sobota, 14 września 2013

Mama wraca do pracy

Po tylu miesiącach spędzonych z dzieckiem w domu nadszedł czas, by pomyśleć też o sobie. Nie, to nie tak, że nie czuję się spełniona będąc z dzieckiem w domu. Wręcz przeciwnie!

Macierzyństwo to coś pięknego. Nie łatwego, ale fascynującego. Odkąd jestem mamą nabrałam większej pewności siebie. Nie jestem idealna, ale przecież nie ma ideałów. Jestem najlepszą mamą dla mojego dziecka i jestem tego absolutnie pewna. Na tym punkcie nie mam żadnych kompleksów.

Bycie z dzieckiem 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu nie jest łatwe. Wymaga poświęceń, rezygnacji z wielu spraw, określenia priorytetów. Wymaga przede wszystkim uważności na potrzeby tego małego człowieka. Uczy cierpliwości, ćwiczy w empatii, trenuje umiejętność słuchania i precyzyjnego wyrażania się. Nieraz miałam dość, nieraz było mi ciężko i chciałam od tego odpocząć. Ale z drugiej strony, te chwile są tak piękne i niepowtarzalne, że szkoda byłoby, żeby mnie ominęły. Cudownie jest widzieć, jak z dnia na dzień dziecko rośnie, rozwija się, nabiera nowych umiejętności, uczy się świata, z pasją odkrywa zjawiska dla nas dorosłych banalne i nieistotne... Będę tęsknić za tym czasem. Szczerze mówiąc niezupełnie chce mi się iść do pracy. Gdyby ktoś płacił mi za wychowywanie dziecka, to z przyjemnością zostałabym w domu jeszcze dłuuugo. Ale właśnie finanse mi na to nie pozwalają.

Nie żyjemy w skrajnej nędzy, ale delikatnie mówiąc nie przelewa nam się. Zasiłek rodzinny to upokarzająca jałmużna w porównaniu do wysiłku, jaki wkładam w dbanie o dziecko i dom. Dość mam żebrania u męża na drobne wydatki i tłumaczenia się z każdej wydanej złotówki. Brak własnych pieniędzy jest dla mnie upokarzający i to właśnie skłoniło mnie do szukania pracy.

Gdybym miała dokąd wracać, to pewnie wróciłabym wcześniej do pracy. Niestety powrót do poprzedniej firmy nie jest możliwy między innymi ze względu na dojazd. Gdybym miała z kim Bogusię zostawić, to też już pewnie wcześniej rozglądałabym się za jakimś zatrudnieniem. Niestety nie było takiej opcji. Ale teraz pojawiła się.

Klub Aktywnego Malucha "Widzi Misie" zaoferował nową formę opieki - opieka dzienna dla dzieci od 1. roku życia. Grzechem byłoby nie skorzystać. Bogusia przez te kilka miesięcy poznała już to miejsce i ludzi tam pracujących. Zawsze się cieszy, kiedy jedziemy "do dzieci". Uwielbia się tam bawić, więc jestem w miarę spokojna o proces adaptacji. Ja też czuję się tam jak w domu. Obie zżyłyśmy się z Klubem. Dzięki tej możliwości mogłam zacząć rozglądać się za pracą w Rybniku. No i znalazłam! Od 1. października zaczynam pracę. Przyznam, że nie jest to szczyt moich marzeń, ale na szczyt przecież się nie wskakuje tylko wchodzi małymi krokami. Jestem pełna optymizmu, bo wiem, że jak się bardzo chce, to marzenia się spełniają.

To nie jest tak, że hurraoptymizm mnie zalewa. Mam wiele obaw. Nie wiem, jak Bogusia zniesie te długie godziny rozłąki i to codziennie. Dotychczas przecież nie zostawiałam ją na tak długo (nie licząc sobót u dziadków). Nie wiem, czy będzie potrafiła zasnąć beze mnie w porze południowej drzemki. Nie wiem, jak ja to zniosę. Czy będę potrafiła skupić się na zadaniach i nie myśleć wciąż o córce? Nie wiem też jeszcze jak połączę pracę, wychowywanie dziecka, czas dla siebie, dla męża, obowiązki domowe, działalność społeczną, pisanie bloga itp. Jest to dla mnie ogromne wyzwanie. Ale ja się wyzwań nie boję. Przez ostatnie miesiące udało mi się wypracować plan dnia i tygodnia, który mi odpowiadał i pozwalał na dobrą organizację codziennych zajęć. Teraz będę musiała wszystko przeprogramować. Konieczne będzie większe zaangażowanie męża w sprawy domowe (gotowanie, sprzątanie). Niestety nie można mieć wszystkiego. Zawsze jest coś za coś. Trzymajcie kciuki!

