piątek, 14 grudnia 2012

Butelka w prezencie?

Jak już wiecie, mam polubionych na Facebooku kilka stron producentów mleka modyfikowanego czy innych żywności dla niemowląt i małych dzieci. Wcale nie pałam sympatią do tych firm. Niektóre wręcz mnie irytują swoją polityką marketingową i innymi działaniami. Kliknęłam "lubię to", żeby być na bieżąco. Otóż co jakiś czas na tych stronach pojawiają się ciekawe pytania dotyczące opieki nad dziećmi czy artykułów dziecięcych. Pytania ciekawe, ale jeszcze ciekawsze bywają odpowiedzi i wnioski, jakie się nasuwają po ich przeczytaniu. Ostatnio zainspirowana Nestlé pisałam o rozszerzaniu diety a teraz ciekawych obserwacji dostarczyło mi Bebiko zadając pytanie: "Mamy, pierwszą buteleczkę dla swojego maluszka kupiłyście same, czy może ktoś podarował ją Wam w prezencie?"

Już samo pytanie zakłada, że dziecko bez butelki, i to nie jednej, się nie obejdzie. No, ale pytają o tę pierwszą. Ja przyznam, że pierwszą butelkę kupiłam sama będąc jeszcze w ciąży. Teraz tak myślę, że sama nie wiem po co, skoro od początku wiedziałam, że będę karmić piersią. No, ale jak wiele mam, padłam ofiarą marketingu pod tytułem "Kup butelkę na wszelki wypadek." Do dziś butelka nie była potrzebna. Właściwie, to raz zrobiłam w niej mieszankę i kilka razy herbatkę, ale córka w ogóle nie chciała tego do ust wziąć. Teraz myślę, że to bardzo dobrze. Kolejne 3 butelki mam w komplecie z laktatorami. Dwie z nich używane tylko, by odciągnąć trochę mleka przy nawale i je wylać. Tyle moich butelkowych doświadczeń. A inne mamy co odpowiadały?

Wiele z nich same zaopatrzyły się w butelki. Są i takie, którym podarowano. I na nich chciałabym się skupić w tym poście. Niektóre nie precyzowały kto i kiedy podarował im butelki, ale kilka odpowiedzi mnie zastanowiło:
 
"Moją pierwsza buteleczkę dostałam gratis od pani sprzedawczyni w sklepie, w którym kupiłam wyprawkę dla swojego synka."
"Dostałam od położnej w szkole rodzenia."
"Dostałam od szpitala w prezencie razem z wyprawką."

Kiedy byłam w ciąży, tak na to nie patrzyłam, ale teraz niesamowicie mnie to razi. Zachodzę w ciążę, kupuję wyprawkę i gratis od sklepu dostaję butelkę, bo nie uwzględniłam jej na liście a przecież to absolutnie konieczny zakup! Na służbę zdrowia też nie ma co liczyć, bo zamiast od początku wspierać naturalne karmienie, już w szkole rodzenia rozdaje się butelki. A jak nie w szkole rodzenia, to zaraz po urodzeniu dziecka, szpital zapewnia taką wyprawkę. Marketing producentów butelek jest nachalny! A potem się dziwić, że pierworódki nie wierzą, że będą mogły karmić naturalnie. Nie mają tyle pewności siebie i przy pierwszych trudnościach sięgają po butelkę w duchu wielbiąc darczyńcę. Wiadomo, biznes.

Natomiast chyba kompletnie bym się obraziła, gdyby butelkowy prezent sprawił mi ktoś bliski. "Jak mój maż dowiedział się, że jestem w ciąży, to już w 4 miesiącu kupił mi buteleczkę 125 ml" - pisze jedna mama. Dowiedział się, że ojcem zostanie? To może by żonę wyściskał, kwiaty kupił, zabrał na wycieczkę, kolację w restauracji albo chociaż wyręczył w części domowych obowiązków. Ale nie, od razu z butelką! Od razu trzeba żonie uświadomić, że od tego momentu nie jest już kobietą, żoną a jedynie matką. I to matką, która nie będzie w stanie karmić piersią. Albo nawet jak będzie w stanie to należy jej to wybić z głowy. Taki prezent od męża, to znak, że nie akceptuje on naturalnego karmienia. Nie pogodzi się z tym, że teraz piersi jego żony miałyby służyć zaspokojeniu głodu dziecka a nie jego erotycznym fantazjom. Jakby do mnie mąż przyszedł z takim prezentem, to chyba bym go nim po głowie zdzieliła w przypływie ciążowych hormonów albo przynajmniej kazałbym mu się wypchać.

