poniedziałek, 14 maja 2012

Trudne karmienia początki

Kiedy zaszłam w ciążę, wiedziałam, że będę karmić piersią. To było naturalne. Dla mnie nie było innej opcji. Po prostu to nie podlegało jakimkolwiek rozważaniom. Jednak początki karmienia piersią nie należały do najprzyjemniejszych. Jeszcze na sali porodowej przystawili mi Bubinkę do piersi, ale nie possała za dużo. Na drugi dzień była masakra. Ja miałam niewiele pokarmu a Bubinka chciała jeść niemal non stop. Potrafiła spędzić godzinę przy jednej piersi i zaraz potem domagać się drugiej, przy której też niemal godzinę spędzała i... znów chciała tej pierwszej. To był koszmar. Zastanawiałam się, co jest nie tak. Inne noworodki smacznie spały a moja non-stop jadła! Ruszyć się nie mogłam nawet do ubikacji, sutki bolały popękane. Jak już nie wytrzymywałam, to oddawałam Bubinkę na salę noworodków, żeby ją dokarmili. Nikt mi wtedy nie doradził. Co robić? Jak przystawiać małą do piersi? Dlaczego tyle płacze? Czy na pewno to z głodu, czy jest inny powód? Żadnej porady. Z przerażeniem myślałam jak to będzie po powrocie do domu.

Dwie doby po porodzie wypisali nas ze szpitala. W domu Bubinka nadal non-stop jadła. Kupiliśmy mleko modyfikowane, żeby było w pogotowiu. Zdarzyło nam się raz przygotować w butelce, ale mała nie chciała tego pić. Krztusiła się. Może za mocno jej leciało ze smoczka? Ale to najmniejszy smoczek jaki był! Mąż kupił potem strzykawkę do karmienia noworodków, ale już nie była potrzebna. Jakoś przetrwaliśmy noc a na następny dzień dopadł mnie nawał pokarmu. Bubinka już się najadała, ale ja cierpiałam. Piersi były olbrzymie, twarde i ciężkie jak dwie cegłówki. Nie mogłam się wyprostować. Plecy mnie bolały od tego ciężaru. Do tego te popękane brodawki... Niezbędny okazał się laktator, żeby odciągnąć nadmiar. Trwało to chyba z tydzień lub dwa. Później mój kręgosłup trochę odpoczął, ale z poranionymi brodawkami męczyłam się jeszcze ze dwa miesiące. Dopiero potem zaczęłam odczuwać autentyczną przyjemność z karmienia.

Cieszę się, że wytrzymałam te trudne początki i mam satysfakcję z tego, że się nie poddałam. Wiem, że mój pokarm jest najlepszy dla mojej córeczki. No i ta bliskość! Trudno mi sobie wyobrazić, podobne uczucie przy karmieniu butelką. Karmienie piersią ma wiele zalet, o których napiszę w osobnej notce.

3 komentarze:

  1. Hej , też karmię synka piersią, ma obecnie 4,5 miesiąca.. córkę pierwszą karmiłam 9 miesięcy. Też uważam że karmienie piersią to najcudowniejsze uczucie na świecie! Pozdrawiam i zapraszam czasem do mnie
    kamaidzieciaki.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Kama! Miło Cię gościć na moim blogu. Oczywiście zajrzałam do Ciebie i czytam... :)

      Usuń