13 komentarzy:

  1. Na początku będzie trudno, a z czasem okaże świeże jest nawet lepiej nuż było, bo tak naprawdę każda z nas potrzebuje tego 'odpoczynku' od dziecka/dzieci ale o tym przekonujemy się dopiero, gdy już wbijemy się w ten rytm

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko da się połączyć :) trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  3. "nie jest to szczyt moich marzeń, ale na szczyt przecież się nie wskakuje tylko wchodzi małymi krokami" pięknie napisane!
    Powodzenia Aniu! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bardzo demonizowałam mój powrót do pracy, szybko się okazało, że zupełnie niepotrzebnie. Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja uwielbiam moją pracę i z wielką radością do niej wróciłam, kiedy mój synuś miał równe 6 miesięcy. Całe szczęście, że na razie na pół etatu. Jest idealnie! Spędzam sporo czasu z dzieciątkiem moim najwspanialszym, ale też chodzę do pracy, w której (no co tu dużo mówić) spełniam się i dowartościowuję! Stęskniona wracam do domu, a mając więcej "na głowie" jestem w stanie lepiej wszystko zorganizować. Trzymam kciuki za Twój powrót do pracy! Na pewno wszystko się ułoży, tylko trzeba na to czasu!

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja póki co nie chcę wracać do pracy. A właściwie to nie mam pracy. Umowy ze mną nie przedłużono z uwagi na przepisy, które wysyłają mnie jako nauczycielkę po macierzyńskim w czasie wakacji, na przymusowy urlop - w moim przypadku prawie 3 miesięczny (praca na 1/18 etatu)... pracodawcy się nie opłacałam.

    Mała skończy dopiero 4 miesiące, mam jeszcze czas na pracę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Życzę powodzenia! Wszystkiego dobrego w nowej pracy :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie rozumiem czemu musiałaś się prosić męża o pieniądze i rozliczać się z każdej złotówki? Czyli mąż trzyma kasę i rozdziela według uznania? Tak mnie to zdenerwowało, że musiałąm napisać odpowiedź. Z mężem mamy wspólne konto i to z dwóch wypłat idzie na wszystko, a co zostanie to nasze, a o zamiarze kupna czegoś wzajemnie się informujemy. Powodzenia w pracy, a Bubinka na początku pewnie będzie trochę przeżywać, ale potem będzie to dla niej norma :). Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie! Ja tez sie zdenerwowalam :-) Mysle sobie: jak to mozliwe? A potem sobie przypomnialam, ze kiedy ja zarabialam dwa razy wiecej niz moj krzychu to zdarzalo mi sie komentowac jego wydatki. Na szczescie on taki nie jest, hihi :-) No coz, w przyszlosci powstrzymam sie od glupich przytykow.

      A co do powrotu do pracy, to ja akurat nie moglam sie tego doczekac. Wlasnie wrocilam na 1 dzien w tygodniu. Malym sie wtedy jego tata zajmuje , a ja mam dzien wolny ;-) I tak przez najblizsze pol roku, bo maly ma dopiero 6 miesiecy i nie chcemy go jeszcze do zlobka wysylac. Jak dla mnie bomba. Moj maly moze i slodziak, ale jednak dobrze jest pogadac sobie czasem o czyms innym niz pieluszki :-) Pozdrawiam serdecznie. Kasia

      Usuń
  9. Trzymam kciuki! Wierzę, że ze wszystkim sobie doskonale poradzisz:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Powodzenia:) Za jakiś czas zobaczysz, że z jeszcze większą radością zajmujesz się dzieckiem, że jesteś bardziej wytęskniona i chętna do zabawy. Ja zawsze tak mam, że kiedy wracam do małego (nie pracuję regularnie) to jest jeszcze lepiej. Nie jesteśmy znużeni a mi się chce - klocki układać, książeczki czytać i "kokosić się";)

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam serdecznie,

    za Państwa pośrednictwem pragnę zaprosić wszystkie Mamy, które planują powrócić na rynek pracy po urlopie macierzyńskim i wychowawczym.

    Pozdrawiam
    Alicja Sakowska


    Mama wraca do pracy!

    Spotkanie dedykowane Mamom, które po urlopie macierzyńskim i wychowawczym pragną wrócić do pracy.


    Zapraszamy na spotkanie, na którym dowiedziecie się:

    - jaka jest sytuacja matek na rynku pracy - trochę statystyk i wniosków.
    - o barierach psychologicznych utrudniających mamom powrót na rynek pracy
    - przegląd form zatrudnienia sprzyjających aktywności matek na rynku pracy

    Spotkanie poprowadzą: Marlena Dałek (psycholog) i Katarzyna Przyborowska (prawnik) - Stowarzyszenie OPTA www.opta.org.pl

    Kiedy:
    27.09.2013 r. o 10:00
    Gdzie:
    Kuźnia Talentów
    Stowarzyszenie "Mamy Czas"
    Klub Mam i Tatusiów na Bielanach
    al. Zjednoczenia 19
    Warszawa
    Informacja: www.mamyczas.wordpress.com, mamybielanskie@gmail.com

    UDZIAŁ BEZPŁATNY.
    Opieka niani zapewniona.

    Serdecznie zapraszamy.

    OdpowiedzUsuń