"Pierwszą kupiła babcia/teściowa/mama/przyjaciółka." Dziewczyny niestety nie precyzują, czy te butelki dostały będąc jeszcze w ciąży, czy w ramach prezentu kiedy maluszek pojawił się na świecie, czy na wyraźne ich życzenie: "Mamo, potrzebna jednak butelka. Kup jakąś po drodze". Kiedy potrzebna jest butelka, to rozumiem taki prezent. Ale narzucanie się z tym gadżetem młodej matce, która świetnie radzi sobie z karmieniem piersią, albo matce, która właśnie przechodzi laktacyjny kryzys, albo matce dopiero oczekującej potomstwa to jakaś pomyłka! Ojciec, brat, przyjaciel... jeszcze zrozumiem. Ale mama, teściowa, siostra? Kobieta? Kobieta, która sama jest matką? Ona też nie akceptuje natury? Przeklęty marketing...

27 komentarzy:

  1. Ja też kupiłam bo mi wmówili że na wszelki wypadek trzeba...

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja nie miałam żadnej w wyprawce :)

    Niestety masz rację - marketing pro-butlowy jest niesamowity! Ogromna większość społeczeństwa święcie wierzy, że nie da się wykarmić niemowlaka bez butelki - szok!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja przy pierwszym dziecku kupiłam... marketing zmobilizował.. butelki przydały się w 10 miesiącu ;)) Przy drugim nie kupowałam... Hmm ale dostałam jedną od siostry.. która nie użyła nowej bo też karmiła piersią ;))) Ogólnie młody bez butelki już prawie 12 miesięcy.. nawet nie przepada za innym piciem niż mleko mamy :]

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja pierwszą butelkę dostałam będąc jeszcze w ciąży, przy okazji robienia badań krwi. W laboratorium dostałam reklamówkę z próbkami, ulotkami i ... butelką (!?) Co prawda w moim przypadku prezent się przydał, ale dopiero po kilku miesiącach karmienia tylko piersią, to jestem przeciwna takim prezentom, tym bardziej dawanym przez przedstawicieli służby zdrowia.
    Co do tatusia, który podarował żonie butelkę to znów nie byłabym aż tak surowa :) Wiadomo, prezent nie na miejscu i nietrafiony, ale pewnie tatuś równie (lub może nawet bardziej) nieuświadomiony w sprawie karmienia piersią co młode matki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. W sumie tatuś mógł być nieuświadomiony. Na nich pro-butelkowy marketing też działa. I chyba gdyby Szymek mi taki prezent sprawił, gdy byłam w ciąży z Bogusią to pewnie też bym go nie wyklęła. Ale teraz już uświadomiona jestem i on też, więc jak to by się stało przy kolejnej ciąży, to na pewno dostałby ochrzan ;)

      Usuń
  5. a ja dostałam od razu trzy! Pewnie myślą, że im więcej tym lepiej, bo przecież piersi mam tylko dwie.. ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przy pierwszej córce kupiłam sama, tak na wszelki wypadek :) Nie przydała się. Przy drugim nie kupowałam. Jako przykładna młoda mama i młody pediatra wychowałam dwójkę na piersi, łyżeczce i kubeczku z wodą :) A powszwechność butelki zaskakuje mnie przy różnych okazjach. Na przykład jakże bulwersująca jest lalka bobas ze stanikiem do karmienia piersią. Lalka bobas z butelką jest bardziej naturalna :)

