Firma Hipp na swoim polskim funpage’u na Facebooku poprosiła
o recenzje ich nowej reklamy. Cenię ich, więc postanowiłam zrobić to tu.
W spocie reklamowym widzimy pola dorodnych marchwi, złote
łany zbóż, słoneczne niebo, przelatujące bociany, uśmiechnięte dzieci i
zadowoloną mamę. Te sielskie obrazki od razu pozytywnie nastrajają na odbiór
treści. Przekaz skierowany jest dla mam, które zwykle częściej zajmują się
dziećmi niż ojcowie i to właśnie one dbają o zrównoważoną dietę całej rodziny a
szczególnie tych najmłodszych.
Cały spot skupia się na ekologicznym aspekcie dań Hipp. Słyszymy
w nim: „Gdybyś sama uprawiała warzywa dla swojego dziecka, nie stosowałabyś
chemii rolnej. Chwasty pieliłabyś ręcznie i wybierałabyś tylko to, co najlepsze.”
Trudno się z tym nie zgodzić. Chyba każda mama mogłaby się pod tym podpisać.
Przy rozszerzaniu diety niemowlęcia większość matek zwraca szczególną uwagę na
pochodzenie produktów, z których mogą przygotować dania a jeśli nie mają
własnego ogródka ani dostępu do ekologicznych upraw, wybierają gotowe dania w
słoiczkach niejednokrotnie wierząc, że są one ekologiczne z automatu. Jednak nic
bardziej mylnego! Jeśli na opakowaniu nie widzę informacji, że poszczególne
składniki pochodzą z upraw ekologicznych, to nie mam podstaw by twierdzić, że
jest inaczej.
Z dostępnych na polskim rynku firm produkujących żywność dla
niemowląt, tylko kilka może poszczycić się unijnym logo rolnictwa
ekologicznego. Wśród nich jest Hipp. Ale oni nie spoczęli na laurach tylko idą dalej i chwalą się
swoim znaczkiem Hipp Bio, które jest gwarancją, że ich produkty wykraczają poza
wymagania Unii Europejskiej. Szczegóły możemy poczytać TU.
Hipp to firma rodzinna. Nie jest to bez znaczenia. W swoje
reklamie odwołują się do rodziny jako wartości. Claus Hipp i jego syn Stefan osobiście
występują w tej reklamie i swoim nazwiskiem firmują swoje produkty. By tak
postąpić, trzeba być odważnym i całkowicie przekonanym, że oferuje się to, co
najlepsze. Im się udało i mogą się teraz pochwalić ponad półwiecznym
doświadczeniem w rolnictwie ekologicznym. To robi wrażenie! Mnie przekonuje.
Mojej córce raczej nie daję dań w słoiczkach, choć czasem
zdarza się dodawać przeciery owocowe do kaszek. Wybrałam inny sposób
rozszerzania diety, ale gdybym miała korzystać z tego typu dań na co dzień, to zdecydowanie
wybrałabym produkty Hipp. Dla mnie liczy się wysoka jakość i bezpieczeństwo. A
ta marka może to zagwarantować. Używamy chusteczek nawilżanych Hipp i o
kosmetykach tej firmy też mogę powiedzieć dużo dobrego. Ufam im i polecam z
czystym sumieniem.
Też jesteśmy bezsłoiczkowi, ale używaliśmy oliwki Hipp z migdałami (ja) i kremu na wiatr i niepogodę (Ora). Polecamy.
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam o tym jak produkowana jest żywność w firmie (bodajże) Gerber. I tam było o tym, że warzywa i owoce są długo przechowywane, mrożone, pasteryzowane, ponownie mrożone, ponownie przechowywane... To też wpływa na jakość. I wydaje mi się, że inne firmy produkują podobnie, że nie da się takich ilości wyprodukować ze świeżych warzyw i owoców, które szybko (już w słoiczkach) trafią do odbiorcy.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, choć jeśli chodzi akurat o Gerbera, to im nieufam najbardziej. Słyszałam, że marchew, która idzie do słoiczków Gerber uprawiana jest w Bełku (gmina Czerwionka-Leszczyny) na Górnym Śląsku. To jest kilka kilometrów ode mnie. Bełk czysty ekologicznie nie jest, niedaleko jest Koksownia Dębieńsko, która tak smrodzi i przy tym zanieczyszcza powietrze, że daje się we znaki wszystkim. A jednak słyszałam, że właśnie w tym miejscu uprawiana marchew trafia do słoiczków Gerbera. Mało tego, słyszałam też, że jest ona obficie pryskana. Nie wiem, na ile to prawda, więc pytałam firmę Gerber na ich fp na Facebooku. Oni odpowiedzieli mi naokoło i przez płotki, bełkocząc coś o parametrach, normach, ocenach, jakości itp., żeby w ostatnim zdaniu stwierdzić, że nie mogą ujawnić swoich dostawców. To ja już wolę marchew ze znanego a nie tajnego źródła. Wg. mnie jak ktoś nie chce ujawniać źródła, to jest to co najmniej podejrzane.
Usuń