Pisałam o karmieniu piersią. Kilka osób oburzyło się, że wszystko ładnie, pięknie w teorii, ale nie każda karmić piersią może. Rozumiem to. Pora więc napisać jaki mam stosunek do karmienia mlekiem modyfikowanym. Uwaga, będzie ostro!
Może się narażę, ale uważam, że jak kobieta decyduje się na macierzyństwo nie powinna w ogóle rozważać kwestii sposobu karmienia niemowlęcia. Karmienie piersią jest tak naturalne, że powinno być oczywiste. Przecież jesteśmy ssakami! A co to są ssaki? Encyklopedia PWN podpowiada nam: "ssaki, Mammalia, gromada stałocieplnych kręgowców, których młode żywią się wydzieliną gruczołów mlecznych matki."
Żadna kotka, klacz czy inna maciora nie zastanawia się, czy żywić swoje młode własnym mlekiem czy podać im butelkę krowiego. Tylko człowiek chciał poprawić naturę i wpadł na pomysł, żeby zastąpić ludzkie mleko mlekiem innego gatunku. Nie jest to zły pomysł sam w sobie, czasem nie ma innego wyjścia, ale często taka zamiana jest nie tylko niepotrzebna, ale wręcz szkodliwa. Fakt, w świecie zwierząt też czasem słyszy się, że wilczyca wykarmiła młodego
niedźwiadka czy tym podobne. Czasem ludzie dokarmiają młode zwierzęta podając butelkę, ale dzieje się tak tylko w skrajnych przypadkach, np. wtedy, gdy matka
ginie lub porzuca młode. Dlatego również i ludzie powinni podawać dzieciom mleko modyfikowane tylko w przypadkach, kiedy karmienie naturalne jest niemożliwe. A są to przypadki nieliczne!
Rozumiem matki, które po urlopie macierzyńskim wracają do pracy i nie mogą zabrać dziecka ze sobą. Nie mogą dojeżdżać do domu na karmienie, bo pracują zbyt daleko. Nie mogą też odciągać pokarmu, bo nie potrafią lub dziecko nie chce przyjąć odciągniętego. Nie mogą też pozwolić sobie na rezygnację z pracy. Wtedy podejmują decyzję o przejściu na mleko modyfikowane.
Mogę zrozumieć też te matki, które padły ofiarą licznych mitów na temat karmienia naturalnego i braku rzetelnych informacji, przez to nie wierzą we własne możliwości. Poddają się przy pierwszym problemie i zamiast szukać rozwiązania, wybierają łatwiejsze wyjście - podanie butelki.
Natomiast nie rozumiem tych matek, które nawet nie próbują, tylko od razu wybierają butelkę, "bo tak". I możecie mi truć, że przecież, nie każda chce być mamą i karmić cycem i, że czasem dziecko się pojawia nieproszone, z wpadki, z gwałtu itp. Tak, ale pisząc na początku o kobietach decydujących się na macierzyństwo mam na myśli także i te. Każda kobieta decydująca się na współżycie płciowe powinna zdawać sobie sprawę, że może ono doprowadzić do zapłodnienia pomimo stosowania środków antykoncepcyjnych. Każda kobieta, która dowiedziawszy się o ciąży, decyduje się dziecko urodzić i wychować (nie usuwa ciąży, nie oddaje dziecka do adopcji), decyduje się na macierzyństwo i to co się z nim wiąże, a więc także karmienie piersią.
Nie wierzę też tym, które mówią: "Chciałam karmić piersią, ale moje dziecko w wieku sześciu miesięcy samo się odstawiło." Gdyby było karmione wyłącznie piersią, bez dokarmiania mlekiem modyfikowanym, bez dopajania wodą, herbatką czy soczkiem i nie posmakowało wcześniej stałych pokarmów, nie odstawiłoby się samo od piersi w tym wieku. Tylko tak przecież mogłoby zaspokoić głód. Ale jak zna już inne dania, kaszki i kleiki, które go zapchają na kilka dobrych godzin, jak dostanie raz czy dwa butlę, z której mleko samo leci, że nie trzeba się napracować przy ssaniu, to wiadomo, że cyc idzie w odstawkę.