      Usuń
  6. Ja kupiłam razem z laktatorem, nie dostałam od nikogo, raz tylko jak M był u babci i się stłukła, to dokupiła w zamian za tę zepsutą. Karmiłam piersią 14-16 miesięcy, ale butelki bardzo się przydały. Do odciągania przy laktatorze raz. Fakt mogłam do zlewu od razu wylewać, ale... Poza tym dzięki temu mogłam wyjść na kilka godzin, bez obawy, że w razie głodu, będę musiała biegiem wracać, bo zawsze w domu odrobina była. W butelce dawaliśmy ciepłe herbatki, wodę, kompot, lek jak była taka potrzeba. Jak miał 8-13 miesięcy wyjeżdżałam na weekend na zajęcia z podyplomówki i mąż karmił z butelki moim mlekiem na noc i rano. Teraz mały ma 22 miesiące i pije z kubka, szklanki, słomki, butelki z dziubkiem po zwykłej wodzie itd., ale mleko na noc tylko ze swojej ulubionej butelki, bo ssąc się uspakaja odrobinę. Mi się przydały i wcale bym nie narzekała, gdybym je dostała w prezencie, szczególnie po wcześniejszym pytaniu jakie bym chciała (u nas się sprawdziły Tommee Tippee). Jakoś mnie ta sprawa w ogóle nie bulwersuje, przecież jak nie chcesz nie używasz i nie ma problemu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha stłukła się jakaś zakupiona próbnie na soczek, jak widać się nie sprawdziła jakościowo i nawet nazwy nie pamiętam :) A TT z tymi wymiennymi smoczkami służą mi do dziś i teraz przy drugim po wyparzeniu porządnym i zakupie nowych smoków też pewnie się przydadzą.

      Usuń
  7. ja dostałam na szkole rodzenia dwa złote aventy i schematy żywienia opracowane przez Nutricia. na bogato...

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwszą chyba kupiłam sama, tak na wszelki wypadek. Okazało się, ze nie była potrzebna. Potem chyba też w prezencie dostałam. Ostatecznie kilka butelek stoi w szafce i się kurzy:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja kupiłam będąc w ciąży i jak wrociłam ze szpitala to się zastanawiałam po co ;-) nawet jedną testowałyśmy ale tylko do picia wody i rumianku :-D do tej pory mała jest na piersi :-D 16 miesiąc już nam leci. Uwielbiam Cię czytać!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak się tak zastanowić, to dwie pierwsze dostałam w szpitalu: w szkole rodzenia i na patologii ciąży. Kolejna była z laktatorem, a następną (innej firmy) kupiłam w ciąży "na wszelki wypadek". Na kolejny wypadek jeszcze jedną kupiła mama. No i "marnują" się te butelki, bo dziecko na piersi jedenasty miesiąc, ale na początku przydawały się troszeczkę jako pojemniki do przechowywania pokarmu, bo dziecko było czasem (choć sporadycznie) karmione moim mlekiem z butelki. Potem dostawało z butelki trochę wody, ale szybko przeszło na kubeczek. Butelka butelką, ale cieszę się, że nie wydałam mnóstwa kasy na sterylizatory, podgrzewacze, płyty, szczotki i inne "niezbędne" cuda.

    OdpowiedzUsuń
  11. Butelki zwykle rozdają w szkołach rodzenia.

    Zapraszam do dyskusji na temat usprawnień w poszukiwaniach zaginionych dzieci w Polsce http://szukamy-was.blogspot.com/2012/12/system-poszukiwan-dzieci-child-alert.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja akurat gratis w sklepie dostałam 4 szt wkładek laktacyjnych ;)
    Butelkę dostałam w paczce ze szkoły rodzenia, ale dostałam tam też lek na wzdęcia, próbkę kremów itp. nie robiłabym z tego hallo i nie przypisywałabym takim prezentom jakiegoś silnego wpływu na nie karmienie piersią. Gadżety dostaje się wszędzie. Trudno, żeby dawać jako gratis mamie laktator, bo zbyt kosztowny lub nie wiem hmm co jeszcze biustonosz do karmienia?? Nawet mama kp czasem użyje tej butli, aby podać swoje mleczko podczas wyjść, więc sama butla używana mądrze nie jest zła moim zdaniem. Gorzej gdyby w takich paczkach szpitalnych czy w szkole rodzenia dawali próbki mleka sztucznego i to jeszcze początkowego to już by mnie z pewnością zbulwersowało.

