poniedziałek, 10 grudnia 2012

A co, jeśli się zadławi?

"Sześciomiesięczne niemowlę ma jeść SAMO jedzenie W KAWAŁKACH? A co, jeśli się zadławi?" To chyba najczęściej poruszana obawa przez sceptyków metody BLW.

Trzeba tu jeszcze wytłumaczyć różnicę między krztuszeniem się i dławieniem się. Krztuszenie się to odruch wymiotny, który pozwala usunąć kawałki jedzenia z dróg oddechowych, gdy są zbyt duże, by je przełknąć. Takie zjawisko obserwujemy dość często u dziecka uczącego się radzić sobie z kawałkami jedzenia. Dziecko kaszle i wypycha język.

U dorosłych odruch wymiotny uruchamia się w tylnej części języka. U sześciomiesięcznego dziecka odruch ten generuje się znacznie bliżej przedniej części języka. Jest go więc łatwiej wywołać, kiedy jeszcze jedzenie znajduje się znacznie dalej od dróg oddechowych. Odruch ten spełnia rolę systemu wczesnego ostrzegania. Ale musimy pamiętać, że w miarę dorastania, punkt na języku uruchamiający odruch wymiotny przesuwa się do tyłu a krztuszenie zaczyna się pojawiać dopiero wtedy, gdy pokarm znajduje się bliżej gardła. Dlatego dzieci, którym długo podawano gładko zmiksowane pokarmy i nie pozwolono odkrywać samodzielnie jedzenia w kawałkach, mają później większe trudności z trzymaniem pokarmu z dala od dróg oddechowych i częściej się dławią.

Krztuszenie się jest odruchem nie tylko niegroźnym, co prawidłowym i kluczowym w nauce radzenia sobie z jedzeniem. Zalicza się do reakcji obronnych organizmu. Żeby jednak zadziałał prawidłowo, dziecko musi siedzieć prosto, by pokarm mógł być wypchnięty do przodu a nie wpadł dalej do dróg oddechowych. Kiedy dziecko się krztusi, odkasłuje i wypycha jedzenie językiem z buzi, nie należy mu w tym pomagać przez poklepywanie po plecach, tak często spotykane acz szkodliwe dźwiganie rąk do góry czy wręcz branie malca na ręce, wywracanie go do góry nogami. Ono sobie samo poradzi! A niepotrzebną interwencją możemy mu nawet zaszkodzić. Co innego przy zadławieniu.

Dławienie się zdarza się wtedy, gdy drogi oddechowe zostaną całkowicie zablokowane. W takim wypadku dziecko nie jest w stanie samo odkrztusić i potrzebuje pomocy. Po czym poznać, że dziecko autentycznie się dławi? Dziecko nie kaszle, tylko przeciwnie, jest ciche, gdyż przez przeszkodę w gardle nie przedostaje się powietrze. Szeroko otwiera oczy i usta, robi się czerwone albo nawet sine. Zwykle energicznie macha kończynami i podskakuje na krześle walcząc o oddech. To znak do interwencji. Wtedy koniecznie musimy wyjąć malca z krzesełka i pomóc mu usunąć kawałek jedzenia stosując standardowe techniki pierwszej pomocy.

Są dwa czynniki ułatwiające zadławienie:
- gdy ktoś inny wkłada jedzenie lub picie do buzi niemowlęcia
- pozycja odchylona do tyłu

Jedząc samodzielnie, dziecko ma kontrolę nad tym co, w jakiej ilości i w jakim tempie wkłada sobie do ust. Dajmy więc dziecku czas, by mogło przyjrzeć się jedzeniu, dotknąć je, poobracać w dłoni, spróbować rozgnieść. To pozwala mu zbadać jego wielkość, konsystencję, stopień miękkości. Dzięki temu będzie wiedzieć jak sobie z tym poradzić w buzi. Zapewne na początku będzie je tylko lizać czy smakować mały kawałek a później coraz pewniej wkładać do buzi większe kęsy i obracać je językiem. Będzie też wiedziało, kiedy może sięgnąć po kolejny kawałek. Samodzielne jedzenie zajmuje dziecku więcej czasu, ale uczy radzenia sobie z różnym rodzajem pokarmów i zdecydowanie zmniejsza ryzyko zadławienia.

Odchylenie do tyłu w czasie jedzenia również grozi zadławieniem. Dorośli raczej nie jedzą na leżąco, a kiedy już im się zdarza to w sytuacji, kiedy kawałek pokarmu wpadnie za głęboko, momentalnie podnoszą się a wręcz pochylają do przodu, by odkrztusić. Małe niemowlęta jeszcze same tego nie potrafią, więc w momencie zakrztuszenia jedzenie zamiast na zewnątrz wpada jeszcze głębiej. Dlatego warunkiem rozszerzania diety metodą BLW jest fakt, że dziecko potrafi siedzieć prosto, żeby w razie czego mogło się pochylić do przodu i zwrócić kawałek jedzenia. Może być na kolanach rodzica albo w wysokim krzesełku z prosto ustawionym oparciem. Nie karmimy dziecka w pozycji półleżącej, np. w leżaczku lub foteliku samochodowym!! Jeśli ten warunek jest spełniony, BLW nie zwiększa prawdopodobieństwa zadławienia się w porównaniu do karmienia łyżeczką. Być może to ryzyko jest nawet mniejsze.


Notkę opracowano na podstawie Gill Rapley, Tracey Murkett "Bobas lubi wybór", str. 61-65.

5 komentarzy:

  1. Dobrym argumentem za BLW jest zawsze argument, który ja podaję czyli to, że przecież w dziczy nie ma blenderów, a dzieci tam też spożywają posiłki;). Moja starsza nie była fanką blw całe kawałki jedzenia jej nie inetersowały widziała np całego banana i traktowała go jak przedmiot, a wystarczyło że jej go lekko widelcem rozgniotłam to go sobie rączkami jadła:) Poszłyśmy, więc na kompromis i dawałam jej papki, ale jadła je palcami z czasem papki stawały się coraz mniej "papkowate";) Z Adasiem będziemy próbować BLW, ale wiadomo dopiero jak siądzie wcześniej damy troszkę papek, bo mama będzie musiała do pracy wrócić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tomasz się krztusił ale to trwało tydzień teraz już sprawnie obraca kawałkami w buzi a jeśli coś jest za duże po prostu wypluwa. Najważniejsze to zaufać inie wpada w panikę kiedy już dojdzie do zakrztuszenia bo panika potrafi zdziałać o wiele więcej złego niż samo zakrztuszenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ignaś jeszcze nie siedzi a cos dać już muszę. lubi jeść ale jest wybredny, powiedział nie ziemniakom i marchwii za to jabłka i kaszki uwielbia :) a blw owszem, jak usiądzie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję Ci za ten post z całego serca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem wielka fanka BLW. Moja pierworodana tak jadla choc wtedy tej nazwy jeszcze nie znalam. Teraz moje 3 dziecko papek nie chce jesc a kawalki polyka w calosci. Dlawi sie wymiotuje, sinieje a mnie sie plakac chce.Bo ma juz 10 miesiecy i tylko piersi nigdy nie odmawia. Jedyne z czym sobie dobrze radzi to amarantus ekspandowany..ale na tym to raczej nie wyzyje.

    OdpowiedzUsuń