Niestety kultura nasza zamieniła kobiecą pierś z narzędzia do karmienia niemowląt na obiekt seksualny. Karmienie publiczne stało się kontrowersyjne. Młode kobiety rzadko, albo wcale mają okazję przyglądać się karmiącym, rozmawiać z nimi, otrzymywać informacje, które mogłyby im w przyszłości pomóc. Promowana jest butelka niemal wszędzie. Jawnie w reklamach, trochę mniej w miejscach publicznych jako oznakowanie pomieszczenia dla matki z dzieckiem, działa na podświadomość małych dziewczynek w zestawach zabawkowych lala + butelka. Kompletując wyprawkę dla noworodka, butelka jest już niemal obowiązkowym punktem na liście (sprawdźcie różne listy na portalach ciążowych, poradnikach i magazynach dla młodych rodziców). Ja też, mimo iż byłam przekonana, że będę karmić piersią, zakupiłam butelkę "na wszelki wypadek". Karmienie naturalne obrosło już w takie mity, że szczególnie pierworódki padają ich ofiarą, gdy zaraz po porodzie okazuje się, że mleko z piersi nie tryska strumieniem a noworodek non-stop ryczy. Myśl jest jedna: "Dziecko jest głodne! Nie najada się moim mlekiem. Jestem złą matką, bo nie potrafię wykarmić dziecka." Też przez to przeszłam.
Pierwsze trzy doby po porodzie karmiłam niemal non-stop. Bubinka ssała godzinę jedną pierś by zaraz potem domagać się drugiej, a po kolejnej godzinie ssania wrzeszczeć nadal. I mimo, iż szpital, w którym rodziłam, szczycił się tytułem "Szpitala Przyjaznego Dziecku" i zdobył uznanie fundacji "Rodzić Po Ludzku", a plakaty na ścianach promowały karmienie piersią, bez dokarmiania i podawania smoczka uspokajającego, nie dostałam kompetentnej porady laktacyjnej. Nikt mi nie wytłumaczył, że noworodek nie przymiera głodem, bo ma w brzuszku jeszcze wody płodowe i nie potrzebuje dużo pić. Nikt nie powiedział, że ta niewielka na razie ilość mleka mu wystarcza. Nikt nie wytłumaczył, że moje dziecko może płacze, bo potrzebuje duuuuużo bliskości a niekoniecznie pokarmu i że mimo wszystko powinnam przystawiać je jak najczęściej do piersi aby laktację uruchomić. Gdy zmęczona ciągłym karmieniem, z obolałymi sutkami oddawałam Bubinkę na oddział noworodków, by ją dokarmili, robili to bez słowa sprzeciwu. Gdybym wtedy nie była zdeterminowana w walce o laktację, pewnie bym się poddała. Ale do informacji musiałam dojść sama.
Dlatego będę walczyć o promowanie karmienia piersią w miejscach publicznych i o promowanie karmienia piersią w ogóle. Będę też walczyć o szerzenie wiedzy na temat laktacji, o kształcenie kompetentnych doradców laktacyjnych. Będę walczyć o łatwy dostęp do potrzebnych informacji i o ogólnodostępną pomoc doradców dla każdej matki. Będę walczyć o obalenie mitów na temat karmienia naturalnego i nieprawdziwych informacji na temat mleka modyfikowanego. Jeszcze raz powtarzam, że jedynym słusznym sposobem karmienia niemowląt jest karmienie naturalne a mleko modyfikowane powinno być podawane jedynie w ostateczności i po konsultacji z lekarzem i doradcą laktacyjnym.