    OdpowiedzUsuń
  13. W szpitalu nie spotkałam się z dobrym nastawieniem do KP.. Wręcz przeciwnie, gdyby tylko nie moja silna wola karmienia to już tam przeszłabym na mieszankę..
    Przykre ale prawdziwe.. Za niedługo u mnie notka na ten temat..

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja "zamówiłam" sobie taki prezent na brzuszkowe, ale tylko po to, Maż mógł podawać moje, odciągnięte mleko, jak będę musiała/mogła gdzieś wyjść sama. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że można inaczej :D Użyliśmy jej 3 (dosłownie trzy) razy.

    OdpowiedzUsuń
  15. A czemu wylewałaś mleko przy nawale?? trzeba było mrozić. Ja w sumie ściągnęłam przy drugim dziecku z 2,5-3 litry mleka, z czego 1,5 litra w pierwszych tygodniach / miesiącach, zużyłam całe mleko odciągnięte.

    W szkle rodzenia dostałam pojemniczek do przechowywania pokarmu. Butelki były z laktatorem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dolewalam do kapania ;)

      Usuń
    2. Wylewałam, bo po co mam trzymać, jak nigdzie sama nie wychodzę. Ani razu nie odczułam braku zapasów mleka.

      Usuń
  16. ja kupiłam w pierwszej ciąży, chyba uległam "listom wyprawkowym" z magazynów. przydała się w szpitalu jak synek trafił na tydzień do inkubatora i musiałam ściągać. poza tym od tego czasu (już 5 lat i dwójkę kolejnych synów później)butelki generalnie się kurzą, użyłam może kilka razy (dwóch synów karmiłam około 2 lat, będąc w domu, więc też nie ściągałam pokarmu. teraz karmię 4-miesięcznego i butelki mu nie proponowałam). dodam, że żaden z nich nigdy nie używał smoczka,gumowy sutek im po prostu nie jest do niczego potrzebny

    OdpowiedzUsuń
  17. byłam twarda i waleczna :) mając 4 dzieci, nigdy nawet nie dotknęłam butelki ;) ale powiem wam, że jak słyszę,że butelka zwraca kobiecie wolność to normalnie słabo mi się robi

    OdpowiedzUsuń
  18. Kupił mąż jak wrocilam ze szpitala i okazało się ze może nam.jednak nie wyjść. Raz była w użyciu jak próbowałam dać lek na kolki .. Pierwszy i ostatni raz.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja też w paczce ze SR dostałam i przydało się na herbatki koperkowe kilka razy. Więc w sumie dobrze tą 1 sztukę było mieć ;) dobrze że nie kupiłam całego zestawu butelek jakie oferują niektóre firmy pod nazwą "zestaw startowy".

    OdpowiedzUsuń
  20. mi było bezpieczniej z butlami w szafce
    i może to taka samospełniająca się przepowiednia - bo szybko okazały się potrzebne

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja tego tak nie odbieram. Mam dwie Córeczki - starsza ma 5 lat, młodsza prawie 14 miesięcy. Obie karmiłam piersią, starszą 10 miesięcy (musiałam odstawić z powodu zabiegu i znieczulenia) a młodszą karmię nadal. Pomimo tego, że zakładałam iż będę karmiła piersią kupiłam butelki na wszelki wypadek, no bo np herbatka na ewentualną kolkę, woda, zbyt mało pokarmu... wolałam być przygotowana na taką ewentualność. Poza tym zakładałam, że będę chciała wyjść z domu bez małego Ssaka ;) Przy pierwszej Córce butelka przydała się do podawania wody - Nela urodziła się w upalnym lipcu i dużo piła w upały, herbatki jej nie wchodziły, mleka modyfikowanego nie chciała... no, nieistotne. W każdym razie myślę, że dla własnego spokoju warto butelkę mieć. Czasem okazuje się potrzebna w sytuacji, kiedy nie mam możliwości wyskoczyć do sklepu i po prostu kupić.

    OdpowiedzUsuń