Zbliża się przełom roku. Widać to po półkach z prasą kobiecą. Weź do ręki dowolny magazyn. Czego nie może w nim zabraknąć? Oczywiście horoskopu! I to nie jednego, jak co miesiąc. Ale kilka różnych na kilkanaście stron. Horoskopy tradycyjne i chińskie. Miłość, zdrowie, kariera i pieniądze. Przepowiednie numerologiczne. Wróżenie z kolorów, żywiołów, kamieni. Ascendenty, kwadranty i mandale. Tarot, runy i kabały. Istny astrologiczny zawrót głowy. A jakby Ci tego było mało, zawsze możesz wysłać SMSa za 3,69 zł a wróżka Szymira przepowie Ci przyszłość. Możesz też zadzwonić do wróżbity Macieja albo innego szarlatana od aniołów. On Ci powie, co Cię czeka w nadchodzącym roku.
Bzdura! Brednie i tyle! A jeśli on ma rację? A jeśli wróżba się spełni? Jeśli rzeczywiście ma moc? A może i ma moc. Tylko pytanie, skąd ta moc pochodzi? Bo z Boga ona nie jest. Bóg się takim praktykom sprzeciwia. Dlatego ja trzymam się z daleka od takich cudów.
Pisząc o tym, wspomnieć należy także o zabobonach tak popularnych na co dzień. A taka na przykład czerwona wstążka nad kołyską niemowlęcia. Niby ma chronić przed zauroczeniem malca. Ale kto wie, co to właśnie ma oznaczać to zauroczenie, jakie są jego skutki i kto miałby rzucić ten urok? Niektórzy w to wierzą. OK, ich sprawa. Inni zdecydowanie odrzucają. A ilu jest takich, co to w zabobony nie wierzą, ale "na wszelki wypadek...", "Po co kusić los?" "Przesądna nie jestem, ale trzynastego w piątek z domu się nie ruszam. Jak mi czarny kot drogę przebiegnie to się wracam. Pukam w niemalowane, spluwam przez lewe ramię a potem całuję stópki Jezuska i wracam do swych zajęć." Stópki Jezuska i przesądy? Da się to pogodzić? Myślisz, że tylko Adaś Miauczyński nie widzi w tym nic dziwnego? A ilu takich Adasiów w wigilię miało drobne pod talerzem, żeby się kasa rozmnożyła? A ilu takich tłucze kieliszki na weselu, żeby szczęście przyniosło? Ilu takich wiesza czerwony sznurek nad łóżeczkiem dziecka, żeby odpędzić złe duchy? Ale tylko do momentu chrztu, bo potem to się Bozia nim zaopiekuje. No litości!!
Ja wierzę, że moja córka była pod Bożą opieką, kiedy jeszcze była w planach. Kiedy modliłam się o nią i wiedziałam, że to Bóg zadecyduje, kiedy te plany się ucieleśnią. On był w czasie jej poczęcia i gdy nosiłam ją pod sercem. Wierzę, że On chronił ją w moim łonie, pozwolił bezpiecznie przyjść na świat, opiekował się nią i te trzy miesiące przed chrztem i teraz też. I będzie przy niej zawsze. Mój Bóg ma większą moc niż jakiś sznurek! I tylko On wie, co przyniesie przyszłość.
Trochę się uśmiałam czytając, a już stópki Jezuska mnie rozwaliły :D W czerwone wstążki też nie wierzę :)
OdpowiedzUsuńI kolejny Twój post daje mi do myślenia, tymbardziej iż dziś byłam w kościele ,a bardzo dawno mnie tam nie bylo. Dziwny zbieg okoliczności czy znaki?
OdpowiedzUsuń