To ja się mogę tylko podpisać!! :)
OdpowiedzUsuńBRAWO!!!
OdpowiedzUsuńKocham Cię za ten wpis!! :D
OdpowiedzUsuńświetny tekst! :)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się czym mogę. Czekam na Gucia bardzo niecierpliwie i tym samym na karmienie piersią. Wiem, że będzie momentami ciężko ale to jest tak wpisane w macierzyństwo, że nie wyobrażam sobie by mogło byc inaczej. Też słyszę wokoło - "po co? będziesz miała obwisłe piersi", "będziesz tracić czas bo dziecko będzie ci wisiało na cycu"... no k... mać! Za przeproszeniem bo juz tylko to mi się ciśnie jak słysze takie teksty! Uwielbiam Cie dziewczyno!!!! Oby więcej tak myślących!
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa. Bywa ciężko, szczególnie na początku, choć to nie reguła. A obwisłe cycki mam, ale raczej nie z karmienia. Bardziej przez to, że w krótkim czasie drastycznie się powiększyły w ciąży a grawitacja działa. Trudno, nie są już takie jak były, ale one właśnie są do karmienia a nie do wyglądania. Dziecko "wisi na cycu" nie długo i na pewno nie jest to strata czasu a chwile przyjemnej bliskości. Na nakarmienie butelką też trzeba czas poświęcić i nawet bardziej, bo nic innego już się wtedy nie da jak jedną ręką trzyma się dziecko a drugą butelkę. Karmiąc piersią można czytać, rozmawiać przez telefon, pisać komentarze na blogu ;)
UsuńMnie całkiem zaskoczyło to z czym było ciężko. Bo właśnie nie z tym brakiem czasu czy ciągłym "uwiązaniem". Ciężko było, bo moje dziecko nie przytulało się do piersi (jak na tych wszystkich pięknych zdjęciach). Było inaczej. Było mi trudno. I też warto o tym mówić, nie żeby zniechęcić, ale właśnie, żeby uświadomić, że wiele można zrobić, pomóc sobie.
UsuńA cycki? No cóż. To nie karmienie to ciąża je tak odmienia :)
Super wpis! Cała prawda! Hmmm dobrze że ja chodziłam do szkoły rodzenia prowadzonej przez położną- doradcę laktacyjnego.. dzięki temu oboje moich dzieci tylko na mamin mleczku :))))
OdpowiedzUsuńKarmienie piersią nie może być przykrym obowiązkiem, przy którym kobieta cierpi a wraz z nią Dziecko. Ja mam same złe doświadczenia z karmienia piersią i żałuję dziś, że nie odstawiłam Córki wcześniej. Odbiło się to na naszych relacjach i mojej psychice baaardzo.
OdpowiedzUsuńAle próbowałaś, nie poddałaś się od razu i to się liczy :) w Twoim przypadku MM jest w 100% usprawiedliwione :)
Usuńmoje dziecko odstawiło się jak miało miesiąc, wyło z głodu, robiło się sine z płaczu ale cyca nie złapało i juz... może dlatego, że miało kolki - do dziś nie wiem... słyszałam "walcz, w końcu będzie musiało zjeść, z głodu nie umrze" - a dla mnie każde przystawianie to był koszmar... trzęsły mi się ręce na samą myśl, że znów to przed nami... dziecko było kłębkiem nerwów..
OdpowiedzUsuńzaczęłam odciągać mleko, po każdym karmieniu mały szedł spać a ja mozolnie katowałam piersi laktatorem, w dzień i w nocy... dziś Antoś ma 6,5 miesiąca i je mleko cycowe ale z butli, czasem mm gdy brak czasu na sesję z "pompką"
ja całym sercem popieram karmienie piersią ale nigdy nie zgodzę się na potępianie matek butlowych i mówienie że cycowanie jest łatwe i naturalne - nie zawsze jest... i nie dziwię się matkom, które w mojej sytuacji podadzą mieszankę - ja jedna wiem jaką męką były pierwsze miesiące - piszecie że dziecko chce non stop przy mamie, potrzebuje bliskości, butlowane też potrzebuje tulenia - pomyślcie, że ja te chwile które zostały "dla mnie' spędzałam przy laktatorze, kosztem snu, jedzenia itp a czasem ze łzami w oczach bo kosztem zabawy, gdy maluszek najedzony i wyspany uśmiechał się do taty lub babci bo ja nie mogłam się nim zająć...
