Moja córka wciąż nie zasypia sama. Cały pierwszy rok usypiam ją
na rękach. Kilka dni po pierwszych urodzinach nagle zaczęło jej to przeszkadzać. Może było jej już niewygodnie na rękach? Zaczęła się wić i jęczeć. W końcu pokazała na łóżko. A więc chce zasypiać od razu w łóżku. Super! Położyłyśmy się, ale to nie miało być takie piękne jak mi się zdawało. Bogusia zaczęła mi naciągać koszulkę wyraźnie domagając się piersi. No więc od tej pory tak właśnie zasypia. Po kąpieli idziemy do sypialni, czytam jej książki, potem się modlimy. Później biorę ją na ręce i idziemy zgasić światło. Buba gasi. Robimy też papa lampce-gwiazdeczce i Buba ją też gasi. Gwiazdeczka poszła spać - mówię - Bogusia też idzie spać. Kładziemy się do łóżka i udaję, że nie wiem, co teraz. Ale ona mi zawsze przypomina: "cici, cici, cici..." ;) Karmię ją, ona się przy temu jeszcze wierci, zmienia piersi: "dugi", czasem kilkukrotnie aż w końcu zasypia. Czasem puści pierś, obróci się i dopiero zasypia. Taki nasz wieczorny rytuał.
Ciotki
"dobra rada" mówiły, że będę ją wiecznie na rękach usypiać, aż mi kręgosłup wysiądzie. Teraz mówią, że będę ją wiecznie przy piersi usypiać. To co, dla świętego spokoju i mojej wygody mam ją zatkać smoczkiem? Bzdura! Nic nie trwa wiecznie. Myślę, że tak jak zrezygnowała z zasypiania na rękach, tak samo kiedyś zrezygnuje z zasypiania przy piersi. Na wszystko przychodzi czas. Taka naturalna kolej rzeczy. I jeszcze wątpiącym napiszę, że bez cyca też potrafi zasnąć, gdy na przykład usypia ją tata. Wystarczy, że się koło niej położy i cicho poleży. Potrafi zasnąć w samochodzie i na spacerze w wózku lub nosidle, albo przy oglądaniu bajek z kimś. Więc w sumie cyc nie jest absolutnie konieczny do zaśnięcia a towarzystwo. A przyjdzie też i czas na całkiem samodzielne zasypianie.
Czy mi to przeszkadza? Nie! Uwielbiam te wieczorne usypianie. Uwielbiam, jak ona przytula się do
mnie i jak się wierci. Uwielbiam, jak patrzy na mnie tymi niebieskimi oczkami i jak je w końcu zamyka. Też ją wtedy przytulam, głaszczę, mówię, jak bardzo ją kocham. Celebruję tę chwilę, cieszę się nimi póki trwają i
dziękuję Bogu za moją córeczkę, za to, że mogę ją karmić moim mlekiem i za te wszystkie chwile razem.
My też tak usypiamy. Cycuś rządzi wieczorem! Kocham te chwile!
OdpowiedzUsuńNo co Ty?? Taka dużą i przy piersi zasypia??? Przyzwyczaisz, do osiemnastki będzie tak zasypiać, bla bla bla bla bla bla :P
OdpowiedzUsuńMoja córeczka zasypia w podobny sposób (ma 14miesięcy). Czasami wystarczy jedna pierś a czasami pije po kilka łyków raz z jednej, raz z drugiej :-) Bardzo lubię Twojego bloga. Często podnosi mnie na duchu i dodaje wiary we własne kompetencje jako mamy. Ściskam Cię mocno!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :) Pozdrawiam!
UsuńOj tam, oj tam... to może ja lepiej nie napiszę, ile ma moje dziecko zasypiające tak właśnie :P
OdpowiedzUsuńPięknie!
OdpowiedzUsuńMój Wojtaszek zasypia sam w łóżeczku od 4 miesiąca. Oczywiście głaszczę go po główce, po rączkach aż nie zaśnie. Taki mamy rytuał. Na rękach nigdy mi nie chciał zasypiać a to mnie bolało, bo do własnego dziecka się przytulić nie mogłam, bo odpychał mnie łapkami i się wiercił. Mój syncio wybrał poduchę ;)
OdpowiedzUsuńMoja córcia w sumie od urodzenia zasypiała przy piersi ;-) i nadal tak zasypia - już 12 m-c :) I bardzo lubię ten nasz wieczorny czas, mimo że czasami długo to trwa aż zaśnie. Choć oczywiście wg niektórych "mądrych" głów już dawno Julka powinna sama zasypiać, bez piersi i w swoim łóżeczku ;-)
OdpowiedzUsuńBoże jak dobrze że tu trafiłam...
OdpowiedzUsuń