akcesoria mamozastępcze nie ma obaw, że już NIGDY nie zaśnie bez ukochanego dydusia,  przytulanki z bijącym sercem i hipnotyzującej karuzeli z projektorem gwiazd?

13 komentarzy:

  1. ja mojego też usypiam nadal. też nie ma przytulanek i nadal ma pierś, ale czasem wysiadam.
    Autentycznie i bez ściemy.
    Ale potem budzę się z tego sennego koszmaru..
    Przecież ja uwielbiam z nim być..

    trafna pointa.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też usypiam małą i choć czasem narzekam na zmęczenie, to wiem że to sa najpiękniejsze chwile, a czas tak szybko ucieka i maluchy rosną, że wkrótce same wybiorą swoje łózko i pokój...

    OdpowiedzUsuń
  3. I ja usypiam. Przy cycu. I jakoś dziecko znosi i daje radę wytrzymać moje śpiewanie kołysanek ;)
    Najstarszą córę usypiałam przez jakiś czas włączając karuzelę..ale skończyło się szybko bo melodia była denerwująca, granie kończyło się kiedy prawie zasnęła a koniec muzyki powodował wybudzenie. No i decydujące było (i jest teraz przy najmłodszej) to o czym i Ty piszesz: przytulanie z mamą jest najfajniejsze. Potem dziecko albo nie chce albo urośnie i fizycznie nie mieści się na kolanach ;)

    I jeszcze tak w kwestii tego czym się mamy chwalą ;) : gdy najstarsza córa miała ok 1 roku i jeszcze nie chodziła spotkałam znajomą teściowej, która chwaliła się, że jej wnuczka mająca 9 czy 10 miesięcy sama chodzi i zaczyna ładnie mówić ;) Od tamtej pory zawsze przy takich opowieściach kiwam głową, mówię ooo albo super i uśmiecham się do siebie bo lubię takie bujdy na poprawę humoru :)

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas zasypianie wygląda jak u Was, czasem mnie to męczy, ale generalnie to ja uwielbiam ten nasz system usypiania :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też czasem męczy i wolałabym, żeby np. mąż uśpił małą któregoś dnia, ale jak już tak sobie spacerujemy po sypialni i Buba już prawie zasypia, potem otwiera oczy, przygląda mi się i mówi: "Mama, mama". Ja na to: "Tak, mama tu jest z Tobą." Ona zamyka oczy znowu i odpływa. Cudnie jest! :)

      Usuń
  5. No właśnie ja trochę nie rozumiem jak można mówić, że dziecko, które zasypia przy piersi nie zasypia samodzielnie, a samodzielnie zasypia to, które ma w buzi smoczek, w ręce przytulankę, na głowie pieluszkę, itd...

    Mój przy mnie. I ja lubię bardzo ten czas zwłaszcza teraz, kiedy możemy sobie wieczorem porozmawiać. Niestety moje śpiewanie i moje opowiadanie bajek tylko go rozbudza, więc zwykle bez tego.

    Wieczór to taki czas, kiedy trzeba dzień podsumować. On mi opowiada wszystkie wierszyki, które pamięta, śpiewa, nawet rączkami pokazuje. Mówi gdzie był i co robił i co tata powiedział. Dopiero wtedy można zasnąć :)

    A ja potem wstaję i też idę zrobić podsumowanie. W zeszyciku piszę wszystko co było tego dnia fajne. Od niego się nauczyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajny pomysł takie podsumowanie dnia. Domknięcie go :)

      Usuń
  6. Mój zasypia najczęściej przy cycu.. ale zdarza się tak że nie uśnie.. wkładam go wtedy do łóżeczka.. . poleży parę minut poprzytula pieluchę i zasypia... ale zdarza się że znowu "zawoła" mamę i idę dać cyca i wtedy odlatuje.. ale on od małego nie miał problemu właśnie z samodzielnym zasypianiem... nie uczyłam go, nie wysłuchiwałam czy płacze minutę czy trzy... Córkę też dokąd karmiłam usypiałam cycem.. później leżałam z nią, teraz siedzę przy łóżeczku, czy leżę na swoim ona w swoim.. (ma 3 latka).

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja córeczka wgl nie tolerowała smoczka od urodzenia:) tylko cycuś- do spania też wyłącznie z nim. A mi to pasuje bo się więcej i dłużej poprzytulać mogę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A u nas wygląda to tak, że przed spaniem mała napije się trochę wody, potem przytulanki z mamą, wyciszenie i do łóżeczka. Zasypia w łóżeczku, czasem sama, czasem jak chce towarzystwa, to siedzę przy łóżeczku i ją głaskam po plecach. NIGDY nie zostawiam jej samej gdy płacze. Nie usypiam jej na rękach, bo jest już ciężka, a poza tym nie umie się tak ułożyć, żeby było jej wygodnie do zasypiania. Niestety zasypia ze smoczkiem :/ Myślę, że każdy sposób usypiania jest dobry, jeżeli dziecku jest dobrze i zasypia spokojnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są takie dzieci, które zasną same w łóżeczku. Mam koleżankę, która chciała uśpić syna na rękach, chodziła z nim godzinę czy dwie a on wrzeszczał. W końcu wykończona położyła go do łóżeczka i rzuciła na niego pieluchę. Usnął w kilka sekund. Już wie, że on na rękach zasnąć nie może a odłożony od razu.

      Bubinka za to odłożona od razu płakała. Teraz już nie płacze, ale wierci się, kręci, siada, wstaje. Na rękach trochę się powierci, przyjmie wygodną pozycję (ostatnio poziomą, wcześniej jej taka absolutnie nie pasowała) i zasypia. Potem ją odkładam.

      Myślę, że jeśli dziecko tego potrzebuje to może być smoczek (szczególnie, jeśli jest karmione MM), albo pieluszka lub pluszak, ale kumulacja tego wszystkiego wydaje mi się przesadzona, szczególnie jeśli ono wyraźnie domaga się towarzystwa mamy, a ona zamiast siebie daje mu substytuty. A już niereagowania na płacz dziecka kompletnie nie rozumiem. To jest okrutne!

      Usuń
    2. Hehe, moja czterolatka wciąż potrzebuje towarzystwa, aby usnąć. Nie przeszkadza nam to - zdążyliśmy się przyzwyczaić ;)
      Czytamy jej książki, a ona przytulona ssie sobie pierś (ło laboga, taka duża! - rozlegną się zaraz głosy ;)). I usypia :)
      I tak jest od urodzenia. Bo nasze dziecko zawsze było "nieodkładalne" ;)

      Usuń