Trzeba bylo myslec o tym przed seksem..
UsuńU Was pewnie zaszkodził najbardziej stres. Ty byłaś zestresowana - zestresowane było dziecko. I koniec, po zawodach. Warto prosić męża o masaż karku w czasie karmienia, popijać herbatę ciepłą, napić się karmi, włączyć głupi serial, wejść do wanny. Będziesz miała może drugie dziecko, spróbuj tych sposobów.
UsuńNo i cudownie tak czy siak, że Antoś pije Twoje mleko. Będzie Ci wdzięczny.
A wszystko zaczyna się już w szpitalu. Też rodziłam w Szpitalu Przyjaznym Dziecku. I chociaż karmienie piersią wydaje się najbardziej naturalną rzeczą na świecie, to dla mnie takie nie było. Prosiłam położne o pomoc wiele razy. Pomagały, ale w pewnym momencie stwierdzały, że dziecko nie dojada, że trzeba dokarmić. Dokarmiały kubeczkami, bez smoczka, ale dokarmiały. Może gdyby nie był to szpital uznany przez Fundację to byłabym bardziej ostrożna? A tak? Ufałam, że tak trzeba.
OdpowiedzUsuńPierwsza wizyta pediatry i informacja, że owszem karmić należy na żądanie, ale tylko na początku. Nie może być tak, żeby dziecko jadło co chwilę! (Ile ja się potem natłumaczyłam mężowi, żeby to poodkręcać). Jak maluch był w wieku 7-8 miesięcy pani doktor stwierdziła, że je za mało mięsa (?!). Mówię, że w ogóle mało się interesuje jedzeniem, że jednak ciągle mleko jest jego podstawowym pożywieniem. Pani doktor przewraca oczami.
Ale to tam takie jeszcze nic. Ostatnio moja koleżanka z dnia na dzień (!) odstawiła dziecko od piersi (w wieku ok. 20 miesiąca) ponieważ stomatolog powiedział jej, że w przeciwnym razie nie będzie leczył jej córki! Bo przecież wiadomo, że nocne karmienie powoduje próchnicę (a nie słodycze, które dziecko regularnie spożywa).
Szpital nie wspiera, położne również, ani lekarze... to co tu mówić o świadomości i wiedzy innych? My trafiliśmy na świetną doradczynię laktacyjną i to nas uratowało. I ja mogę nie słuchać "doświadczonych" kobiet, które mi mówią, że karmienie piersią to same kłopoty, bo mam gdzieś w sobie jakąś pewność w tym temacie. Ale nie dziwię się tym mamom młodym, które nie potrafią się odnaleźć, które wybierają i decydują tak a nie inaczej.
