Dziś temat dla mam karmiących, dla których wkładki laktacyjne to element obowiązkowy.
Zaczęłam używać wkładek, kiedy dopadł mnie nawał pokarmu w trzeciej dobie po porodzie. Zaczęłam od wkładek jednorazowych. Wypróbowałam marki Bella, Penaten, Canpol i jakieś tanie niemieckie, których nazwy nie pamiętam. Te ostatnie okazały się całkiem fajne. Świetnie chłonęły, ale były dość grube. Nie miały przylepca, co okazało się dużym plusem. Świetne okazały się też wkładki Penaten. Też dość grube, ale dobrze wyprofilowane i chłonne. Wkładki Canpol za to są o większej średnicy, cieńsze, choć nadal bardzo chłonne. Pakowane są pojedynczo w woreczki, co jest wygodne, gdy zabiera się kilka do torebki, ale na co dzień bardzo irytujące, gdy potrzebuję wkładki na już a muszę mocować się z woreczkiem. Poza tym dodatkowe worki to dodatkowe śmieci. Wkładki Penaten i Canpol posiadają przylepiec, którym można przymocować wkładkę do stanika, żeby się nie przesuwała. Mnie ten przylepiec tylko przeszkadzał, bo w jednym miejscu wkładka trzymała się biustonosza, ale inne jej brzegi się zwijały. Więc w ogóle nie korzystałam z tego rozwiązania. Niestety papierek zabezpieczający przylepiec ma odstające rogi, które zahaczały. Lepiej jest to rozwiązane we wkładkach Bella. Tam zabezpieczenie przylepca składa się z dwóch kawałków. Żeby odlepić, wystarczy odgiąć. Podobnie jak to jest rozwiązane w plastrach na rany. Na tym zaczynają się i niestety kończą zalety wkładek Bella. Są one cienkie jak listek i mało chłonne. Trochę wilgoci i wkładka przecieka.
Po kilku tygodniach miałam już dość jednorazówek. Szły jak woda! Co chwilę musiałam uzupełniać zapasy. Poza tym przyklejały się do piersi podrażniając już i tak popękane brodawki. Postanowiłam wypróbować muszle laktacyjne. Wybrałam muszle marki Avent. W komplecie są 2 miękkie silikonowe nakładki, 2 niewentylowane muszle do zbierania pokarmu i 2 wentylowane muszle. Nakładki łączy się z muszlami niewentylowanymi lub wentylowanymi. Muszla nie dotyka brodawki, więc jej nie podrażnia. Niewentylowane muszle nie mają dziurek, służą do zbierania pokarmu. Nic nie wycieka, ale i powietrze nie dochodzi. Wentylowane mają dziurki zapewniające dopływ powietrza, co przyspiesza gojenie popękanych brodawek. Niestety przy pochylaniu się zawartość muszli wylewa się. Do tego muszle są z twardego plastiku i okropnie odznaczają się pod ubraniem. Te niegodności spowodowały, że muszli używałam tylko w domu.
Przyszedł czas na wypróbowanie wkładek wielorazowych. Wybrałam produkty polskiej firmy Pupeko. Firma ta ma w swojej ofercie kilka rodzajów wkładek. Są to kółka o średnicy 10 cm. Nieprofilowane, więc trochę się fałdują. Szczególnie może to być widoczne na małych piersiach. We wszystkich zewnętrznym materiałem jest wodoszczelny, ale przepuszczający powietrze PUL bawełniany lub poliestrowy (lepszy), jednokolorowy lub w bajeczne wzory. A później zależnie od rodzaju 2 warstwy flaneli, warstwa flaneli w środku a od wewnątrz mikropolar dający uczucie suchości albo welur bawełniany, albo po prostu 2 warstwy dzianiny bambusowej. Zdecydowanie najbardziej lubię te z mikropolarem, ewentualnie welurem. Bambus wcale nie jest taki chłonny, a te z samą flanelą są najcieńsze i najmniej chłonne. PUL rzeczywiście nie przepuszcza wilgoci, za to jak już wkładka mocno nasiąknie, wilgoć wychodzi brzegami i tworzy mokre okręgi na ubraniu. Na początku zdarzało mi się to bardzo często, ale teraz laktacja jest już bardziej unormowana i zdarza się sporadycznie. Zaopatrzyłam się w 16 par wkładek, co wyszło mnie ok. 150 zł z przesyłką i już dawno się ten wydatek zwrócił. Dzięki temu, że mam tyle par, pranie wychodzi mniej więcej raz w tygodniu. Wkładki piorę w samym proszku. Nie należy używać płynu do płukania, który mógłby zmniejszyć chłonność wkładek. Suszę je rozłożone na suszarce do bielizny. Schną bardzo szybko. Nie należy wkładek suszyć na kaloryferze ani prasować. Wysoka temperatura niszczy wodoodporne właściwości PULa. Jak się zdarzy, że wszystkie wkładki są w praniu, zakładam muszle.
Generalnie nie trafiłam na opcję idealną, ale najbardziej jestem zadowolona z wkładek wielorazowych. Może nie chłoną aż tak dobrze jak jednorazówki Penaten czy Canpol, ale nie produkuję sterty śmieci a naturalny materiał nie podrażnia brodawek.
Mi przypadły do gusty najbardziej wkładki Bella, Canapol mnie denerwują właśnie przez te woreczki, falowanie po paru godzinach , dniu, i różowy podkład który widać pod białymi bluzkami. Teraz mąż mi kupił wkładki NUK ale jeszcze nie testowałam... NIe mam też wielorazowych, ale chyba już nie będę się w nie zaopatrywała, zwłaszcza że to już ostatnie dziecko które karmię ;) Może jakbym przy pierwszym kupiła to miałoby to jakiś sens.. ale nie wiedziałam na początku że będzie mi to tak niezbędne... :] Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńkamaidzieciaki.wordpress.com
Polecam biustonosz nieprzemakalny.niesamowita wygoda
OdpowiedzUsuńJa właśnie testuję muszle laktacyjne i jestem z nich b.zadowolona, wielorazowe miałam avent i niestety jedno karmienie i byłam przemoczona... Z jednorazowych używam babyOno na noc - wyprofilowane, dwa przylepce tylko pakowane pojedynczo w worki czego nie lubię.
OdpowiedzUsuń