Jedną z największych wątpliwości sceptyków BLW zaraz po problemie krztuszenia się i dławienia jest problem bałaganu przy jedzeniu. Nie ma co ukrywać, sześciomiesięczne niemowlę debiutując przy stole nie będzie potrafiło dłuższą chwilę siedzieć prosto, jeść czysto i pić bez wylewania. Roczniak też tego nie potrafi. Nawet kilkulatek będzie miał z tym problem. Dziecko prędzej czy później będzie musiało nauczyć się samoobsługi przy jedzeniu i tak czy siak będzie robiło bałagan zanim nie opanuje tej sztuki. Czy to będzie w wieku kilku miesięcy czy kilku lat, i tak Was to czeka.
Ja sama pamiętam, że w wieku przedszkolnym robiłam bałagan przy jedzeniu. Pamiętam, jak po zakończonym posiłku mama zawsze zlecała mnie i siostrze zabawę w kurki i musiałyśmy wydzióbywać okruszki z dywanu. Kiedy byłam już w szkole średniej a moja najmłodsza siostra była przedszkolakiem, miałam okazję przypomnieć sobie jak to było. Siostra jadła całą sobą. Jedzenie jakoś zawsze nie mieściło się w talerzu i lądowało na stole, krześle, pod stołem. Napoje nagminnie były rozlewane na obrus i ubranie. A po skończonej biesiadzie odbywała się znana mi już zabawa w kurki. Teraz przerabiam to samo z Bogusią. Tyle, że na razie w kurki bawię się ja.
Bałagan przy nauce samodzielnego jedzenia jest nie do ominięcia. Przy BLW po prostu pojawia się wcześniej, ale dzięki temu, że dziecko ma możliwość częstego trenowania techniki jedzenia, szybko opanowuje tę umiejętność. Jest wiele sposobów na to, by ograniczyć skutki rozrzucania jedzenia. Nie bez znaczenia jest proste krzesełko do karmienia, które łatwo wyczyścić. By ochronić podłogę, można rozłożyć pod krzesełkiem zmywalną matę, ceratę lub zwykłe gazety, które po prostu wyrzucamy po skończonym posiłku. Dla ochrony ubranka przydaje się duży śliniak z rękawami i kieszonką, do której wpadają kawałki jedzenia. W bardzo ciepłe dni dziecko może siedzieć przy stole w samej pieluszce.
Kiedy Bubinka zaczynała poznawać nowe smaki, bardzo dużo rozrzucała dookoła. Wtedy było to raczej przypadkowe. Kilka miesięcy później był taki czas, że jedzenie prawie wcale nie lądowało na podłodze. Teraz znów trochę rozrzuca i wyraźnie robi to świadomie. Kiedy już nie chce jeść, zaczyna eksperymentować. Z cwaną miną upuszcza kawałki na podłogę, albo wręcz rzuca nimi z rozmachem. Przewraca miskę do góry nogami i wylewa zawartość kubka nierzadko na siebie. Później zastyga w bezruchu zaskoczona uczuciem wilgoci na ubraniu. Ja się tym nie przejmuję, bo wiem, że to też ważny etap rozwoju. A posprzątać, umyć córkę i ją przebrać nie jest ciężko.
krztuszenie się jedynie odrzuca mnie od tej metody. Chyba za wielką wariatką jestem uczuloną na punkcie życia swojego dziecka...
OdpowiedzUsuńO tym pisałam tu: http://bubinkowo.blogspot.com/2012/12/a-co-jesli-sie-zadawi.html
Usuńuwielbiałam BLW... do czasu aż Grześ (teraz 15 mcy) zaczął jeść 'normalniejsze' potrawy. Np. zupy, twarożki, owsianki. Przy tych potrawach jest DUŻO więcej bałaganu. Znacznie łatwiej sprzątnąć okruszki z chleba czy marchewkę niż zupę wylaną na całą podłogę albo twarożek rozsmarowany gdzie się tylko da. No i się poddaliśmy! Potrawy mocno niebezpieczne dajemy synkowi łyżeczką, a resztę oczywiście zjada sam. Bardzo ładnie mu to wychodzi, chociaż latające po kuchni kawałki sera żółtego czy chleba to i tak nadal norma :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Agata www.pupus.pl
Zdecydowanie łatwiej posprzątać suche kruszki, ale mnie owsianka i twarożek też nie przeraża. Wczoraj Bogusia jadła dość rzadką zupę. Podpowiedziałam jej, że będzie łatwiej, jak będzie maczać w niej chleb, ale ona i tak wolała spróbować łyżeczką a nawet ręką. A potem wylała zawartość miseczki na blat. Raczej nie stronię od podawania córce takich brudzących dań pod warunkiem, że jemy w domu i mam czas na przebranie. Jeśli chodzi o picie, to dotychczas uczyła się pić z kubka doidy i ja jej go przytrzymywałam, ale teraz chce sama. Więc eksperymentuje z czystą wodą. Jak pije kawę albo sok to podaję jej w bidonie z rurką.
UsuńDzielna jesteś :) Ja już nie mogę się doczekać wiosny, żeby z całym tym bałaganem przenieść się na trawę! :D
UsuńGrześ bardzo lubi jeść sztućcami, ale zanim łyżką z zupą trafi do buzi, to zostaje wylana na blat albo na samego łakomczucha :) Chyba jeszcze nie wie, co to grawitacja :] Ale jak tylko mam chwilę cierpliwości, to też próbujemy...
Dlatego ja zupki i kasze jednak sama podaję, mimo, że BLW uwielbiam!! No i uczę małego jeść łyżeczką, ale średnio młodemu ta sztuka idzie...
UsuńTak... zabawa w kurki. Pamiętam :) Dorotka sama się bawi w kurkę, nawet jej tego nie proponowałam. Po jedzeniu wyciągam ją z krzesełka, umyję ręce i buzię i zanim wezmę szmatkę żeby posprzątać za nią ten bałagan, to ona już jest pod krzesełkiem i zbiera to co porozrzucała. Albo ostatnio wyciąga z szafki zmiatek i idzie to pozamiatać :) Oczywiście, jeszcze jej to nie wychodzi, ale jako 16 miesięczne dziecko sama wie, że trzeba posprzątać :)
OdpowiedzUsuńBogusia też czasem zbiera. Ale tylko te większe kawałki i... pakuje je do buzi ;) No i zmiatek i szufelka właśnie niedawno zaczęły ją interesować. Nagminnie mi je z szafki wyciąga, ale zamiatać jeszcze nie potrafi.
UsuńDorocie do zamiatania to jeszcze daleko, ale próbuje :)
UsuńMoim zdaniem do BLW bardzo przydaje się PIES do sprzątania podłogi i WANNA do mycia dziecka i krzesełka.
OdpowiedzUsuń