ja z moim dzieckiem tez nie mialam wesolych doswiadczen, z racji tego ze urodzil sie 2,5 miesiaca za wczesniej najpierw pil przez sonde pozniej nauczyli go butelka na oiomie ( z tym ze ja dowozilam moje odciagane mozolnie mleko), a jak wrocil do domu po 1,5 miesiacu to nie chcial chwycic za piers bo lecialo wolniej i musial sie bardziej nameczyc niz przy kochanej butelce, wiec co dwie godziny wolal o mleko ja mu je podawalam szlam odciagac, a nie bylo prosto ledwo sie pozolylam spac a juz wolal o nastepna porcje. Przetrwalismy tak i z czasem w 6 miesiacu jak juz niedlugo do pracy mialam wracac nauczyl sie pic z piersi i z bolem serca musialam go znowu zostawic z butelka ;-). Pil prawie do roku, ale przez ten czas nie udalo sie nie podac mu wogole mleka modyfikowanego, czasem nie starczylo mojego mleka na jakas porcje, praca z laktatorem nie byla tak latwa szczegolnie w pracy w ktorej po 3 miesiacach mleko calkiem zaniklo. Zazdroszcze mamom, ktore mogly to robic normalnie, ale i wiem, ze one tez maja swoje problemy i bolaczki. Na pewno mleko mamy najlepsze! nie zawsze jednak natura pozwala nam je w pelni wykorzystac, o tym ze ktos dobrowolnie z niego rezygnuje - tu mam takie samo zdanie jak autorka.
OdpowiedzUsuńChwała Panu, że są matki karmiące mlekiem modyfikowanym - dzięki nim, my Matki karmiące piersią, czujemy się lepsze.
OdpowiedzUsuńOd sześciu miesięcy karmię mojego Syna piersią i mimo powrotu do pracy chcę to robić jak najdłużej. Wcale nie uważam się jednak za osobę kompetentną do oceny innych kobiet w zakresie sposobu karmienia ich pociech. Zresztą to nie moja sprawa - każdy ma prawo do własnego zdania. Czy posiadając dziecko - największy cud jaki mógł nas spotkać - musimy się dowartościowywać kosztem innych? Ja nie muszę!
Popieram karmienie piersią - nie wyobrażam sobie, bym mogła inaczej karmić swoje Dziecko, ale 30 lat temu karmiono praktycznie wyłącznie mlekiem modyfikowanym i mimo to wyrośliśmy na zdrowych ludzi, którzy mają zdrowe dzieci i karmią je, o Dziwo! mlekiem naturalnym.
Pozdrawiam
Anna El.
Nie uważam się za lepszą z tego względu, że karmię piersią. Uważam jedynie, że mam szczęście. Bo czytając i słuchając wielu historii, także i tych w komentarzach, robi mi się smutno, bo te kobiety teraz karmiące butelką tak bardzo chciały karmić piersią, ale w pewnym momencie, gdy tego najbardziej potrzebowały, nie dostały odpowiedniego wsparcia i pomocy. A czasem nawet usłyszały coś nieprawdziwego (nawet od położnych i lekarzy), ale jako niedoświadczone, uwierzyły w to. Dlatego najbardziej boleję nad brakiem łatwego dostępu do rzetelnych informacji i nad brakiem opieki doradców laktacyjnych w pierwszych dniach po porodzie. Pierworódka kompletuje wyprawkę dla dziecka i czyta na niemal każdej liście dostępnej w internecie, że nawet jeśli chce karmić piersią, to potrzebna jest butelka "na wypadek problemów z laktacją". Butelka nie pomoże w problemach z laktacją a jedynie je pogłębi. Taka informacja daje kobiecie do zrozumienia, że karmienie naturalne jest trudne a jak pojawi się problem, to pora przejść na mm. Ciekawe, czy ta sama kobieta tak samo łatwo trafi na informację, że zamiast kupna butelki powinna zapisać sobie numer telefonu do poradni laktacyjnej. Wątpię.
UsuńNIe mam siły znowu opisywać swoich perypetii o karmieniu więc zapraszam do mnie do poczytania ;)
OdpowiedzUsuńhttp://kamaidzieciaki.wordpress.com/2012/05/16/kilka-slow-o-karmieniu-piersia-i-o-przecinaniu-pepowiny/
Ja tylko chciałam zapytać, czy będziesz podchodzić do każdej matki karmiącej butelka z pytaniem "dla czego nie karmisz?". Po czym będziesz weryfikować, że ta oto osobniczka jest w miarę, bo nie udało jej się ale chciała, więc będzie w jakimś stopniu usprawiedliwiona. Czy z góry sobie określisz ta i ta są be, a temte cacy.
OdpowiedzUsuńA obłaskawianie typu " rozumiem jeśli... ". No błagam wszystko mozna wytłumaczyć brakiem wiedzy, więc tak na prawdę nie pozostaje Ci nikt kogo rozumieć byś nie mogła...
Podjęcie decyzji "nie karmię piersią bo nie chcę", też jest brakiem wiedzy o tym jakie to mleko jest ważne dla dziecka.... No i sama kwestia tego co można określić mianem " nawet nie spróbowała?" Ile ta próba miała by trwać, aby weryfikacja na matkę której faktycznie sie nie udało przebiegła pomyślnie. Dwa dni, tydzień, miesiąc i jakie czyny miałyby się na tą próbę składać?
Pisze to bez złośliwości, albo może z lekką ironią i rozbawieniem, bo co rusz natykam się na teksty " ja rozumiem jeśli..." a tak na prawdę tego zrozumienia raczej nie widać, a jak dla mnie są to wywody obłaskawiające mamy MM żeby miały jakieś tam nadzieje, że nie są do końca stracone w swoim macierzyństwie i że może o nie nie chodzi.
Mama MM=butelkowa
Nie mam zamiaru podchodzić do każdej karmiącej butelką matki z pytaniem o powód niekarmienia piersią. To byłoby nie na miejscu. I nie mnie oceniać a tym bardziej pouczać i uświadamiać, kiedy ktoś sobie tego nie życzy. Przedstawiłam swoje stanowisko w notce i nie mam zamiaru powtarzać tego każdej z osobna napotkanej po drodze. Skoro karmi mlekiem modyfikowanym, najpewniej ma do tego ważny powód a jeśli nie ma, to ja jej nie rozumiem. I nie muszę rozumieć postępowania każdej osoby, tak jak i nie oczekuję, że każdy zrozumie mnie.
UsuńFantastyczny tekst. Genialny.
OdpowiedzUsuńUwielbiam te wszystkie "powinności" okołomacierzyńskie. Może przed porodem POWINNYŚMY podpisywać jakiś cyrograf "świadoma praw(skreślić) i obowiązków...."..?
OdpowiedzUsuńa ja uwielbiam anonimy ;)
UsuńPolecam tekst Agnieszki Stein na moim blogu, bo jest jeszcze coś o czym nie piszesz.
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję za Twój głos w tej sprawie :)
OdpowiedzUsuńniestety świeżo upieczone matki są zielone jeśli chodzi o karmienie piersią. ja też taka byłam, chociaz czytałam o tym duzo i chciałam karmic. jak zaczęły sie problemy z piersiami to szukałam dradcy laktacyjnego 30 km od mojej miejscowości, bo w szpitalu wszyscy na mnie wrzeszczeli i chciali podac małej mm. na szczescie sie nie zgodziłam (ale byłam przerażona) wróciłam do domu a mała nie chciała ssać. w koncu pomogl nam doradca laktacyjny ( mój maż przywiózł babkę do nas 30 km, bo ją ubłagałam przez telefon...) no i karmie juz 6 mies. musiałam wrócic do pracy na 6 godz ale odciagam pokarm i mała ma ciągle moje mleko. także jak sie chce to można, ale trzeba miec wsparcie. a dla mnie najgorsze są połozne w szpitalach, które nie maja wiedzy na temat karmienia, bo to one powinny pomóc i wspierac młoda mame!
OdpowiedzUsuńAnno uwielbiam ten tekst i Ciebie :D Pisz do mnie jeszcze :D:D:D
OdpowiedzUsuńnawiedzona kretynka
OdpowiedzUsuńJak już obrażasz, to miej choć odwagę się podpisać. Pozdrawiam :)
UsuńAmen!
OdpowiedzUsuń